„Czy Leszek […] oszalał?” – w sprawie Eurotitanic’a
28/10/2011
403 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
„Rynki w euforii po decyzjach ratujących strefę euro”[Parkiet 28.10] podczas dzisiejszej emisji dziesięciolatek włoskich podniosły[sic!] ich rentowność do poziomu 6,08% symbolicznie przekraczając granicę uznawaną za groźną
Jak podaje dzisiejsze internetowe wydanie Financial Times’a w artykule David Oakley’a “Italy 10-year auction yield hits euro-era high”rynki negatywnie oceniły ostatnie porozumienie europejskie, w pierwszej aukcji jaka odbyła się po tym wydarzeniu. W jej wyniku poziom rentowności obligacji włoskich zapadających w marcu 2020 r. wzrósł aż o 20 pb z 5,86% do 6,06%, przy niskim popycie o 30% przewyższającym podaż. Jest to poziom rentowności włoskich papierów najwyższy od czasu utworzenia euro i symbolicznie przekraczając poziom kosztów obsługi długu, który jest uważany za ostrzegawczy dla finansów publicznych. Dlatego nic dziwnego że Annalisa Piazza z Newedge Strategy uznała jej wynik za niezbyt korzystny (“All in all, today’s auction was not very satisfying”). A przecież szczyt UE uznał formalnie działania Włoch w zwalczaniu kryzysu jako satysfakcjonujące. Batalia która na tym etapie teraz się rozgrywa dotyczy tego na ile uda się zmusić Włochów do oszczędności, aby mniejszy rachunek musiała zapłacić decydująca w UE dwójka. Niemniej Włosi nie są bierni w działaniu i są również wyraźnie podirytowani naciskami na przedłużenie wieku emerytalnego do 67 lat, nawet dla tych którzy nieprzerwanie od osiemnastego roku życia pracowali powyżej 40 lat. Dlatego na „demokratycznie” postawione ultimatum przez „Mer-cozy”ego odpowiedzieli w typowy dla siebie sposób i odnieśli również sukces na szczycie. Podnieśli wymagany wiek emerytalny do 67 lat od 2026 roku jak to już wcześniej uchwalili w innej ustawie. Wyjazdy do Chin „po prośbie” należy traktować jako zabieg marketingowym przed szczytem G20, albo parafrazując Lenina prośbę o możliwość zakupu sznura na kredyt, gdyż warunkiem Chin może być tylko zgoda otwarcie rynku UE dla ich towarów. A oznaczałoby to nasilenie problemów gospodarczych Europy. Dlatego polecam państwu lekturę artykułu Małgorzaty Goss „Koło ratunkowe z chińskim zaworem” który głębiej naświetla wyniki kolejnego szczytu ratującego strefę euro.
Jednocześnie apeluję do naszych elit „Titanic nadal tonie – nie wsiadajmy do niego”. W związku z tym apelem proponuję zapoznanie się ze wpisem autorytetopożeracz’a na Salonie24, który w artykule „Czy Leszek Miller oszalał? Jarosław Gugała znów nadaje” w sposób obrazowy prezentuje niekonsekwencje polskich elit.
Małgorzata Goss
„Szczyt eurostrefy uratował chwilowo euro, ale nie rozwiązał problemów wspólnej waluty. A te będą generowały kolejne kryzysy
Koło ratunkowe z chińskim zaworem
Po dziesięciu godzinach obrad, przed godziną czwartą nad ranem, przywódcy eurostrefy uzgodnili wreszcie plan ratunkowy dla wspólnej waluty. Dług Grecji wobec banków ulegnie redukcji o 100 mld euro, tj. o połowę. Banki będą musiały się dokapitalizować, aby przetrzymać szok wywołany przez tak potężne straty, a Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej, który ma zapewnić kurtynę ogniową przed dalszym rozprzestrzenianiem się kryzysu, zostanie zwiększony z 440 mld euro do ponad 1 bln euro, m.in. dzięki pozyskiwaniu kapitału państwowego z Chin i innych krajów wschodzących.
– Eurostrefa nareszcie przyznała, że nie zdoła o własnych siłach wyjść z kryzysu – skomentowała decyzje szczytu francuska AFP. W jej ocenie, EFSF własnymi siłami mógłby zebrać maksymalnie 1,3 bln euro, to zaś za mało, by powstrzymać pożar eurostrefy. Dług samych Włoch, które po Grecji są najbardziej narażone na zapaść finansową, sięga 1,9 bln euro, tj. 120 proc. PKB. Zwiększenie możliwości pożyczkowych EFSF do 1-2 bln euro nastąpi przez lewarowanie, bez udziału finansowego państw eurostrefy, które utworzyły Fundusz. EFSF będzie miał prawo ubezpieczać część strat inwestorów na obligacjach zagrożonych krajów eurostrefy, a jednocześnie będzie mógł ściągać do Europy kapitał z globalnych rynków finansowych, nie tylko prywatny, ale także państwowy. Europa liczy na kraje wschodzące, w tym Chiny i państwa Zatoki Perskiej.
Dziś szef EFSF Klaus Regling uda się na rozmowy do Chin, które dysponują 3,2 mld dolarów rezerw walutowych, w weekend zaś odwiedzi Japonię z zamiarem namawiania obu krajów, by dokapitalizowały EFSF. Wczoraj prezydent Nicolas Sarkozy miał rozmawiać na temat chińskiej pomocy z przywódcą Chin Hu Jintao. Nie padła na szczycie konkretna kwota, do jakiej mają wzrosnąć możliwości pożyczkowe Funduszu, wiadomo jednak, że muszą one sięgać znacznie ponad bilion euro. Dotychczasowe zaangażowanie Chin w europejskie papiery dłużne oceniane jest na 500 mld euro. Japonia od początku roku zainwestowała 2,6 mld euro, osiągając 20-procentowy udział w papierach dłużnych wyemitowanych przez EFSF.
Chińska odnoga
– Wyjazdy do Chin po prośbie są zapewne zabiegiem marketingowym przed szczytem G20. Warunkiem Chin może być tylko otwarcie rynku UE dla ich towarów, a więc nasilenie problemów gospodarczych Europy – zwraca uwagę dr Cezary Mech, finansista.
Przywódcy eurostrefy postanowili zredukować dług Grecji wobec banków o 100 mld euro do 2020 roku. Oznacza to, że spadnie on z 350 do 250 mld euro, osiągając w 2020 r. 120 proc. PKB. Obecnie dług Grecji sięga 162 proc. PKB, przy czym cięcia budżetowe rządu w Atenach i związana z tym recesja gospodarcza nie tylko nie zmniejszyły poziomu zadłużenia, ale spowodowały jego wzrost o dalsze 60 punktów procentowych. Redukcja długu oznacza, że wykup greckich obligacji przez całe dziesięciolecie będzie się odbywał za pół ceny, z 50-procentową stratą po stronie banków. Jest to minimum tego, co postulowała trojka, czyli przedstawiciele Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, którzy na miejscu w Atenach badali możliwości spłacania zadłużenia przez Grecję. Grecja wróci zatem na międzynarodowy rynek obligacji dopiero w 2021 roku.
– Jeśli uda nam się szybko wdrożyć reformy, może to nastąpić prędzej – ocenił premier kraju Jeorjos Papandreu.
– Redukcja długu obejmie 50 proc. długów wobec banków, a nie całego długu Grecji – zwraca uwagę Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. W efekcie Grecja będzie nie pełnym, lecz "półbankrutem". Jego zdaniem, różnica między obecnym zadłużeniem Grecji na poziomie 160 proc. PKB a zredukowanym do 120 proc. PKB jest nieistotna, ponieważ i jeden, i drugi poziom przekracza możliwości spłacenia, zwłaszcza gdy grecka gospodarka jest w recesji.
Lawina redukcji
– Redukcja długów greckich właśnie do 120 proc. PKB, a nie większa, wynika z obawy, że także inne kraje eurostrefy wystąpią o redukcję zadłużenia. To wytrąca argument Włochom, których dług wynosi właśnie 120 proc. PKB – uważa Jerzy Bielewicz, finansista. Podkreśla, że hipokryzją jest kazać Grekom spłacać tak wysokie zadłużenie, gdy jednocześnie w strefie euro za "bezpieczny poziom" przyjęto w tzw. sześciopaku dług nie większy niż 60 proc. PKB.
Redukcja greckiego zadłużenia oznacza 50-procentowe straty dla sektora bankowego i wymaga przygotowania europejskich banków na związany z tym szok. Przywódcy zdecydowali o obowiązkowym dokapitalizowaniu instytucji bankowych, które posiadają w portfelach greckie obligacje. Będą one musiały spełnić podwyższone, 9-procentowe kryterium płynności. Dokapitalizowanie może nastąpić przez konwersję kapitału lub dokapitalizowanie przez akcjonariuszy (np. poprzez niewypłacenie dywidendy i przekazanie jej na kapitał własny banku). Jeśli bank sobie nie poradzi z rekapitalizacją, zostanie dokapitalizowany przez państwo, w którym ma centralę, i częściowo znacjonalizowany. W ostateczności, gdy i ta droga zawiedzie, z pomocą pospieszy EFSF. Operacja rekapitalizacji musi zostać zakończona do czerwca.
Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) szacuje, że banki będą potrzebowały ponad 106 mld euro dodatkowego kapitału. Najwięcej, bo aż 30 mld euro, muszą uzyskać banki greckie, kolejne 26 mld euro – hiszpańskie, około 14 mld euro – włoskie, niespełna 9 mld euro – francuskie. Dokapitalizowania potrzebują też banki niemieckie, szwedzkie oraz duńskie. EBA nie wymienił wśród zagrożonych banków polskich.
