Taki scenariusz niestety wydaje się prawdopodobny.
Sytuacja ekonomiczna Rosji
Poza silnikami rakietowymi na paliwo ciekłe i metalurgią Rosja niewiele ma do zaoferowania w dziedzinie zaawansowanych technologii. 80% eksportu to proste surowce, których lwią część stanowi gaz i ropa. Ponadto Rosja eksportuje trochę średnio przetworzonych surowców (drewno, żywność itp.), dosyć dobrą, ale niezbyt zaawansowaną technicznie broń, takież maszyny i oczywiście matrioszki.
Polska największym zagrożeniem
Oligarchiczno-mafijna struktura „grupy trzymającej władzę” zbudowana na części dawnych służb jest jedynym elementem utrzymującym kraj w całości. Gazprom stanowi nie tylko fundament rosyjskiej gospodarki, ale jest również nieformalnym zapleczem finansowym establishmentu. Gdyby sektor paliwowy w Rosji załamał się, doszłoby nie tylko do potężnego kryzysu, ale także do rozpadu federacji, utraty kontroli nad kluczowymi prowincjami oraz rozpadu samej „grupy trzymającej władzę”.
Dwa czynniki mogłyby spowodować taką sytuację. Pierwszy to kłopot z wydobyciem lub transportem. Drugi to konkurencyjny producent polskiego gazu łupkowego. Oba czynniki mają swoje odbicie w strukturze wydatków wojskowych federacji, które proporcjonalnie rozdzielane są na te dwa cele. Czyli z jednej strony Rosja wydaje pieniądze na wojnę w Czeczenii, podporządkowanie Gruzji i Ukrainy, a z drugiej strony modernizowane są siły ofensywne w obwodzie kaliningradzkim, flota bałtycka i druga linia ataku na Polskę, czyli okręg leningradzki.
USA i Chiny dla Rosji mniej groźne
Ameryka jest teraz zaangażowana w wojny i operacje związane z utrzymanie kontroli nad ceną ropy i walutą transakcji (poprzez kontrolę złóż o najniższym koszcie wydobycia, czyli na Bliskim Wschodzie). Skala tych operacji jest ogromna. Dodatkowo zmuszona jest silniej rywalizować z Chinami. Rosja jest zbyt słaba militarnie i ekonomicznie, aby mogła być dziś realnym zagrożeniem dla Ameryki. Dlatego za cenę „nie przeszkadzania” na Bliskim Wschodzie, Ameryka jest bardziej skłonna poświecić Europę Wschodnią.
Chiny są w pełni świadome planu Brzezińskiego opisanego w „Wielkiej szachownicy”, który przewidywał scenariusz zmuszenia Chin do ataku na Rosję (Syberię) i jak dotąd skutecznie ten plan blokują. Poprzez dywersyfikację dostaw ropy, utrzymywanie dobrych stosunków z Rosją (liczne porozumienia o współpracy wojskowej i handlowej), budowanie sieci wpływów na szlaki handlowe, a ostatnio także poprzez wykorzystywanie rezerw walutowych jako formy nacisku, Chiny skutecznie unikają amerykańskiej presji.
Podlizywaniem się i uległością nie kupi się nawet czasu
Nawet gdyby polski rząd oddał wszystkie koncesje Gazpromowi (który nie ma nawet technologii wydobywania gazu łupkowego), albo gdyby zakazał eksploatacji łupków, nawet wtedy sytuacja nie ulegnie zmianie. Wpływowe lobby paliwowe amerykańskie i brytyjskie jest zainteresowane polskimi złożami, tym bardziej, że złoża rosyjskie stają się droższe w eksploatacji i prawdopodobnie się kończą. W tej sytuacji żadna agentura wpływu nie zagwarantuje pełnej kontroli złóż, takim gwarantem może być tylko obecność rosyjskie armii.
Jeśli Rosja zdecyduje się na interwencję zbrojną to może ją przeprowadzić tylko w określonym przedziale czasu. Dlatego jakiekolwiek zabiegi polskiego rządu nie będą miały wpływy na termin ewentualnej interwencji.
Francja już się zgodziła, USA i Wielka Brytania jeszcze nie
Niemcy są cichym sojusznikiem Rosji, bo to jedyna dla nich możliwość zakończenia amerykańskiej okupacji i rozpoczęcia urządzenia Europy na nowo.
Deklarację Francji o „moratorium na wydobycie gazu łupkowego” należy odczytywać jako sygnał wysłany do Putina, że Francja nie będzie przeszkadzać w rosyjskich planach względem Polski.
Stanowisko Obamy pozostaje jeszcze zagadką, ale prawdopodobnie będzie dla nas niekorzystne. Nasza pozycja stanie się bardziej klarowna po zakończeniu oficjalnej wizyty w Polsce. Jeśli polski establishment usłyszy same pochwały dotyczące polityki zagranicznej, obalenia komunizmu, etc. to oznaczać będzie, że targ między Obamą i Putinem jest dobity i zostaliśmy już sprzedani. Jeśli zaś usłyszymy głównie zapewnienia o wsparciu wojskowym i słowa uznania dla sojuszniczej roli Polski to oznaczać będzie, że targi ciągle trwają.
