„Czy Roman Dmowski chciał wymordować Żydów?” – pyta Ebenezer Rojt na portalu www.kompromitacje.blogspot.com
Pod koniec 2010 roku Stefan Zgliczyński opublikował w "Le Monde diplomatique" artykuł Roman Dmowski – hitlerowiec. Pisał w nim między innymi:
Do tej pory sądziłem, iż wściekle antysemicki język polskiej prawicy pierwszych dekad XX w. kończył się na planach wysiedlenia Żydów z Polski – dobrowolnie lub siłą. […] I tu muszę przyznać, że się myliłem […].
Okazuje się, że już na całą epokę przed Mein Kampf, bo w 1901 r. na łamach prasy narodowej Dmowski zadał pytanie: "Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?" (s. 251). Jako że w asymilację sam nie wierzył, pozostawały więc dwa ostatnie rozwiązania. Ubolewał jednak nad brakiem możliwości do ich zrealizowania – "żadne z tych rozwiązań nie leżałoby w naszej mocy, chociażby było najbardziej pożądane" (s. 251). Aż kusi zadać pytanie – a jeśli "leżałoby w naszej mocy"? [1].
Ale to nie Zgliczyński odkrył, jakoby "w 1901 r. na łamach prasy narodowej Dmowski zadał pytanie: «Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?»" Cytaty, do których odsyłały strony w nawiasach, pochodziły z książki Grzegorza Krzywca Szowinizm po polsku, której Zgliczyński bezkrytycznie zawierzył [2].
Natomiast bardzo krytyczną recenzję z książki Krzywca ogłosił Bogumił Grott. Odniósł się w niej także do artykułu Zgliczyńskiego:
Otóż niejaki Stefan Zgliszczyński [sic!] ze środowiska Krytyki Politycznej spłodził tekst zatytułowanyRoman Dmowski – hitlerowcem [sic!]. […] Czytamy tam:
[…]
"Okazuje się, że już na całą epokę przed Mein Kampf, bo w 1901 r. na łamach prasy narodowej Dmowski zadał pytanie: «Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?»"
Ostatnie słowa zostały zaczerpnięte z książki Krzywca ze strony 251 gdzie autor ten podaje, iż to wPrzeglądzie Wszechpolskim z roku 1901, nr 7, na stronie 424 znajduje się taka wypowiedź! I co? Otwieramy tom na tej stronie i nic takiego nie znajdujemy. Czytamy więc cały artykuł i też wypowiedzi takiej tam nie ma. A więc blef? Liczenie na niedokładność czytelnika, który nie sprawdzi zgodności przypisu ze stanem faktycznym? [3].
Zdawać by się mogło, że zarówno oskarżenie Dmowskiego na podstawie jednego niewielkiego cytatu o chęć wymordowania Żydów, jak i oskarżenie autora książki o Dmowskim o zmyślenie tego cytatu, to sprawy na tyle poważne, że wszystko zostanie prześwietlone na wylot i raz na zawsze wyjaśnione. Ale gdzie tam!
Prawda jest zaś taka, że Zgliczyński Dmowskiego nie przeczytał w ogóle, Grott przeczytał go po łebkach, a Krzywcowi poplątały się fiszki oraz – co bez porównania ważniejsze! – powołanie naukowca, który chce opisać i zrozumieć, z powołaniem publicysty, który chce oczernić i zniszczyć [4].
Zgliczyńskiego i Grotta już przytaczałem. Pora więc na Krzywca. Będzie to nieco obszerniejszy wyimek z rozdziału VI jego książki (podrozdział "Wobec Żydów i kwestii żydowskiej"), z miejsca, w którym omawia on cykl dwunastu artykułów Dmowskiego W naszym obozie. Listy do przyjaciół politycznychwydrukowanych w 1901 roku w "Przeglądzie Wszechpolskim". Pisze Krzywiec:
W tym obciążonym rasistowskimi kliszami wywodzie uderzało jednak co innego. Wszystkie zarysowane wątki pojawiały się już przedtem w publicystyce Dmowskiego. Rzeczą nową było przeniesienie rasistowskich schematów na sferę codziennej pragmatyki społecznej. Umiejętność chłodnej, bliskiej brutalnemu machiawelizmowi diagnozy sytuacji wiązała się z cynicznym brakiem skrupułów w odniesieniu do społecznej aplikacji tych idei. Dmowski powiadał oto, że solidne, całościowe rozwiązanie problemu żydowskiego sprowadzać się powinno do triady. Wyliczał: "Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować". Choć ten dylemat zdaniem autora nie był wcale błahy ani pozorny, to jednak od razu zastrzegał się, że na razie pozostać musi nierozwiązany. Dodawał: "Tymczasem o to chodzić nie może, bo żadne z tych rozwiązań nie leżałoby w naszej mocy, chociażby było najbardziej pożądane".
