Czy ładunek punktowy może zniszczyć konstrukcję TU-154?
12/10/2012
624 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Każda teoria zbliżająca nas do wyjaśnienia katastrofy jest cenna, lecz każda z nich musi być poddana ocenie krytycznej. Technika to nie wiara, tu się wszystko sprawdza krytycznie.
Metodologia badań zespołu Macierewicza
Dlaczego nie wierzę w ustalenia zespołu Macierewicza. Właśnie ze względu na przyjętą przez niego metodologię badań. Metodologię badań studenci studiów technicznych poznają przed pierwszym laboratorium. W skrócie można ją zamknąć w następujących punktach:
1. Zbieranie danych, wykonywanie badań i pomiarów
2. Wyciąganie wniosków
3. Przedstawienie konkluzji, wyników i dowodów.
Podczas gdy zespół Macierewicza podszedł do sprawy z zupełnie odwrotnej strony.
1. Antoni Macierewicz zaś najpierw ogłasza, „to była zbrodnia i ja to udowodnię”. (p.3 standardowej metodologii)
2. Prezentacja wniosków – tak było gdy Antoni Macierewicz głosił teorię sztucznej mgły, czy też pancernego skrzydła, co miało ściąć brzozę a samolot polecieć dalej. Czy też głoszonej przez Mec. Rogalskiego teorii rozpylonego helu. (p. 2 std. metodologii)
3. Zbieranie danych (po zebraniu danych od meteorologów Antoni Macierewicz przestaje mówić o sztucznej mgle, na prośbę o przedstawienie prokuraturze danych mówiących, że skrzydło powinno przeciąć drzewo prof. Belinda się wycofuje. Teoria Rogalskiego przeraziła nawet ludzi z PiS, bo ilość helu potrzebnego do zachwiania trajektorią lotu to roczna produkcja ogromnego zakładu. (p. 1 std. metodologii)
To podejście do metodologii badań w mojej ocenie bardzo mocno podważa wiarygodność tego zespołu.
Teoria dwóch wybuchów
Ale zajmijmy się obecnie głoszoną przez prof. Nowotarczyka teorią dwóch wybuchów. Pierwszy doprowadza do złamania skrzydła. OK., skrzydło złamane, więc coś musiało go złamać, brzoza albo wybuch. Wyjaśnić to mogą szczegółowe badania tego elementu skrzydła.
Drugi ładunek ma doprowadzić do rozerwania się samolotu w powietrzu na wiele elementów. Podobnież właśnie z tego powodu mamy tyle elementów na ziemi a nie z powodu uderzenia samolotu o ziemię.
Jak wiemy do rozerwania samolotu na wiele elementów potrzeba albo bardzo silnego ładunku wybuchowego, który musiałby znacząco rozerwać ciała ofiar katastrofy w całym samolocie, musiałby być zarejestrowany przez mikrofon w kabinie pilotów a jak wiemy, takiego śladu na taśmie rejestratora rozmów nie ma a ciała w przynajmniej kilku wypadkach, jak mówią rodziny nie były mocno zmasakrowane. Tak więc duży ładunek odpada.
Pozostaje nam albo wiele ładunków rozłożonych w węzłach konstrukcyjnych samolotu o czym nie mówi teoria Zespołu Macierewicza, albo mały ładunek spowodował eksplozję np. paliwa samolotowego. To właśnie sugeruje mi jeden z komentatorów, a ja by nie być posądzony o manipulacje to przytoczę.
Komentator koniecPOLSKI napisał:
Witaj Zawisza !
Zdaje się że jesteś już na tropie . Coraz Bliżej:
– " Potrafisz odpowiedzieć jako mechanik jak ładunek punktowy mógł spowodować rozpadnięcie się konstrukcji na wiele elementów nie uszkadzając ciał pasażerów?"
Punktowy – Nie mógł spowodować rozpadu konstrukcji, ale mógł działać
na "wrażliwe" miejsce ,np. w przedziale technicznym samolotu.Tam były wtryskiwacze paliwa , akumulatory ,NAWIEW powietrza ,sterowanie aparaturą tlenową ( w butlach ok.40-50 l czystego tlenu!).
Jak wiesz odleciało skrzydło.! W miejscu gdzie lokalizowano wybuch znajdował się kanał wentylacji i klimatyzacji.- obok zbiorniki PALIWA!!!
