Wprawdzie media publiczne od paru ładnych lat, publicznymi są tylko z nazwy, ale mimo tego są swoistym dobrem narodowym i nam wszystkim powinno zależeć aby ich struktura własnościowa nie uległa zmianie, a pozycja rynkowa wyraźnie się nie pogarszała.
1. W ciągu ostatnich kilku dni, ministrowie rządu Tuska, kultury Bogdan Zdrojewski i administracji i cyfryzacji Michał Boni po raz kolejny poinformowali opinię publiczną, że nie zdążą przygotować w tym roku nowej ustawy dotyczącej finansowania mediów publicznych.
Jeszcze w marcu Boni zapewniał, że projekt tej ustawy zostanie przygotowany przez rząd do końca sierpnia tego roku, teraz dowiadujemy się, że w resorcie kultury trwają w tej sprawie zaledwie prace analityczne.
W związku z tym, że tego rodzaju zwodzenie trwa już od 2008 roku czyli od ponad 4 lat, coraz wyraźniej widać, że ekipa Tuska świadomie dąży do osłabienia mediów publicznych, a w konsekwencji do rozczłonkowania zarówno radia jak i telewizji i prywatyzacji niektórych programów.
Równie ważne jest przejęcie przez media prywatne tej części tortu reklamowego, który trafia do mediów publicznych (jego całkowita wielkość to około 8 mld zł rocznie z tego ponad połowa przypada na radia i telewizje). Nowa ustawa medialna ma bowiem zabronić mediom publicznym, nadawania reklam w zamian za wsparcie budżetowe.
2. Przypomnę tylko, że ładnych już parę lat temu, tzw. afera Rywina odsłoniła między innymi zakulisowe próby przejęcia II programu telewizji publicznej przez prywatnego inwestora, co pokazało jak łakomym kąskiem dla potentatów w tej dziedzinie, są media publiczne.
Ujawnienie tej afery, praca sejmowej komisji śledczej, odsłonięcie przez nią swoistego zblatowania pomiędzy czołowymi wówczas politykami i możnymi sfery medialnej, doprowadziło do tego, że tego rodzaju działań na jakiś czas zaniechano.
Ale tuż po zdobyciu władzy na początku 2008 roku Donald Tusk nawołując do niepłacenia i likwidacji abonamentu RTV, nazywając go haraczem ściąganym z ludzi, doprowadził do tego, że coraz więcej posiadaczy telewizorów i odbiorników radiowych, abonamentu rzeczywiście nie płaci (ostatnio KRRiT wspólnie z Pocztą Polską i urzędami skarbowymi nasiliły działania mające poprawić ściągalność abonamentu).
3. Wszystko to spowodowało gwałtowne zmniejszanie się wpływów z abonamentu, a to z kolei decyduje o tym, że KRRiT, która między innym i zajmuje się jego rozdziałem przekazuje coraz mniejsze sumy zarówno do TVP jak i Polskiego Radia.
Polskie Radio otrzymało w 2011 roku około 130 mln zł z abonamentu (tylko 53% ogólnych wpływów radia) i było to o 25 mln zł mniej niż w roku 2010 i aż o 40 mln zł mniej niż w roku 2009. Przy utrzymującej się tendencji spadku wpływów za abonamentu także w 2012 roku plan finansowy spółki przewiduje stratę w wysokości 25 mln zł.
W jeszcze gorszej sytuacji znalazła się telewizja publiczna. Jeszcze w 2007 roku uzyskała ona ponad 500 mln zł wpływów za abonamentu, a w roku 2011 niewiele ponad 200 mln zł co stanowiło zaledwie 13% całości jej przychodów.
W tej sytuacji spółka TVP zakończyła rok 2011 stratą 88 mln zł a rok 2012, ma się zakończyć także stratą w wysokości 60 mln zł. Spółka już korzysta z 50 milionowego kredytu w rachunku bieżącym i rozważa zaciągniecie kolejnego pod zastaw swoich nieruchomości.
Dalsze pogarszanie się sytuacji finansowej spółki, uderzy głównie w 16 ośrodków regionalnych telewizji, gdzie ma nastąpić znaczna redukcja zatrudnienia, a w konsekwencji także realizowanych tam programów telewizyjnych.
4. Wprawdzie media publiczne od paru ładnych lat, publicznymi są tylko z nazwy, ich programy informacyjne i publicystyczne mają głównie na celu wspieranie obecnie rządzących ale mimo tego są swoistym dobrem narodowym i nam wszystkim powinno zależeć aby ich struktura własnościowa nie uległa zmianie, a pozycja rynkowa wyraźnie się nie pogarszała.
Wczorajsza informacja ministrów Zdrojewskiego i Boniego potwierdza niestety, że rządzący świadomie dążą do osłabienia mediów publicznych i że być może jest swoisty „deal” władzy z właścicielami wielkich prywatnych koncernów medialnych, które tylko czekają aby przejąć sporą część tortu reklamowego, która teraz przypada mediom publicznym.