Pontyfikat Benedykta XVI różni się od pontyfikatu Jana Pawła II i będzie się pewnie różnił jeszcze bardziej.
Polacy są mocno przywiązani do pasterskiej roli Kościoła, do wskazówek, które płyną z ambony, także politycznych, do księdza, który przychodzi do domu pogadać i zawsze lub prawie zawsze ma takie samo zdanie jak gospodarz. Jakie? Oto ono: gospodarz i ksiądz to my, a tamci to oni. To jest tak wrośnięte w psychikę Polaka, że nie wyobraża on sobie sytuacji innej. Sytuacji, w której sam jest onym, a ksiądz i tamci to my. Do tego jednak zbliżamy się powoli. Kościół Polski tak przecież różny od wszystkich innych „odmian” Kościoła Katolickiego w Europie zaczyna przypominać Kościół Irlandzki, który nie jest wcale tym czym nam się wydaje. Jest swój, ale jednocześnie obcy, bo uczestniczy w rządzeniu ludem tak samo jak niegdyś Brytyjczycy.
Schemat ten nie jest jeszcze wyraźnie zauważalny i pewnie długo nie będzie. Wielu wiernym wystarcza po prostu obecność kapłana i Kościoła w codziennym życiu i nic ich nie obchodzi reszta. Tak się da żyć, ale tylko do chwili kiedy historia nie przyspieszy. Dzieje Polski znaczone są mogiłami bohaterskich księży, bohaterskich biskupów, ludzi odważnych, dużo bardziej nieraz dynamicznych niż politycy w garniturach, ludzi widzących dalej i więcej. Kiedy to się zmieni, a zmieni się nagle. Wierni, a będzie ich wielu, bo wbrew opiniom, katolicy polscy to nie jest ciemny motłoch, mogą się poczuć oszukani, albo wręcz zdradzeni.
Nie wiem jak wygląda dziś sytuacja Kościoła od środka i nie będę się nawet nad tym zastanawiał. Popatrzmy co się dzieje z wierzchu. Popatrzmy na to co widać. Oto zwierzchnik wpływowej i rozciągającej się na cały świat organizacji, Ojciec Święty Benedykt XVI wzywa do utworzenia światowego rządu, który ma podjąć wyzwanie i zaradzić kryzysowi. Ja bardzo przepraszam, bo nie mam ani kompetencji, ani wytrwałości, ani wiedzy, które pozwalałyby mi polemizować z papieżem, uważam jednak, że światowy rząd, nawet jeśli składałby się z ludzi za życia kanonizowanych może przynieść tylko samo zło. Światowy rząd to coś, co nie ma nic wspólnego z Kościołem i jego naukami. Światowy rząd to banki, a banki i tak już rządzą. Nie wiem poza wszystkim w jaki sposób miałby się taki światowy rząd wyłonić. Chyba tylko w wyniku światowej wojny, bo innego sposoby nie widzę. Dobrowolnie nikt z wielkich się na powstanie światowego rządu nie zgodzi, no chyba, że podstawą jego utworzenia i główną ideą mu przyświecającą będzie pozwolenie na grabież słabszych i mniej rozwiniętych krajów, co i tak się już odbywa na naszych oczach. Może więc papież ironizował, może po prostu jego słowa były tylko jakimś potwierdzeniem stanu faktycznego, albo ostrzeżeniem wniesionym w formie zawoalowanej, bo jest już tak źle, że ojciec święty nie może do swoich wiernych mówić wprost, bo dręczą go jakieś obawy. Nie wiem.
Jedno jest pewne, pontyfikat Benedykta XVI różni się od pontyfikatu Jana Pawła II i będzie się pewnie różnił jeszcze bardziej. Przejdźmy jednak do tego co dzieje się u nas. Oto Kościół, nie pamiętam ustami którego hierarchy, wyraża przypuszczenie, że pokazywanie w telewizji Nergala to nic złego. Mnie to jest obojętne czy tego Nergala pokazują czy nie, bo nie mam telewizora. Ale głosy oburzenia, które pojawiają się wokół świadczą o tym, że ludziom fakt ów leży na sercu i wątrobie. Całe szczęście Nergala nie będzie w telewizji, ale słowo zostało wypowiedziane.
Ostatnio zaś ksiądz Boniecki wyraził się ciepło o inicjatywie Palikota zmierzającej do zdjęcia krzyża w sali Sejmowej. Wypowiedź ta ukazał się w tygodniku „Wprost”. Nie jest moją intencją szydzić tutaj z księdza Bonieckiego, ale doprawdy nie ma żadnego przymusu w tym udzielaniu prasie wypowiedzi i ksiądz nie musi wypowiadać się na każdy temat dotyczący Kościoła i Krzyża. Skoro jednak ksiądz Boniecki to zrobił, to ma wypowiedź owa – tak sądzę – jakiś cel. Jasny lub niejasny, ale cel na pewno ma. Moim zdaniem jest nim zasygnalizowanie tym wszystkim wiernym, którzy używają takich zwrotów jak „atrakcyjność intelektualna Kościoła” jaka będzie polityka episkopatu w najbliższych latach. Będzie ona daleka od tego co pamiętamy z czasów pontyfikatu Jana Pawła II, będzie skupiać się na sprawach dalece od naszego tu i odległych, bliskich za to transcendencji oraz rozwojowi duchowemu wiernych. Są oni bowiem mocno niedoskonali i fakt ów trzeba koniecznie zmienić. Mówiąc językiem ludzkim, Kościół, nie tylko w Polsce, ale i na świecie będzie szedł ręka w rękę z władzą świecką. Być może nawet z tym światowym rządem, o którym wspomniał papież. Nie mogę niestety dokładnie wskazać celu tego marszu, bo mąci mi się troszkę wzrok, wiek już bowiem nie ten. Na wszelki wypadek postanowiłem trzymać się nieco na uboczu i być gotowym do pryśnięcia w drogą stronę. Czego i wam życzę.
Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl i zachęcam do kupowania moich książek „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie”, „Dzieci peerelu”. „Atrapia”, zachęcam także do kupowania książki Toyaha – „O siedmiokilogramowym liściu” oraz tomiku wierszy Ojca Antoniego Rachmajdy pod tytułem „Pustelnik północnego ogrodu”.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy