Każdy diament, który wkracza na rynek, musi posiadać certyfikat. Osoby zaangażowane w handel diamentami bez certyfikatu są ścigane z mocy prawa. Lecz jest to tylko zasłona dymna, skrywająca głębsze motywy działania Światowej Rady Diamentów.
Autor: Sreevathsa Karanam
Tłumaczenie: Adam Kubaty
Diamenty uważane są powszechnie za towary wyjątkowe. Ich cena stale wykazuje stabilny trend wzrostowy, któremu obce są duże wahania, jakie mają miejsce w przypadku towarów takich jak złoto.
Niezakłócony wzrost cen diamentów bywa zwykle przypisywany monopolistycznym praktykom niesławnej grupy De Beers[1]. Ich szczegóły pozostają jednak ukryte przed szerszą publicznością, a to dlatego, że dotyczą one interesów nie tylko prywatnych instytucji, lecz także rozmaitych rządów z całego świata, wliczając w to Organizację Narodów Zjednoczonych.
Murray N. Rothbard przedstawił funkcjonowanie przemysłu diamentowego w 1992 r:
Koncern De Beers przekonał właścicieli kopalni diamentów z całego świata, by sprzedawali dosłownie całą swoją produkcję za pośrednictwem Centralnej Organizacji Kupieckiej [Central Selling Organization (CSO)], która następnie klasyfikuje, dystrybuuje i dokonuje sprzedaży wszystkich surowych diamentów kolejnym ogniwom łańcucha pośredników, zanim ostatecznie trafią one w ręce konsumenta.
Co więcej, Rothbard zauważa, że działalność CSO mogła się utrzymać dzięki wsparciu udzielanemu jej przez rząd Republiki Południowej Afryki (RPA):
Rząd RPA przeprowadził dawno temu nacjonalizację wszystkich kopalni diamentów i jeśli ktoś odkryje dziś na swojej ziemi złoże diamentów, zostanie on niezwłocznie poinformowany o tym, że jest ono własnością rządu. Władze następnie wydają specjalne zezwolenia tym, którzy wynajmują od nich kopalnie, a — co za niespodzianka! — jedynym posiadaczem licencji okazuje się być grupa De Beers we własnej osobie lub inne firmy, które zdecydowały się wziąć udział w zabawie zorganizowanej przez kartel.
Ostatecznie także i Związek Sowiecki ubił z kartelem interes, przekazując mu lwią część swojego rocznego wydobycia. Nadal jednak nie była to całkowita kontrola nad globalną podażą, gdyż pozostałe kraje produkujące diamenty (takie jak Angola czy Botswana) nie były częścią wspomnianego porozumienia. Rothbard tłumaczy, dlaczego Angola nie mogła wziąć udziału w CSO:
Po pierwsze, pomimo że w Angoli skończyła się wojna domowa, jej skutki doprowadziły do sytuacji, w której rząd nie był w stanie kontrolować większości terytoriów kraju. Po drugie, zakończenie wojny zapewniło niezależnym poszukiwaczom dostęp do rzeki Kuango w północnej części kraju — terenu bardzo bogatego w diamenty. Wreszcie, po trzecie, afrykańska susza osuszyła zarówno Kuango, jak i inne rzeki, odsłaniając w rezultacie bogate, aluwialne złoża diamentów w korytach i na brzegach rzek, udostępniając je rzeszy zapalonych poszukiwaczy.
W sytuacji, w której część głównych graczy nie była związana porozumieniem z CSO, wszyscy prorokowali rychły upadek kartelu z powodu zwiększonej konkurencji. Sprawy jednak potoczyły się inaczej. Koncern De Beers wraz z pozostałymi quasi-publicznymi firmami powrócił wkrótce silniejszy niż kiedykolwiek przedtem, z jeszcze większą kontrolą nad światowym rynkiem diamentów.