Warto podkreślić, że w tej sekwencji możliwych alternatyw tylko asymilacja była uznana za z gruntu niedorzeczną. Jeśli uznać zasadność pojęcia antysemityzmu eliminacyjnego, to zaprezentowane powyżej poglądy przywódcy ND w zupełności pod tę kategorię podpadają (Szowinizm, s. 251-252).
Cytat z Dmowskiego "Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować" opatrzył Krzywiec przypisem (nr 145 na stronie 251): "Narodowiec, W naszym obozie. Listy do przyjaciół politycznych,VII, "Przegląd Wszechpolski", lipiec 1901, nr 7, s. 424". Według Grotta, ani na tej konkretnej stronie, ani w całym tym artykule "wypowiedzi takiej […] nie ma". Rzeczywiście nie ma. Ale Grott, chociaż podobno znawca myśli Dmowskiego, nie poznał, że jest to cytat z nieco wcześniejszego artykułu z tego samego cyklu W naszym obozie. W dodatku Krzywiec użył wcześniej tego cytatu jako motta na stronie 232, tym razem z najzupełniej prawidłowym adresem bibliograficznym. Nie był to więc ze strony Krzywca żaden blef, ale zwykłe niechlujstwo [5].
A teraz rzecz najważniejsza: co naprawdę napisał Dmowski. Oto w całości akapit, w którym podobno zadał to straszne pytanie: "Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?", a potem uznał "za z gruntu niedorzeczną" tylko asymilację.
Ściśle mówiąc, pod terminem "kwestya żydowska" kryje się cały szereg kwestyi, wynikających z istnienia na terytoryum polskiem odrębnej społeczności żydowskiej, mającej swą religię, swą etykę, swą organizacyę, swą niesłychanie wyraźną indywidualność duchową, mówiącej obcym przeważnie językiem i t. d., kwestyi, dla których niema jednego rozwiązania i które wobec tego trzeba traktować każdą zosobna. Stosunek żydów, jako odrębnej społeczności, do naszych interesów i dążeń narodowych we wszystkich dzielnicach Polski, rola proletaryatu żydowskiego w kulturalnym rozwoju kraju, znaczenie i wartość t. zw. zasymilizowanej inteligencyi polsko żydowskiej, stanowisko prawodawstwa wobec różnic etycznych między ogółem polskim i żydowskim, działalność ekonomiczna żydów i jej wpływ na ludność polską, i t. d. – wszystko to są kwestye pierwszorzędnej wagi, których nie można rozwiązać jednocześnie przez zastosowanie jednego ogólnie-skutecznego środka. Stawianie kwestyi żydowskiej, jako całości, ma ten skutek, że się o niej tak traktuje, jakby chodziło o to, czy żydów zasymilować, czy wypędzić lub wymordować. Tymczasem o to chodzić nie może, bo żadne z tych rozwiązań nie leżałoby w naszej mocy, chociażby było najbardziej pożądane. Traktując rzecz realniej trzeba przyjąć istnienie pewnego odsetku ludności żydowskiej w naszym kraju, jako fakt, a wszelkie zagadnienia społeczne i polityczne ztąd wynikające rozpatrywać możliwie przedmiotowo, wyprowadzając z ich oceny wskazania praktyczne, niezależnie od sympatyi lub wstrętu do zakrzywionych nosów i odstających uszów, bez zbywania sprawy tanimi, zdawkowymi frazesami, zabezpieczającymi myśl od trudniejszej pracy [6].
Wbrew temu, co napisał Zgliczyński, Dmowski nie zadaje pytania "Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?". Wbrew temu, co napisał Krzywiec. Dmowski nie powiada "że solidne, całościowe rozwiązanie problemu żydowskiego sprowadzać się powinno do triady […] «Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?»". Powiada akurat odwrotnie! Powiada, że "kwestya żydowska" to w rzeczywistości "cały szereg kwestyi", "których nie można rozwiązać jednocześnie przez zastosowanie jednego ogólnie-skutecznego środka". Żadne "solidne, całościowe rozwiązanie problemu żydowskiego" w ogóle nie wchodzi w grę! Nie ma więc co pytać o jakiekolwiek ogólne rozwiązanie, ani czego wyliczać! Takie jest w tym miejscu stanowisko Dmowskiego.
Więcej:
http://kompromitacje.blogspot.com/2012/09/czy-roman-dmowski-chcia-wymordowac.html
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."