Bez kategorii
Like

Czy można wygrać w szachy z Lucyferem?

13/09/2011
697 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Odradzam. Odradzam zdecydowanie jakąkolwiek, nawet najbardziej niewinną grę z tym palantem. Nie można wygrać, gdy zasada samej gry zasadza się na permanentnym kłamstwie. Politycy o tym zapomnieli, nie chcą pamiętać liderzy. Pamiętajmy my.

0


 

 
Czy da się wygrać w szachy z Lucyferem? Nie. Nie ma takiej opcji. Lucyfer już przegrał i będzie przegrywał po wieki. Taki los wybrał, gdy zbuntował się przeciw Stwórcy. Przegrał z Archaniołem Michałem, przegrał z Maryją, Matką Jezusa Chrystusa. Przegrał też – co jest dla nas szczególnie ważne – z Jezusem, gdy kusił go na pustyni. 
 
Przegrywa codziennie  i  z nami – zazwyczaj tego nie postrzegamy, gdyż  cud ów dzieje się  w najskromniejszym wymiarze czystej radości, w pokornym stanie zapomnienia o sobie. Lucyfer przegrywa, to wyje z bezsilności  – zawsze wówczas, gdy wybieramy bezinteresowną miłość i święte oleje tradycji . Wybieraj miłość i nie ulegaj. 
 
Lucyfer to wódz przegranych i potępionych. Jeśli chcesz dołaczyć do armii potępionych, ulegaj. Ulegaj logice zła budującego piramidy pychy na ziemi. Ulegaj relatywizmowi aksjologicznemu i pokręconym narracjom uwiedzionych mocarzy mamony. Ulegaj woli skumulowanej w otchłani braku prawdy, dobra i piękna. Ulegaj  szatańskim decybelom techno i zwodniczym guru oświetlających wybiegi dla małp, które chcą być trendy  . Ulegaj, a wygrasz idąc ramię w ramię z Lucyferem. Co wygrasz? Drogę do piekła. 
 
Przyjemnie jawi się  opadanie nieszczęśliwych ludzi, uwiedzionych potęgą grawitacji mamony i iluminacją chwały samowywyższenia. Do czasu. Koniec ekspansji ego zawija się bowiem w kosmicznym kolapsie duszy –  w wielkiej nagrodzie wiecznego potepienia. Nie pogardzaj bliźnim, bo siebie potępiasz.
 
Nie graj w szachy z Lucyferem. Bum. Nie graj. Bum. Bo przegrasz.  Wpadniesz w sidła i  nie wymotasz się już z nich.  Łubu dubu, łubu dubu – szatan nie jest prezesem ziemskiego klubu władców marionetek. Nie jest z tej ziemi. Pochodzi –  dla przypomnienia – z najprawdziwszego piekła.
 
Nie graj w szachy z Lucyferem. Nikt z olejem w głowie nie gra. New Word Order jest jak wieża Babel, jak nierządnice Babilonu – zostanie po nim kupa gruzu i smród na zgliszczach. A tak przy okazji,  tu otwiera się agora prawdziwych problemów naszej cywilizacji: Jak odebrać zabawki technologiczne demonom, które wlazły w  dusze nieszczęśników i sterują nimi jak pacynkami? 
 
Lucyfer odebrał im rozum. Przez resztę dni utopią nas w niedoli Hioba. Jeśli wytrwamy w wierności, Pan Bóg wynagrodzi naszą służbę. A co, jeśli nie wytrwamy, nie zaprzemy  się przy świętej tradycji i wierze,  a w rezultacie naszej wiarołomności, nie rozświetlimy niezłomną wiarą żarłocznych pokus i ogromniejącego, aż po horyzont poznania, zwątpienia w Sprawiedliwość Bożą? O, właśnie. Tu wyrasta pierwszy dół Lucyfera.
 
Biblia, w księdze Hioba, mówi, że szatan wystawia na pokusę nie tylko człowieka, również Pana Boga. Nasz Pan Bóg, kto wie, z jakich głębokości tajemnicy sacrum i dla jakiej logiki ergonomii zbawienia, chce nas poddawać próbie. Czasami ulega natarczywości naszego wroga i zdejmuje ze śmiertelników niebieski płaszcz Opieki i Ochrony. Wówczas szatan może przystąpić do ciała, serca i umysłu człowieka i zagrać mecz o jego duszę. Któż z nas, śmiertelników, zrozumie intencje Boże? Któż z nas nieszczęśników mieszkających  w cywilizacji Sodomy i Gomory jest sprawiedliwy? Któż z nas ani razu nie uległ? Niech Noe naszych czasów buduje już Arkę ocalenia. Bo ledwie  pięciu, dziesięciu, pięćdziesięciu, stu sprawiedliwych, mężów i niewiast, nosi na swych ramionach matka ziemia. Za mało, gdy potężni są ci, którzy plugawią świętości i występują jawnie przeciw naturze i prawu bożemu.
 
