Bez kategorii
Like

Czy Joanna Kluzik-Rostkowska zmarnowała swoje lata w PiS?

05/05/2012
512 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Wydaje się, że dla takich ludzi jak Joanna Kluzik-Rostkowska czy Michał Kamiński Prawo i Sprawiedliwość nie było dobrym miejscem do realizowania kariery politycznej.

0


Kiedy Joanna Kluzik-Rostkowska zdecydowała się startować z list Platformy Obywatelskiej, powiedziała o Donaldzie Tusku, że zawsze był jej kumplem. Dla wielu wyborców te słowa mogły zabrzmieć niewiarygodnie; ale prawdą jest, że kiedy była szefowa kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego zdecydowała się zaangażować w politykę, wybrała Prawo i Sprawiedliwość, choć mogła wstąpić do prezentującej się lepiej w sondażach Platformy Obywatelskiej. Kluzik-Rostkowska dopiero od niedawna jest politykiem PO, a mogła być już tam 8 lat temu. Tak więc czy jej pobyt w partii Kaczyńskiego był stratą czasu?

Odpowiedź brzmi: nie. Rostkowska zebrała w PiS cenne doświadczenie, szybko awansowała i odegrała w środowisku braci Kaczyńskich ważne role. Na początku była pełnomocnikiem do spraw rodzin i kobiet. Robiła to na tyle dobrze, że kiedy Kazimierz Marcinkiewicz jako premier chciał ją pozbawić tego stanowiska, interweniował w tej sprawie sam prezydent Lech Kaczyński: "Kluzica – obiecał mi – wezwę jutro Marcinkiewicza na dywanik i słowami powszechnie uważanymi za obraźliwe powiem mu, co o tym sądzę”. Impreza odbywała się w piątek, a w sobotę rano dzwoni do mnie Kancelaria Premiera: „Pani Joanno, czy przyjmie pani zaproszenie na spotkanie z premierem Marcinkiewiczem?”. Dzwonię do prezydenta: „Leszku, coś mu powiedział?”. „To, co ci obiecałem, przyjeżdżaj”. „Na razie – powiedział – zostaniesz wiceministrem pracy i polityki społecznej, przez miesiąc przyjrzysz się, co się dzieje w ministerstwie, a potem zdecydujemy, czy wracamy do urzędu pełnomocnika, czy nie" – czytamy w Newsweeku

Kluzik-Rostkowska ujawnia, że Marcinkiewicz został szefem PiS-owskiego rządu, tylko dlatego, iż części wyborców PiS mogłoby się nie spodobać, że brat bliźniak kandydata na prezydenta, stara się o stanowisko premiera. Wybrano Marcinkiewicza, ponieważ uosabiał ideę POPIS-u, a wtedy nikt w Polsce sobie nie wyobrażał, że obydwa ugrupowania zamiast tworzyć koalicję rządową, podzielą naród i wywołają wojnę polsko-polską. W każdym razie Marcinkiewicz był figurantem: "Potrzebny był ktoś, kto nie zagrozi braciom i pogodzi się z rolą wykonawcy ich poleceń. Padło na Marcinkiewicza" – mówi Kluzik-Rostkowska.

Rostkowska ideowo nie pasowała do Prawa i Sprawiedliwości; między innymi zdecydowanie popierała in Vitro, co wśród PiS-owskiej frakcji Radia Maryja wywołało gniew. Mimo wszystko, Jarosławowi Kaczyńskiemu zależało na tym, aby tworzyła jego gabinet. Rostkowska nigdy nie ukrywała swoich poglądów, zawsze była szczera z szefem PiS. W końcu nie znają się od dzisiaj, pracowała, w "Tygodniku Solidarność", kiedy jego naczelnym był prezes PiS.

Wielu komentatorów z różnych stron politycznych twierdzi, że śmierć Lech Kaczyńskiego, to w głównej mierze polityczny cios wymierzony w Jarosława – jakkolwiek to zabrzmi, ale pewna część jego politycznego planu zapadła się pod ziemię. Rostkowska widzi to jednak trochę inaczej; w jej opinii Jarosław Kaczyński z tego powodu poniósł największe straty w sferze duchowej –
jeszcze bardziej zamknął się w swoim świecie, ponieważ jego brat, był dla niego trampoliną do normalnego, realnego życia: "Jemu świat podzielił się na ludzi, którzy go lubią, i ludzi, którzy nie lubią. I to, co mu dawał Lech, to był kontakt z powszedniością. On mu przybliżał codzienność; miał żonę, przyjaciół, córkę z jej przyjaciółmi i różne perypetie życiowe. Zobaczyłam to dopiero, jak Jarek został sam. Wcześniej widziałam inną relację – Jarosława popychającego Lecha do polityki" – tłumaczy.

Rostkowska mówi, że jej czas w PiS skończył się, dlatego, że Kaczyński zaczął ją traktować już nie jak kobietę, ale jak polityka. A wszystko przez badania, które przyniósł Adam Hofman, w których sondowano szansę Kluzik- Rostkowskiej na prezydenturę. Kaczyński odebrał to jako zdradę i zagrożenie dla swojej pozycji, nie biorąc kompletnie pod uwagę faktu, że jedna z partyjnych frakcji mogła chcieć celowo zaszkodzić Kluzik-Rostkowskiej.

Kluzik-Rostkowska nie żałuje tego, że odeszła do PO, mówi: "Zatoczyłam koło i po siedmiu latach spotkałam się z Donaldem Tuskiem. A w stosunku do dzisiejszego PiS moje poglądy to już nie tyle terytoria zamorskie, ile inna planeta". Wydaje się, że dla takich ludzi jak ona czy Michał Kamiński, PiS nie był właściwym miejscem od samego początku. Bo to dzięki nim PiS w większości poparł ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. A przecież bracia Kaczyńscy, choć sami go negocjowali, bardzo się wahali czy go poprzeć. Dopiero spotkanie w Juracie, zorganizowane przez Michała Kamińskiego, pomiędzy Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem, załatwiło sprawę. To wtedy aktualny premier miał okłamać Lecha Kaczyńskiego, ze nigdy nie brał narkotyków.

Jeszcze jeden fakt w tej sprawie wydaje się warty przywołania. Rostkowska po przegranych wyborach chciała zostać wicemarszałkiem Sejmu. Kaczyński jednak na to pozwolił, ponieważ wiedział o dobrej znajomości Rostkowskiej z ówczesnym marszałkiem, Grzegorzem Schetyną (znajomość jeszcze z czasów
NZS-u). Choć prezes PiS przeżył olbrzymią tragedię, nie stracił zmysłu politycznego. Z perspektywy czasu, pobyt Rostkowskiej w PJN, był tylko środkiem do celu, czyli ponownego spotkania się ze swoim kolegą z opozycji antykomunistycznej w jednej organizacji.

0

Radzio

182 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758