Jak Ci wiadomo samolot wyleciał z Okęcia z NIECZYNNĄ instalacją wentylacyjną ! – Coś tam "majstrowali" SERWISANCI w ogonie (przedziale technicznym) ale nie udało się naprawić.Niestety. Wiadomo Ci ze szkoły że paliwo lptnicze -nafta, nie wybucha ,ale jak tak dodać doń trochę tlenu i odpowiednio "nawentylować" szczelny kadłub samolotu…..
Powiem Ci w zaufaniu że takie CÓŚ wynaleźli Niemcy i w czasie Powstania Warszawskiego nazywało się to "krowa" albo "szafa"- po prostu Beczka
nafty + pył węglowy i wystrzeliwane,i po "rozpyleniu" zaapalone.
BUUUM! i to teraz ulepszone nazywa się tzw. bombą termobaryczną.
Resztę zostawiam twojej wyjątkowej inteligencji i dedukcji. Czy owi SERWISANCI niechcący popełnili jakiś błąd czego skutkiem mógł być taki "wybuch" ? Tylko nie Wspominaj O Zamachu .Broń Panie Boże.!
I…..Pisz Dalej!
komentator koniecPOLSKI
Paliwo lotnicze, jak zresztą i benzyna są słabo palne. Paliwo lotnicze spoczywa w zbiornikach w formie płynnej dopiero jego podgrzanie i powstanie oparów powoduje zdolność paliwa do wybuchu. Palne są dopiero opary. Ale przyjmę wszystkie elementy, które zgłosił ten komentator. Sam tlen nie jest palny, ale jego obecność w postaci czystej powoduje, że palne stają się materiały nawet w normalnej sytuacji słabo palne. Załóżmy, że powstała opary paliwa z uszkodzonych wybuchem zawodów zmieszane z tlenem z uszkodzonej butli przez co uzyskujemy śmiertelną mieszankę, która spalając się pali się w formie kuli ogniowej, jak to nie raz pokazywane jest w kopalniach, czy widać w na filmie katastrofy lotniczej samolotu TWA800 nad oceanem dostępnym na Youtube.Szczególnie ogień, fala uderzeniowa musiałby się pojawić w kabinie, gdyż jak powiedziano we wpisie, są tam nawiewy.
Nie ma takiej możliwości, żeby konstrukcja samolotu została zniszczona wybuchem paliwa a ludzie nie byli poparzeni, wręcz zwęgleni i nie odczuli fali uderzeniowej. Również jak wiemy ze zdjęć i z czym zgadza się Zespół Macierewicza, na ziemi nie było szalejącego pożaru, bardziej małe ogniska ognia.
Więc jak połączyć fakt braku oznak działania temperatury z faktem zniszczenia konstrukcji, która zgodnie z teorią Zespołu Macierewicza miała nastąpić w powietrzu?
Jak mówi prof. Nowotarczyk, który jako pierwszy „ekspert Macierewicza” postępuje zgodnie z metodologią badawczą – jest to tylko teoria, zaś teorię po ogłoszeniu poddaje się ocenie krytycznej. Nie twierdzę, że ja mam rację. Zgłaszam tylko uwagi krytyczne. Bo każdemu kto chce poznać prawdę, a nie „mojszą prawdę” właśnie na tym powinno zależeć. Choć niektórzy blogierzy boją się pytań, wolą żyć ułudą. Teoria naukowa to nie wiara, tu się stawia pytania i na nie odpowiada, a niektórych merytoryczne wnioski przerażają, prawda panie Akwedukt? Pan się boi, ze moimi pytaniami zniszczę Pana wypowiedź, Pana ułozoną teorię. Ja za to Pana zapraszam, nie boję się porazki, chcę prawdy, tak więc może razem odpowiemy sobie, jaki ładunek wybuchowy mógł zniszczyć konstrukcję samolotu nie powodując poparzeń na ciałach, nie powodując uszkodzenia słuchu ani znaczącego pożaru. No chyba, że woli Pan w swoim ocenzurowanym świecie opowiadać niesprawdzone teorie jako najczystszą prawdę. Mówienie czegoś publicznie, wymaga odwagi poddania tej sprawy krytyczne ocenie innych osób.