Bez kategorii
Like

Czy to granda, czy to spisek? „Chociaż ostry był, jak jeż, drań łachudra i zakała po salonach wodził prym były kapuś, postępowiec”.

30/11/2011
460 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Uważam, że mam moralne prawo komentować polityków a tym bardziej tych, którzy działali ze mną, choć w innych strukturach. Do dziś nie jestem pewien, czy działając

0


 

Czy to granda, czy to spisek?
"Chociaż ostry był, jak jeż, drań łachudra i zakała po salonach wodził prym były kapuś, postępowiec".


Uważam, że mam moralne prawo komentować polityków a tym bardziej tych, którzy działali ze mną, choć w innych strukturach. Do dziś nie jestem pewien, czy działając http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Andrzej_Adamiak czy http://www.slownik-niezaleznidlakultury.pl/index.php?page=wysyp&sel=A&klucz=12&s= nie pracowałem pod kontrolą komunistycznych służb specjalnych. Współpracowałem z obecnym Ministrem Spraw Wewnętrznych i cyfryzacji Michałem Bonim PS. SB "ZNAK". Pamiętam, jak po raz pierwszy usłyszałem Radio Solidarność w Warszawie. Nie tylko dla mnie było to optymistyczny dopalacz, ale jak sądzę dla wielu innych ludzi. 17 Września 1982 r. Radio Solidarność nadało swoją audycję w Dołku Katyńskim na warszawskich Powązkach. Po wielu latach dowiedziałem się, że twórcami Radia Solidarność byli Zofia i Zbigniew Romaszewski. Zawsze uważałem Zbyszka za prawego człowieka działającego na rzecz wolności obywatelskiej, praworządności i dlatego zwróciłem się do Zbyszka Romaszewskiego o pomoc.
Kiedyś życie zmusiło mnie do poszukania pomocy w biurze poselskim Zbigniewa Romaszewskiego. Po wcześniejszej rozmowie z Zofią Romaszewską przyjechali do mnie przedstawiciele biura. Było to dwoje ludzi i po rozmowie oraz szczegółowym opisaniu mojej sprawy, asystenci Romaszewskiego zabrali moje dokumenty do biura w celu przedstawienia mojej sprawy Romaszewskiemu. Moja sprawa dotyczyła traktowania mnie przez Sąd powszechny i naruszenie moich podstawowych praw do obrony, jako osoby niewidzącej. Kiedy po kilku tygodniach zadzwoniłem do Biura Romaszewskiego, dowiedziałem się, że Romaszewski nie zajmie się moją sprawą. Asystenci już do mnie nie przyjechali i nie przywieźli moich dokumentów a musiała zrobić to moja koleżanka. Tyle było dla mnie pomocy za działanie na rzecz wolnej Polski w latach 1982- 1991, bo do 1991 r. byłem jeszcze podziemnym drukarzem wydawnictwa książkowego "KRĄG", które mimo "Okrągłego Stołu" było nadal nielegalne. Z prawa do wolności skorzystali ci, co siedzieli przy stole. Bardzo się rozczarowałem tą pomocą i życzliwością, z jaką mnie potraktowano. Gdyby mi wtedy pomogli, to dziś miałbym spokój a tak nadal się szarpię, bo nie daję się dobić Sądowi powszechnemu.
Po raz kolejny 14 kwietnia 2010 r. zwróciłem się o pomoc, ale tym razem do Zofii Romaszewskiej prowadzącej biuro mające pomagać ludziom. Tym razem wykazałem się wielką naiwnością i głupotą, gdyby głupota bolała to bym do dziś jęczał. Mimo opisanych moich problemów, kalectwa i mojej działalności na rzecz wolnej Polski zostałem spławiony. No tak, jaki ze mnie patriota? Chociaż też w stanie wojennym rzucałem kamieniami, ale w zupełnie innej sprawie. Szkoda, że nie biłem piłkarzy, ale miałem ważniejsze zajęcie niż zajmowanie się bandytyzmem.
Moja znajoma postanowiła pomóc mi w codziennym życiu w godności i zwróciła się do mojego kolegi? Michała Boniego o pomoc. Zwróciła się także do Marszałka Senatu Zbigniewa Romaszewskiego. Obaj panowie stanęli na wysokości zadania, ale szkoda, że dopiero po 20 latach wolnej Polski zauważyli jak żyje kaleka. Szkoda, że Zbyszek nie pomógł mi w problemach sądowych. Mam prawomocny Wyrok wewnętrznie sprzeczny, mam dwa Wyroki wzajemnie się wykluczające wydane w różnych terminach. Wszystko, dlatego że jestem ślepy a Sąd koresponduje ze mną, jak z osobą widzącą a potykam się na procedurach i zwrotach. Tyle mego użalania, bo was zanudzę.
Kilka tygodni temu słuchałem rozmowy Moniki Olejnik ze Zbyszkiem Romaszewskim Marszałkiem Senatu, to była porażająca i paraliżująca mnie rozmowa. Z rozmowy tej dowiedziałem się, że kibol Staruch jest patriotą, i jak Policja Państwowa mogła zatrzymać Starucha 1 sierpnia 2011 r. podczas obchodów kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego. Faktycznie zmieniają się oceny patriotyzmu, bo za walenie piłkarza po twarzy po meczu w obecności kilku tysięcy osób dostaje się od Marszałka Senatu Zbigniewa Romaszewskiego miano PATRIOTY. Przypomnę Panu Marszałkowi, że podstawową wartością jest nietykalność cielesna i nie ma znaczenia, kto bije, bandyta czy Policja Państwowa. Jeżeli Staruch to PATRIOTA to, kim są nieżyjący uczestnicy walki zbrojnej podczas Powstania Warszawskiego? Kim jestem ja czy inni ludzie podziemnej Solidarności?

Sądząc po pomocy, jaką otrzymałem od Państwa Romaszewskich, to jestem nikim.
Sądzę, że sytuacja życzliwej pomocy dla mnie, wynika z tego, że razem z przyjacielem Alfredem Rosłoniem  http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Alfred_Ros%C5%82o%C5%84 mamy własne oceny otaczającej nas rzeczywistości i nie poddajemy się naciskom.
Andrzej Adamiak PS. Rudy, drukarz Międzyzakładowego Komitetu Koordynacyjnego "wola" Warszawa, drukarz wydawnictwa "KRĄG" i drukarz sitodruku MKK "wola" Warszawa.

0

Alfred Rosłoń

Pragne Panstwa zainteresowac jasnymi i ciemnymi stronami dzialan podziemnej struktury SOLIDARNOsCI - Miedzyzakladowego Komitetu Koordynacyjnego „wola”. Moim celem jest, niedopuszczenie do zaklamywania niedawnej historii z lat 1982 - 1989

346 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758