Wielka Brytania, niezależnie od deklaracji, pozostanie naszym cichym sojusznikiem, ponieważ zbyt silny tandem niemiecko-rosyjski jest (i zawsze był) dla niej niebezpieczny.
Kiedy?
Nie wcześniej niż w listopadzie 2011, ponieważ wtedy zacznie się prawdziwy przesył gazu rurociągiem północnym i dopiero wtedy będzie pewność niezakłóconych dostaw. Nie później jednak niż pod koniec 2012 roku, bo w 2013 mają rozpocząć stacjonowanie amerykańskie F16. Połowa 2012 wydaje się najprawdopodobniejszym terminem z dwóch powodów. Po pierwsze w tym czasie Rosja zakończy modernizację i rozbudowę swoich schronów. Możliwość zapewnienia większej biernej ochrony powinna zniechęcić Amerykanów do interwencji, gdyby jednak zmienili zdanie. Po drugie, z przyczyn psychologicznych byłby to także wygodny termin. W tym okresie wiele mediów będzie zainteresowanych różnymi „sensacjami” dotyczącymi „przepowiedni Majów” i podobnych nonsensów rozgłaszanych od lat. W szumie informacyjnym o „zagrożeniach 2012” wieści z Polski będą wzbudzały mniejsze zainteresowanie.
Scenariusze najazdu
Słabsze państwa nigdy nie atakują silniejszych, dlatego potrzebna będzie prowokacja, aby dać pretekst do interwencji. Trudno w tej chwili zgadywać, może to być na przykład sfingowany atak terrorystyczny – FSB jest dosyć sprawne w organizowaniu takich akcji. Może też być to jakiś incydent na granicy białoruskiej, po którym Rosja mogłaby pójść na pomoc Białorusi jak na manewrach ZBiR „Zapad 2009”.
Po wkroczeniu do Polski, główne siły przypuszczalnie zatrzymają się około 100 km za linią Wisły, aby nie podchodzić zbyt blisko granicy niemieckiej. Jednak podobnie jak w Osetii, pojedyncze odziały będą plądrować i terroryzować także całą zachodnią Polskę.
Po zajęciu Polski i powołaniu rządu tymczasowego, konieczne będzie utrzymywanie stale atmosfery buntu i wrzenia, aby uzasadnić konieczność długiego stacjonowania „sił porządkowych” mających zapewnić „stabilizację”. Czyli podobnie jak w Iraku, Czeczenii czy Afganistanie należy się spodziewać licznych i krwawych prowokacji w stosunku do ludności cywilnej. Zdecydowanie nie będzie to „łagodna” okupacja, pod którą można by żyć w miarę normalnie.
Czy to się wydarzy?
Trudno powiedzieć, wiele zależy od reakcji Amerykanów, Brytyjczyków, sytuacji w samej Rosji zaś bardzo niewiele zależy już na tym etapie od Polaków. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest jednak znaczące. Postępująca od 2009 roku szybka rozbudowa sił ofensywnych w naszym rejonie musi czemuś służyć. Dziwne byłoby, gdyby Rosjanie wydawali dodatkowe dziesiątki miliardów dolarów (zaplanowane na lata 2009-2011) tylko z przyczyn prestiżowych. Wydają je raczej dlatego, że spodziewają się ich użyć.
Co robić?
Zdecydowanie radzę uciekać. Kiedy usłyszycie o prowokacji, o czymś dużym o co oskarża się Polaków lub o ostrym konflikcie z Rosją – to będzie ostatni dzwonek. Wtedy należy uciekać niezwłocznie. Niemieckie granice pewnie zostaną dość szybko zamknięte. Niemcy mają już polskich gastarbeiterów i nie potrzebują kłopotliwych obozów dla uchodźców. Dzień lub dwa dłużej będzie można uciekać przez granicę czeską, dalej Węgry i Rumunia – czyli tradycyjną drogą. Łatwiej też przejść przez góry, gdyby przejścia były zamknięte (dlatego warto wziąć dobre buty). Należy zabrać ważne dokumenty i papierowe pieniądze, nawet złotówki mogą być użyteczne. Pieniądz elektroniczny najlepiej przelać na konto np. typu eGold, ważne, aby siedziba banku znajdowała się poza Polską, np. w Hongkongu lub Szwajcarii (można zrobić debet). Dokumenty to przede wszystkim akty własności (jeśli takowe posiadamy, „wieczyste użytkowanie” raczej nie będzie przydatne) – mogą się przydać dzieciom lub wnukom.
Przewodnik zagubionych. Wszystko co moze zainteresowac milosników knucia i spiskowania.