Obserwatorzy powyższych wydarzeń zignorowali pozornie niewinne narzędzie w rękach De Beers znane pod nazwą Kompania Diamentowa De Beers [Diamond Trading Company (DTC)]. DTC powstał jako joint venture pomiędzy De Beers oraz rządami RPA, Botswany i Namibii. To lukratywne przedsięwzięcie pozwoliło im kontrolować ponad 75% wartości światowych diamentów. To z kolei umożliwiło utrzymywanie ceny diamentów na relatywnie wysokim poziomie, kreując w ten sposób sztuczną cenę dla tego towaru. Koncern De Beers jednak, przy wsparciu rządów z różnych zakątków świata, dążył do przejęcia kontroli nad globalną podażą diamentów — tym razem z pomocą ONZ.
Późne lata 90. to czas płomiennej krytyki zjawiska „krwawych diamentów”, kiedy to liczne organizacje pozarządowe wzywały ONZ do podjęcia odpowiednich kroków oraz ukrócenia tego procederu. „Krwawe diamenty” to kamienie, przy wydobyciu których wykorzystywano pracę niewolników, a które wymieniane były następnie na broń i amunicję dla lokalnych bojowników lub rebeliantów. DTC udało się wykorzystać napiętą atmosferę do własnych celów — i to pomimo zarzutów, że i ona miała swój udział w całym procesie.
Zaproponowanym rozwiązaniem problemu „krwawych diamentów” miał być traktat pod nazwą Proces Kimberly [Kimberly Process Certification Scheme (KPCS)]. Traktat ten ustanowił zasady, wedle których wszystkie wydobyte i sprzedane diamenty musiały posiadać certyfikat „wolny od konfliktu”. Powołał on również Światową Radę Diamentów [World Diamond Council (WDC)], mającą na celu nadzorowanie systemu certyfikacji. W skład WDC wchodziły największe przedsiębiorstwa produkujące diamenty, którym zapewniono uprawnienia regulatora rynku z polecenia i za aprobatą ONZ. Innymi słowy, WDC nie jest niczym innym, jak tylko kartelem w przebraniu.
Wewnątrz WDC działa sześć komitetów, które obecnie zdominowane są przez przedstawicieli grupy De Beers, diamentowych spółek pochodzących z Belgii, oraz Światowej Federacji Giełd Diamentów [World Federation of Diamond Bourses (WFDB)]. WFDB to kolejny minikartel z siedzibą w Antwerpii, składający się z 29 giełd diamentów.
Każdy diament, który wkracza na rynek, musi posiadać certyfikat WDC; te, które go nie mają, są traktowane jako „krwawe”, a osoby zaangażowane w handel nimi są ścigane z mocy prawa.
Lecz jest to zaledwie zasłona dymna, skrywająca głębsze motywy działania WDC. Uprawnienia regulatora wykorzystywane są bowiem do kontrolowania globalnej podaży i poziomu cen diamentów, nie dopuszczając na rynek znacznej ich liczby.
W rzeczywistości WDC stale krytykuje firmy wydobywcze za brak udziału w kartelu i zgłasza je organom ścigania. Jej ostatnimi ofiarami są diamenty pochodzące z pól Marange w Zimbabwe, które zostały zdemonizowane przez WDC jako narzędzie finansowania procederu łamania praw człowieka, kiedy tak naprawdę są one po prostu zagrożeniem dla dążeń do kontroli światowego rynku diamentów.
Podsumowując, monopol wspierany przez poszczególne afrykańskie rządy oraz Organizację Narodów Zjednoczonych sprawia, że cena diamentów pozostaje na względnie wysokim poziomie, co z kolei zapewnia rządom i korporacjom strumień niezasłużonych zysków.
[*] „Diamenty są wieczne” — „Diamonds are forever” — hasło ukute przez koncern De Beers na potrzeby marketingowe.
[1] Strona internetowa grupy De Beers: http://www.debeersgroup.com/