Lecz nie zgasła nadzieja. Nadchodzi  era krucjaty dla ocalenia cywilizacji życia. Ludzie na całym świecie będą coraz intensywniej modlić się do Boga o Miłosierdzie. W Polsce odmawiamy Różaniec – odmawiajmy wspólnie, w Różach Różańcowych. W Polsce  kultywujmy naszą świętą tradycję katolicką – kultywujmy najprościej, lecz odważniej we wspólnej przestrzeni publicznej. To my jesteśmy tą przestrzenią Rzeczpospolitej. Nie dajmy sobie wmówić ignorantom propagującym postmodernizm i relatywizm prawny oraz moralny, że naszą powinnością stało się ukrzyżowanie Chrystusa w kapliczkach i kościołach. 
 
Mamy ukoronowaną Maryję Królową Polski. Ukoronujmy  Chrystusa na Króla Polski. Urodzi to wielką perspektywę rozwinięć aksjologicznych, kulturowych, ustrojowych, prawnych a nawet ekonomicznych (dla Polski I Europy Ojczyzn). Odwagi. Tu, na polu wglądów mistycznych, ma szansę wyłonić się najbardziej światły paradygmat człowieka solidarności. Ot tak, ot po trudnej walce o odnowę cywilizacji chrześcijańskiej w Duchu Świętym!
 
Czy  perspektywa ukoronowania Chrystusa na Króla Polski wznosi w mózgach bojowników politycznej poprawności fale lęku i odrazy? O tak! Ale  nie jest to twoje serce, prawda?
 
Modliłbym się  o cud, żeby Pan Bóg nie uległ hazardziście rodem z piekieł i nie wycofywał ze świata swego Miłosierdzia. Pomódlmy się o zwyczajne życie –  razem. Rano, w południe, wieczorem. I o każdej porze, gdy myśl do nas powróci, że tkwimy w niedoli, zaś miłość nasza, wiara nasza i nadzieja nasza – słabnie bez zasilania Boskim Miłosierdziem.
 
 Pan Bóg stworzył wszechświaty i zaświaty o niebo głebiej niż pojąć zdołamy to naszym ruzumem. Oto mamy prawdę, dobro, piękno – pogłebioną po nieskończoność harmonię sfer niebieskich  i chórów anielskich. Oto, mamy ziemię, która nie była zamyślona jako padół dla cierpienia, zgrzytania zębów i łez. W ogóle nie miała być poligonem dla Lucyfera, lecz rajem. Biblia tłumaczy dlaczego raj zamienił się w wygnanie, a skoro tak, nie rzeknę,  że jest inaczej – że utopie lepszego świata mają przyszłość. Bo pewnie nie mają – bez Miłosierdzia!
 
I jako że, celem (moim) nie jest płomienne kazanie eschatologiczne ani egzegeza teologiczna, nie  przedłużam narracji biblijnych. Słowa są prawie zbędne. Schodzę też z  szachownicy opanowanej przez ateistów, którym widzi się, że świadomość wzbudza się w trzewiach materii. Oni, po prawdzie, uprawiają dla wielkich korporacji dyktakturę nauki zaprzęgniętej do kieratu mamony, by wyprodukować technologiczne narzędzia terroru dla klasy panów, ale…Ale ten świat przeminie. Na opuszczonej przez mistyków ziemi, ktorymi wszyscy stać się musimy, by przetrwać, nic nie urośnie – poza śmiercią i zniszczeniem.  Kolejne ruchy zamachowe koła młyńskiego cywilizacji oświecenia są jak klapki zapadni, otwierajacych wrota czasu i historii, wprost do piekła. Po dwóch Wojnach Światowych i gdy nad naszymi głowami wisi miecz Demoklesa III Wojny Światowej, warto to wyraźnie widzieć. 
 
Jesteśmy świadomością owiniętą wokół godności i osoby. Na ziemi obecni ciałem i duchem. Nasza dusza rozwija z cielesnego  duchowe – wokół osoby. Dzieje się tak nie bez kozery. Kozera  ma tu prostą wykładnię: ciało duchowe rośnie, gdy oddajemy siebie z ufnością  Najwyższemu. „Jezu Ufam Tobie!“ (Św. Faustyna). Kropka. Oddajemy siebie Miłosiernemu rozwijając bezinteresowną miłość – dla naszych sióstr i braci,  a  głosząc słowo za świętym Franciszkiem z Asyżu – również dla naszych mniejszych sióstr i braci, bo wszelkie stworzenie zostało stworzone, by chwalić Stwórcę. Kropka. Nic więcej nie potrzeba dodawać, ale też nic nie wolno ujmować.
 
W sieci życia radość i współczucie tworzą nas współzależnie, żywią się duchem prawdy, dzielą duchem dobra, rozkwitają w duchu piękna. Sieć życia ma sens i czerpie z ducha miłości. Pogódźmy się z tą najskromniejszą odsłoną Ewangelii, jeśli nie chcemy utknąć w sidłach Lucyfera. 
 