Kto zarobi na spłatę
Wyniki szczytu eurostrefy zostały przyjęte z ulgą przez rządy i instytucje finansowe na całym świecie, jednak w opinii wielu komentujących są one zaledwie chwilowym ratunkiem dla strefy euro.
– Postanowienia szczytu są ratunkiem na krótką metę, ale nie rozwiązują problemów eurostrefy, takich jak zadłużenie przy braku wzrostu. Żeby spłacić długi, nie wystarczy mniej jeść, trzeba jeszcze zarabiać – podkreśla Szewczak.
– Porozumienie w eurostrefie nie rozwiązuje problemu braku optymalności strefy walutowej. Jest tylko pewnym spóźnionym etapem chwilowego rozładowywania napięć, tak aby szczyt G20 w Cannes 3-4 listopada mógł przez prezydenta Sarkozy´ego zostać ogłoszony jako kolejny sukces – komentuje dr Cezary Mech. Były wiceminister finansów zwraca uwagę, że w efekcie ustaleń Niemcy nie zgodziły się na euroobligacje, formalnie nie podniosły swojego wkładu finansowego, a jedynie zwiększyły ryzyko środków w Funduszu Stabilizacyjnym. – Rynek to wycenił jako wzrost kosztów obsługi długu niemieckiego o 8 punktów bazowych. Jednocześnie włoski dług w wysokości 1,9 bln euro przedstawia nadal olbrzymie ryzyko, w sytuacji kiedy rentowność obligacji dziesięcioletnich wynosi 5,81 proc., a niemieckich tylko 2,11 proc. – zwraca uwagę finansista. Batalia, która teraz się rozgrywa, dotyczy – jak podkreśla ekspert – tego, na ile uda się zmusić Włochów do oszczędności, aby mniejszy rachunek musiała zapłacić decydująca dwójka UE.
Na szczycie premier Silvio Berlusconi zaprezentował listę zobowiązań włoskiego rządu zmierzających do ustabilizowania finansów tego kraju. Przewidują one ułatwienia dla pracodawców w zwalnianiu pracowników i zmianę zasad zawierania kontraktów na czas nieokreślony, reformę emerytur i wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat w 2026 r., prywatyzację majątku publicznego na kwotę co roku 5 mld euro, deregulacje w handlu i dystrybucji paliw oraz obcięcie środków na administrację. Berlusconi przypomniał, że także uchwalony wcześniej plan oszczędnościowy przyniesie budżetowi ok. 60 mld euro oszczędności do 2014 roku.
– Stworzyliśmy warunki do osiągnięcia równowagi już w 2013 r. – oświadczył premier Włoch. Liderzy innych włoskich partii nie podzielają jednak tego zdania, a propozycje rządu Berlusconiego określają mianem "aktu desperacji" i "księgi marzeń".
– Włosi bynajmniej nie są bierni. Uzyskali dla Włocha stanowisko szefa EBC, aby upewnić rynek co do istotności Włoch dla eurostrefy, a równocześnie – mimo irytacji ze strony prezydenta Sarkozy´ego – nie chcą ustąpić miejsca w zarządzie EBC – zwraca uwagę dr Mech. Na dodatek desygnując na szefa Banku Centralnego Włoch Ignazia Visco, zagwarantowują sobie, że w zamieszaniu, które nie wiadomo, jak się zakończy, bank ten będzie ściślej współpracował z ministrem finansów niż z włoskimi członkami EBC – ocenia finansista.”
A oto obiecany tekst dotyczący kondycji naszych elit:
autorytetopożeracz
„Czy Leszek Miller oszalał? Jarosław Gugała znów nadaje.
Tylko niecała godzina oglądania telewizorni, a cały świat, jaki człowiek poukładał sobie we łbie przewraca się do góry nogami.
Najpierw o 10:25 […cm] Pan Gugała sprawia ostatnio wrażenie rozchwianego emocjonalnie, ale ów stan zaobserwować można także u innych, dotychczas jako zimnych i twardo stąpających po ziemi, jak Leszek Miller ( nowa twarz lewicy ) zaobserwować.
Otóż na antenie tej samej stacji, gdzie jeszcze pracuje pan Gugała pan Leszek Miller nawoływał i tu UWAGA!!!!! do tego, aby Polska właśnie teraz przystąpiła do strefy Euro, bo teraz można by negocjować lepsze warunki wejścia.
Przetarłem oczy i uszy ze zdumienia, bo jakoś utrwaliło mi się w głowie coś przeciwnego, a więc pogląd, że wejść i owszem musimy, ale jak najpóźniej, co sugerował nawet polityczny brat Millera pan prof. Belka.
Na szczęście po słowach Leszka Millera pokazano wypowiedź pana Cezarego Mecha, który sprawił, że nie tylko moje zmysły wróciły do równowagi , ale i świadomość, że są na tym łez padole jeszcze ludzie kompetentni.
Tak na marginesie, czy doprawdy musimy wchodzić do strefy Euro skoro w warunkach do niej akcesji nie jest podobno określony żaden horyzont czasowy?”