ministrowie mówią i robią, co chcą, a premier z prezydentem nie robi nic
Minister Sprawiedliwości w rządzie PO-PSL – Kwiatkowski zapewniał, iż wrak Tupolewa wróci do Polski do świąt Wielkiejnocy 2011 r. Minister Spraw Wewnętrznych – Miller zgodził się na pozostawienie wraku w rękach rosyjskich aż do czasu zakończenia śledztwa i przewodu sądowego. Minister Spraw Zagranicznych – Sikorski apeluje do Min. Ławrowa o zwrot wraku (na wzór 1500 ostatecznych chińskich ostrzeżeń pod adresem US za naruszenie ich przestrzeni powietrznej), teraz zwraca się sie do baronessy Ashton o pomoc unijna w tej sprawie. Premier rządu indagowany przez dziennikarzy w czasie pobytu w Brukseli – odpowiedział, że w sprawie wraku "nie ma zdania". Dla prezydenta Komorowskiego sprawa zwrotu wraku jest dokuczliwym obciążeniem.
Z drugiej strony – było zapewnienie prezydenta (wówczas) Miedwiediewa o zwrocie wraku po upływie roku od tragicznego wydarzenia. Wrak został zdewastowany – wszyscy widzieli (prócz ministra Millera) zadowolonego z siebie sołdata rozbijającego łomem okno samolotu), później wrak został wypucowany po dokładnym wymyciu (prawdopodobnie z użyciem detergentu) – dziennikarze to sfilmowali i wszyscy to widzieliśmy (prócz Putina, który stwierdził, że może go deszcz umył).
Dziwi niezmiernie, że można jeszcze fraternizować się z takim dyktatorem – wsławił się on również stwierdzeniem, że Czeczeńców (może mówił terrorystów czeczeńskich) należy rozgnieść, jak karaluchy na desce klozetowej. Najwidoczniej można, skoro używający podobnej retoryki – Palikot – był znaczącym posłem PO.
Taka reakcja najwyższych władz polskich a właściwie jej brak – sprawia, że osobiście jest mi wstyd, a Polska jest prawdopodobnie pośmiewiskiem w Europie. Prezydent i premier państwa najwyraźniej nie wiedzą na czym polega piastowanie tak wysokich państwowych stanowisk. Zdobyli władzę i traktują ją jako łup – służyć narodowi – po co; niech naród im służy, niech otoczeni splendorami rozwielmożniają się w pałacach, niech samoloty za państwowe pieniądze wożą ich kilkadziesiąt razy w roku z W-wy do Gdańska i z powrotem. Wydanie paru miliardów zł. na propagandowe stadiony i rozgrywki, to pestka. Szpitale są, personel medyczny dobrze opłacany, ale po co sie przemęczać i przyjmować chorych do tych szpitali. Po co dbać o stocznie, o dostawy gazu z różnych źródeł, po co nam przemysł, po co polskie banki; bezrobocie – no problem – pracy na Wyspach i w Niemczech nie brakuje. Polski jeszcze wystarczy na nasze urzędowanie, a po nas… odpowiednie arki są
przygotowane.