Obiecywano nam, że Polska będzie drugą Japonią, że będzie Zieloną Wyspą. Tymczasem stajemy się powoli drugą Hiszpanią. Mam na myśli Hiszpanię z lat trzydziestych dwudziestego wieku rozdartą wojną domową.
Hiszpanii, w której cześć społeczeństwa zaczadzona komunizmem oszalała z nienawiści i wymordowała setki ludzi, w tym przede wszystkim katolików, kapłanów, zakonników i zakonnice.
W Hiszpanii morderców wsparła Rosja Sowiecka, komuniści z całego świata i masoneria.
Nienawiść w Polsce zaczęto budzić kilka lat temu. Początkowo budzono nienawiść „tylko” do PiS i Prezydenta.
Potem na Krakowskiem Przedmieściu zaczęto wywoływać nienawiść w stosunku do modlących się, Krzyża, Kościoła, polskości, Polski jako takiej.
Byłem tego obserwatorem i byłem świadkiem skutecznej manipulacji dokonywanej przez „nich” na polskich katolikach i polskiej prawicy, manipulacji, która prowadziła do tego, że ludzie (ci wierzący i z prawej strony) mówili, że to nie ich sprawa, że to „pisowska awantura”, do której „nie należy się mieszać”, a jeden z liderów środowisk konserwatywnych napisał, że „to nie krzyż” tylko „surogat pomnika” i że „takiego krzyża” nie broniłby de Mestre.
Potem oni zaczęli mówić o „mowie nienawiści”, która „powstaje po prawej stronie” a sami te nienawiść wciąż coraz bardziej skutecznie budzili słowami, które nią osiekały i czynami, będącymi jej owocem.
W tajemniczych okolicznościach ginęło coraz więcej ludzi, którzy albo „popełnili samobójstwo” albo „zostali zamordowani przez swoich”.
Zaglądam czasami do internetowych komentarzy do tych faktów. Nie ma w nich pochylenia się nad śmiercią, współczucia, szacunku. Jest pogarda i nienawiść.
Ta nienawiść dotyka wprost i mnie. Ostatnio otrzymuję anonimy. W jednym z ich było napisane (zacytuję dosłownie): „Spiepszaj dziadu do ODESSY!!!!!!!!!(…) Nad wami czuwa szatan”.
W dniu 10 grudnia (wczoraj) przyszła do mnie widokówka z wybrzeża z następującym tekstem: „Proszę dać znać jak pan umrze. Podamy pana mistrza do beatyfikacji”.
Wreszcie ktoś podnosi rękę na Matkę Bożą w Częstochowie, największą polską świętość.
I podstawowe pytanie: czy ta nienawiść naprawdę powstaje i rozrasta się jak perz, zaraża tysiące ludzi jak groźny wirus czy to tylko prowokacje i agentura, sztuczny twór, pozór?
Jedno mnie niepokoi; brak nie tylko zdecydowanej reakcji, ale najczęściej jakiejkolwiek reakcji.
I tak np. w niedzielę na Mszy św. u Marianów na Stegnach w Warszawie ani kapłan ją odprawiający ani rekolekcjonistów nie powiedzieli ani jednego słowa na ten temat, nie zaproponowali modlitwy w tej intencji, jakby się nic nie stało.
„Zwykli” Polacy też nie reagują. Nie ma problemu.
Czy to skończy się jednak drugą Hiszpanią? Czy Polska jest faktycznie i trwale rozdarta? Czy część Polaków zagubiła się tak bardzo, że polskość identyfikują jako jakieś zło?
Masoneria może się cieszyć i szatana słychać śmiech, a ja nadal jednak wierzę, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni i że nasz naród jest jak lawa, tylko z wierzchu plugawa, a w środku ogień płonie i że w tym ogniu spali się to cale plugastwo.
Doktor filozofii. Autor ponad 40 książek. Publicysta (ponad 1000 artykułów).