Sidła mają najbardziej pokraczne struktury, formy i emanacje w egzystencji zanurzonej w dualizmach istnienia i postrzegania. Są zastawiane w każdej chwili i nie doszukujmy się tu poetyckiej metafory. Dosłownie, literalnie czytać należy słowa o sidłach Lucyfera. Najmocniej sidła Lucyfera wyrastają ponad dołami pychy, lęku, nienawiści, zawiści, pożądania, chciwości, arogancji, ignorancji, ohydy, lenistwa, samolubstwa, samozadowolenia, egoizmu i egocentryzmu,  próżności, parcia do sławy i podboju, kurczowego przywiązania do słupów solnych władzy i mamony, (…). 
 
Długo, długo musieliśmy wymieniać wszelkie doły i pułapki Złego. Bo w każdej chwili naszego życia, Lucyfer ma pragnienie, by wykopać pod nami dół. Nad każdą emocją, myślą i uczynkiem nieprzytomnym i nie czuwającym, z bezwolnego poddania się prawom fatum, unosi się swąd siarki. Ziemia to dualistyczna sfera prawdy i kłamstwa, dobra i zła, piekna i brzydoty, wiedzy i ignorancji, nadziei i nienawiści, wiary i pychy. Wybieraj. 
 
Wybieraj bezinteresowną miłość i transcendencję. Miłość  – wrażliwie i z czułością – odpowiada na grawitację Bożego Miłosierdzia. Ona jedna przekracza świat dualistycznego pomieszania pojęć i relatywistycznych labiryntów wolnej woli,  woli znikomej, lecz nie  poddającej się w oporze oddzielenia od boskości, utkwionej jak oścień w ślepym uporze – byle  przeciw stanąć okoniem do Woli Najwyższego.
 
Ona jedna, najcichsza i z pokornego serca płynąca miłość, bezpiecznie wznosi się ponad padołem dołów Lucyfera. Ku prawdzie. Ku dobru. Ku pięknu. Ku nadziei. Ku wierze. Ku wspólnocie.



 
I tak oto, w drugiej części „Gry w szachy z Lucyferem“, doszlismy do negacji niektórych tez części pierwszej. Jeśli nie czytałeś, koniecznie przeczytaj! pozamatriks.nowyekran.pl/post/26003,gra-w-szachy-z-lucyferem
 
 
Nie zawsze negacja prawdy względnej jest kłamstwem, lecz zawsze afirmacja kłamstwa potęguje kłamstwo. Nie zawsze plansza do szachów jest płaska jak deska do wałkowania ciasta na pierogi. Tam i tu jest prawda, lecz jako ledwie okruch wielkiego hologramu. Poruszamy się w wielowymiarowej przestrzeni kultury.  Są obecne,  w nas i wokół nas, Jakubowe drabiny do nieba i kręgi piekieł Dantego – równie realne jak zapach krzewu różanego w ogrodzie i błękitne niebo ponad ogrodem.
 
Ponad dołami Lucyfera, wszelkimi sztuczkami Złego –  który jest bestią wyrosła z buntu i nie ustaje w buncie, by złapać nas w sidła głupoty – rozciąga się nieskończony przestwór błękitnego nieba i gwiezdny przestwór kosmosu uformowanego przez Stwórcę w doskonałej harmonii i ładzie. Tak samo jest do wewnątrz.  Oderwij się od komputera. Wyjrzyj za okno własnych zmysłów. Co widzisz? Świeci teraz słońce, czy niebo pokrywa całun chmur? Gwiazdy iskrzą ku nieskończoności, czy szarość pomroczna zasłania całunem  twój wzrok? 
 
Ja nie wiem, co zobaczysz w tym konkretnym momencie. Ale „kochaj i  czyń co chcesz“ (św. Augustyn) . Mam nadzieję, że doświadczenie cudownej zwyczajności świętego życia, uniesie twoją duszę ponad pożądania gry w szachy z Lucyferem.
 
Gra nie została anulowana – niestety! Niestety,  będziemy staczać w naszym życiu  wiele pojedynków ze sługusami Złego. Nie pozwólmy im stoczyć  nas do dołu. Płyńmy po sieci życia – z sercami wypełnionymi ufnością w Miłosierdzie Boże, z umysłami otwartymi na prawdę i wiedzę. 
 
Jako Rycerze Niepokalanej. Jako kapłani i kapłanki ogniska domowego. Jako obrońcy świętej tradycji, przygarniający płomyki  ducha z tchnień i natchnień Ducha Świętego. Jako siewcy ziaren wartości i nasion  ocalenia dla naszych dzieci. Jako posłańcy dobrej nowiny, w świetle której pojawią się mądre lekcje o marności potęg tego świata i kosmicznym biegu dewolucji duchowej, dla której wsteczny bieg – w formach i formułach cywilizacji śmierci – włączyli bojownicy lewej ręki postępu. Ale o tym już w części trzeciej „Gry w szachy z Lucyferem“… 
 
Czy coś napiszę nie tak? Raczej tak. W końcu jestem tylko grzesznym człowiekiem na Pielgrzymce do Sankuarium Bożego Miłosierdzia.
 

 

0

Piotr F.

101 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758