Czy opozycja i społeczeństwo jest przygotowane na zmianę rządu w Polsce?
Obecna sytuacja w Polsce zaczyna przypominać nieco nastrój przedrewolucyjny. Znaczna część z prawicowej części narodu nad Wisłą oczekuje na rychło zbliżający się przełom, którego symbolem stanie się usunięcie Donalda Tuska z funkcji premiera. Będzie można uznać to za swego rodzaju zadośćuczynienie dla serc tych z nas, którzy od długiego czasu z trudnością włączali publiczną i komercyjną telewizję, lecz nie unikniemy pytania:Co potem?
Spekulacje polityczne na bok. Pytanie, jakie warto postawić, to jak opozycja jest przygotowana do potencjalnych zmian? Słyszymy, iż Pis ma zamiar przedstawić strategię wiosną 2012, przygotowywaną przez partyjną grupę roboczą w absolutnej tajemnicy. Dwie rzeczy mnie uderzają: partia opozycyjna powinna być w każdej chwili programowo gotowa na przejęcie władzy, dostosowując strategię do zmieniających się warunków gry. Pis zapowiada, że dopiero tworzy jakiś tajemniczy plan. Czyli obecnie nie ma nic na chwilę bieżącą? Dlaczego właściwie plan ma być gotowy po Wielkanocy dopiero? Zaryzykuję stwierdzenie, iż jeżeli ten rząd w obecnej formie przetrwa jeszcze do wiosennych Świąt, to jest spora szansa dla PO, że przetrwa dłużej. Ludzie najedzeni, wyspani, objedzeni niechętnie słuchają, co ma do powiedzenia opozycja. Potem nadejdzie długi weekend majowy, Euro 2012, na które, mimo enuncjacji pani Muchy, zawirowań "keplerowskich" i kłopotów z otwarciem Stadionu, czeka tylu zgłodniałych wrażeń piłkarskich ludzi w Polsce. I tym się będą zajmować. A potem już wrzesień, jesien i tak mozna bawić się przez jescze 3 lata. Igrzyska są ważne, nawet jak brakuje na chleb.
Warto tez zadać pytanie inne: czy jako społeczeństwo jesteśmy przygotowani mentalnie na zmianę władzy? Mam niejasne wrażenie, że może być to kłopot na miarę pierwszych lat tuż po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Wielu publicystów, jak i polityków wówczas, zadawało sobie pytanie, czy społeczeństwo polskie jest w stanie wyjść z mentalności zaborczej i prowadzenia działalności społeczno-politycznej w realiach konspiracyjnych, i przerzucić się na myślenie kategoriami państwowo-narodowe. Pozwolę sobie zacytowac znów fragment przemyśleń Stanisława Grabskiego, gdyż jego słowa powinny być wzięte pod uwagę przez PIS:” Było moim od dawna głębokim przeświadczeniem i jest po dziś dzień, że życie narodu nie streszcza się jednak tylko w działalności Sejmu, rządu i stronnictw. Jest jeszcze i jest ponad nimi nie dająca się ująć w żadne formy organizacyjne, nie mająca żadnego materialnego wyrazu, ale też nie dająca się zniszczyć żadną przemocą – dusza narodu. Podnosiła się Polska mimo rozbiorów, odradzała się sztuka, nauka polska, patriotyzm polski, rolnictwo, przemysł- bo wzmacniał się duch narodu. O sile ducha narodu decydują jednak nie ustawy, nie rozum polityczny kierowników państwa ani nawet uświadomienie w sprawach państwowych ogółu obywateli, lecz poziom moralnego życia społeczeństwa”. Widzicie Państwo?Widzicie analogię z obecnym rozrostem administracji w łonie PO? Widzicie, czym PO skusiło swych wyborców?
Podstawową więc rzeczą dziś jest zainteresowanie bytem Polski jak największej liczby ludzi; nie bytem egoistycznym; bytem narodowym! To jest najistotniejsze – bez względu na formę w jakiej to czynimy – czy to będzie czytanie wierszy Wenzla, czy rozmowy dwóch babć moherowych pod blokiem. Ale to cementuje społeczeństwo. Partiom zostawiamy działania, wierząc, że lepiej znają mechanizmy polityczno-legislacyjne. My, ludzie, musimy chodzić na demonstracje, zapraszać sprzyjających nam publicystów itp.- czyli prowadzić pracę organiczną! To możemy i musimy robić, by się sami także nie Znudzić się Polską. By może jakiś głos dotarł do małej choćby części ludzi, którzy nadal żyją e polityczno-społecznym matrixie. Jeżeli zaś trywializujemy idee patriotyczne, bo nas razi nomenklatura nie pasująca do naszej wizji, to kim właściwie jesteśmy? Jezeli na obecnym etapie nie umiemy sie pogodzić, jak się pogodzimy, gdy nadejdzie nasza "wiosna"?
Kpią niektórzy z idei prof. Zybertowicza, udowadniając, iż są ważne „strategie i plany”. Nerwowo reaguję na słowo „strategia i plany”, gdyż nadużywał tych słów były prezydent Wałęsa, nie rozumiejąc, chyba, o czym sam mówił. No to proszę – mamy zapowiedź strategii PIS. Co nam to daje, nam grupie ludzi od wielu lat wyszydzanych i wykpiwanych przez niedostatecznie „postępowe poglądy”?? Pytam się co? Domagamy się konkretów. Bardzo słusznie, ale niezależnie od konkretów, które powinny przygotowywac środowiska ekspertów, zwykłym prostym ludziom potrzeba słów nadziei, w których przebija zainteresowanie Polską; prostych słów o Ojczyźnie i Honorze, odpowiedzialności za państwo, w którym przyszło nam żyć. Bez tych prostych słów, malo kto się zachwyci strategiami i planami.
Niektórzy kpią niektórzy z idei Archipelagu Polskości, szyderczo pytając,: „Pokażcie mi te inicjatywy!”, które profesor chce skatalogowac. Odpowiadam: Ja jestem częścią takiej inicjatywy. Ja i każdy tu z nas, odwołujących się do tęsknoty za państwem prawa, za walką z ogromem nienawiści spływającej codziennie z propagandowych tub rządowych , jest taką inicjatywą. Nosimy ją w sercach, tak jak wspomnienia za II RP; za AK; za prezydentem Kaczyńskim. To są te inicjatywy – te kilka milionów Polaków, którzy być może chcą czuć łączność ze sobą w ramach ducha polskiego. Te małe grupki blogerskie, te kółka różańcowe, te ostrożne, z obawą jeszcze niedawno wypowiadane słowa w grupach domowych – to są te inicjatywy, które chcą uczestniczyć w Kongresie Polskości. Przynajmniej taka jest moja idea.