Bez kategorii
Like

Czy Staniłko jest obłąkany

13/02/2012
400 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Od dawna już mam wrażenie, że największym problemem Polski jest nierozróżnianie wybraństwa od mianowania.

0


 Od dawna już mam wrażenie, że największym problemem Polski jest nierozróżnianie wybraństwa od mianowania. To się właśnie przydarzyło Janowi Filipowi Staniłko, który będąc człowiekiem ewidentnie mianowanym uważa się za wybrańca. Skąd wiem, że mianowanym? Stąd, że nie można piastować wszystkich tych funkcji, które piastuje Staniłko piszą jednocześnie takie jak on głupstwa. Coś się musi za tym kryć. Nie może być inaczej.

 

Oto pisze Staniłko w „Rzeczpospolitej” o niepełnym i kulawym liberalizmie, który z jednej strony ograniczany jest przez kryptosocjalistę Kaczyńskiego, a z drugiej przez esbecko-nomenkralturowe klany, które traktują liberalizm jak swoją stajnie gdzie miast ogierów rozpłodowych stoją dochodowe projekty biznesowe i medialne. To się wszystko Staniłce wcale nie podoba. On jest tym stanem rzeczy oburzony szczerze i postuluje zmiany. Postuluje mianowicie wprowadzenie prawdziwego liberalizmu. Prawdziwy liberalizm to jest taki liberalizm, który prócz obdzieraniem biednych, słabych i chorych z ostatnich oszczędności zajmuje się jeszcze do tego dobroczynnością. To jest – myślę – taki sam gadżet jak prawdziwy pankowiec i prawdziwy kibic. I być może nawet prawdziwa miłość. Staniłko w to wierzy, ale nigdy tego nie widział. Słyszał jedynie o tym, że bogaci ludzie na Zachodzie rozdają jałmużnę i fundują biedakom różne szkolenia. Czynią to ponoć po to, by nie trafić do piekła. To dość zaskakująca konstatacja jak na Staniłkę, bo można przecież nie trafić do piekła po prostu nie zahaczając nawet o liberalizm. Wystarczy nie być świnią i żyć jak Pan Bóg przykazał. Ja wiem, że to trudne, ale – jak to mawiają – albo rybki albo akwarium. Bóg i mamona. Liberalizm albo niebo. I żadne akcje charytatywne tu nie pomogą. Myślę, że Staniłko o tym wie, bo jest już dużym chłopcem, ale celowo robi nas w bambuko, żeby znaleźć sobie jakiś pretekst wprost do istnienia i pobierania miesięcznej gaży.

 

Prócz liberalizmu Staniłkę interesują także elity. Już o tym pisałem, ale jeszcze powtórzę – to jest czysty obłęd. Chodzi mi o całe to gadanie i elitach i o budowaniu elit. Nie da się zbudować elit, ani stworzyć żadnego mechanizmu, który spowoduje, że one powstaną. To brednie. Elity w Polsce, takie o jakich myśli Staniłko, powstały wskutek głębokiego rozdziału Polaków od Rosjan i od zaborców w ogóle, rozdziału który nastąpił po Powstaniu Styczniowym. Jest to najważniejsza data w naszej najnowszej historii. Wtedy Polscy byli prawdziwie silnym i odpornym narodem, który odnalazł się w trudnych warunkach dzikiego kapitalizmu w Rosji i przetrwał. Naród ten został zdeprawowany i zniszczony poprzez II Rzeczpospolitą i komunę. To są te elity, do których wzdycha każdy socjotechnik. Nie da się ich jednak stworzyć, one muszą wyrosnąć na przelanej krwi i poświęceniu. Jeśli stworzymy sobie jakąś elitę, będzie to elita fałszywa, elita gamoni, popychadeł, oszustów i marionetek. Ludzie, którzy postulują budowanie elit są albo głupi albo nasłani. Polakom nie są potrzebne żadne elity tylko porozumienie. Komunikacja bez względu na podziały dokonane przez wrogów za pomocą Smoleńska. To jest najważniejsze. Do tego zaś potrzebne są symbole, własność, idea, wokół której można się zjednoczyć. Nie jakieś elity, które będą oszukiwać wszystkich dookoła, bo ktoś im wciśnie do kieszeni legitymację elitariusza.

 

Chciałem jeszcze przypomnieć z czym się Janowi Filipowi Staniłko kojarzy Polska. Otóż ona mu się kojarzy z Hugonem Kołłątajem, KEN i Stanisławem Augustem Poniatowskim. To jest ten rodzaj elit, o których Staniłko myśli. I to jest prawdziwa groza. I do tego jeszcze te „mechanizmy tworzenia elit”.

 

Pisze jeszcze Staniłko, że w Polsce wolny rynek nie kojarzy się ze sprawiedliwością, inaczej niż w Wielkiej Brytanii. Ja nie wiem, czy gdziekolwiek poza głową Jana Filipa Staniłko istnieje jeszcze jakiś wolny rynek, ale mam wrażenie, że nie. Fraza ta jednak podsunęła mi pewien koncept. Otóż Jan Filip Staniłko to taki Donald Tusk na następne 20 lat. On – bez względu na wszystko – będzie obecny w krajobrazie politycznym, aż w końcu przyjedzie jego pora i zostanie premierem, a kiedy już nim zostanie, natychmiast podniesie podatki i wydłuży wiek emerytalny.

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. No i już od dawna, o czym zapomniałem, znajdują się w księgarni Polskiego Ośrodka Społeczno Kulturalnego w Londynie. Cały czas oczywiście są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  oraz na stroniehttp://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Od dziś książki – w tym Toyah – dostępne są także w księgarni Ojców Karmelitów w Poznaniu przy ul. Działowej 25. Trzeba wejść do tak zwanej furty i tam jest ta księgarnia. O każdym następnym punkcie dystrybucji będę informował na blogu.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758