Czy jeszcze leci z nami pilot?
12/12/2011
453 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Z doniesień po ostatnim szczycie UE w Brukseli wynika, że rząd zobowiązał się, że pożyczy MFW grube miliardy euro na ratowanie bogatszych od nas państw strefy euro.
Przy czym deklarację tę rząd składał w imieniu konstytucyjnie niezależnego banku centralnego, z którego reakcji na te ustalenia zdaje się wynikać, że przed złożeniem deklaracji, nikt go o zdanie nie pytał.
Jeśli rzeczywiście rząd nie miał zgody NBP na wyrażenie zgody na zadysponowanie znaczącej części rezerw dewizowych niezależnego banku centralnego, to zobowiązanie takie albo jest powtórzeniem konceptu sienkiewiczowskiego Zagłoby, który obiecywał Niderlandy, albo całkowitym lekceważeniem przez władzę wykonawczą konstytucyjnego porządku w państwie.
Intrygująca jest też koncepcja, by Polska – jeden z najbiedniejszych (jeśli chodzi o PKB na głowę mieszkańca) kraj UE finansowała kraje od nas znacznie bogatsze. Jest to klasyczna solidarność „a rebous” – czyli innymi słowy byłby to odpowiednik Janosika, który zabierałby biednym, by dodać tym, którzy już są bogaci.
Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tej sprawy – od kilku lat Polska jest stroną porozumienia z MFW, na mocy którego MFW udostępnia nam tzw. elastyczną linię kredytową. Gdy wybuchł kryzys argumentowano, że Polska ma niewystarczające rezerwy dewizowe, by samodzielnie bronić się przed nagłymi zawirowaniami na rynkach i potrzebuje dostępu do dodatkowych środków. Z elastycznej linii kredytowej, jak do tej pory w ogóle nie korzystaliśmy, za to NBP ponosi wcale niemałe koszty jej utrzymywania.
Jeśli już rzeczywiście musimy dokładać się do zdolności pożyczkowych MFW, by mógł on wesprzeć bogatsze od nas kraje strefy euro, to powinniśmy zaproponować najkorzystniejsze wyjście dla nas – zamiast obniżać poziom rezerw dewizowych – obniżmy nasze zapotrzebowanie na elastyczną linię kredytową, a MFW będzie mogło zwolnione w ten sposób limity i środki wykorzystać na sfinansowanie pożyczek dla krajów strefy euro. W ten sposób wywiążemy się z zobowiązań zaciągniętych przez rząd bez naruszania niezależności banku centralnego (elastyczna linia kredytowa wymaga współdziałania rządu i banku centralnego), nie naruszymy rezerw dewizowych NBP i do tego zaoszczędzimy na prowizjach za gotowość uiszczanych przez bank centralny MFW.
Sprawdzając, czy rząd pójdzie wskazaną przeze mnie ścieżką, czy będzie parł do ograniczenia poziomu naszych rezerw dewizowych, łatwo będzie się przekonać, czy jeszcze leci z nami pilot, czy też już w pełni jesteśmy zdalnie sterowani z Berlina i Brukseli…
Paweł Pelc
12 grudnia 2011