I w obliczu tylko tych kilku niepodważalnych faktów burmistrz Wacław Ligęza wypiera się udziału w jakichkolwiek czynnościach korupcyjnych? Burmistrz Wacław Ligęza zapomina, że na tym portalu został przyłapany na niecnych kłamstwach i działaniach, które skompromitowały go jako funkcjonariusza publicznego a faktycznie powinny zaprowadzić przed wysokie oblicze wymiaru sprawiedliwości. Moi Czytelnicy na wylot znają historię działki nr 437 w Wilczyskach, która nie była drogą publiczną albo historię niezapewnienia wody zdatnej do użytku eksmitowanej do kontenera rodzinie w Jankowej. I tylko te dwie „opowieści” dowodzą, że do „sprostowań”/oświadczeń burmistrza Wacława Ligęzy należy podchodzić z najwyższą ostrożnością.
Prokuratura Rejonowa w Gorlicach zadała sobie trochę trudu, żeby afery gnojowej nie wyjaśnić do końca. Po pierwsze uznała, że nie było to przestępstwo przeciwko środowisku, a tylko niewielkie wykroczenie. Śmiechu warte, zwłaszcza, że mówimy o terenie objętym programem ochrony przyrody Natura 2000 i wywozie kilkudziesięciu ton nieczystości! Jednak jak rozumiem burmistrz Wacław Ligęza w tej sprawie nie protestował chociaż jest kawalerem „orderu” Ligii Ochrony Przyrody (za siekierezady w Wilczyskach, dodam prześmiewczo). Po drugie, nie przeprowadzono podstawowej weryfikacji zeznań świadków, tzn. ich konfrontacji z właścicielem kurzego gnoju. W tej sprawie burmistrz Wacław Ligęza jakoś nie poparł mojej inicjatywy w swoich pismach do redakcji „Gorlic i Okolic”. A to wszak leżało w jego żywotnym interesie, żeby zdjąć odium odpowiedzialności za jednoznaczną, w zeznaniach informatorów, identyfikację jego nagannego udziału w aferze gnojowej. W przeciwieństwie do burmistrza Wacława Ligęzy sprawca „wykroczenia” nie napisał żadnego sprostowania do mojej redakcji i nie podważył żadnego faktu tutaj opisanego, żadnej rozmowy telefonicznej, ani żadnej tezy, którą postawiłem. I nie dał burmistrzowi Wacławowi Ligęzie alibi. A szkoda; alibi dobra rzecz!
Powiem więc teraz więcej. Załóżmy, że Informator 1 i Informator 2 łgali jak przysłowiowe psy (przepraszam informatorów i wszystkie psy na całej kuli ziemskiej), uprzedzeni o odpowiedzialności karnej (3 lata więzienia) za składanie fałszywych zeznań, a jakimś cudem okazały się te, całkowicie niezależne relacje, uzyskane z trzech różnych źródeł, tak bezwzględnie spójne, to prokurator Arleta Osikowicz powinna była wszcząć przeciwko moim informatorom postępowanie śledcze z tytułu złożenia przez nich fałszywych oskarżeń, dotyczących udziału burmistrza Wacława Ligęzy w aferze gnojowej. Także burmistrz Wacław Ligęza, przeświadczony o swojej niewinności, powinien natychmiast wystąpić do prokuratury o weryfikację takich zeznań. Jak na razie nic nikomu nie wiadomo o takim postępowaniu. I jak sądzę nie będzie wiadomo, bo wtedy naprawdę trzeba byłoby wrócić do konfrontacji świadków ze sprawcą i sprawdzenia bilingów telefonicznych; i tylko na dobry początek.
Panie burmistrzu Ligęza! Zamiast słać do mojej redakcji sprostowania, że nieprawdą jest pański udział w czynnościach korupcyjnych albowiem nieprawdą jest pański udział w czynnościach korupcyjnych, może warto, dla obrony swojego dobrego imienia, zaryzykować badanie na wykrywaczu kłamstw? Co pan sądzi na ten temat? Opinię ma pan zszarganą do szpiku kości (afera wodociągowa w Brzanie, afera B-18, afera ze skażoną wodą dla rodziny Gawlików, afery z blokadą dostępu do informacji publiczne, afera z kilometrówką – za mało pan zarabia, ekwiwalent za niewykorzystany urlop – też pan za mało zarabia, siekierezady, procesy z obywatelami, kłamstwa o kajakach i rowerach wodnych, niegospodarność w sprawie zakupu dworu Długoszowskich, niegospodarność w sprawie zakupu działki 70/1 w Wilczyskach i karygodne zarządzanie tym terenem…). Mogę dalej wymieniać. Nawiasem powiedziawszy w ww. sprawach nie doczekałem się „sprostowań”. Wygląda na to, że tylko afera gnojowa tak dotknęła burmistrza, że śle do mojej redakcji gołosłowne oświadczenia? Niech pan przedstawi dowody, że zeznawał pan prawdę w sądzie w sprawie działki nr 437 albo, że zapewnił pan wodę nieskażoną bakteriami coli rodzinie Gawlików. Niech pan opowie obywatelom Brzany dlaczego nie kiwnął pan palcem w sprawie wodociągu, a właściwie cały czas stał pan po stronie wodociągowego bezprawia. Efekty tych zaniechań (jeśli tylko zaniechań?) w Brzanie powinny zetrzeć na proch i pył pańską karierę samorządową. Dlatego uważam (i nie zabrania mi uważać nawet Konstytucja tego nieszczęśliwego kraju), że w żadnym normalnym państwie nie sprawowałby pan żadnego samorządowego urzędu już od dawna.
Tylko, że tacy funkcjonariusze publiczni jak burmistrz Bobowej, „czerwone żaboty” z Gorlic i wszyscy bez wyjątku posłowie Ziemi Gorlickiej od lat pracują nad misją przemianowania Rzeczpospolitej na „Sitwpospolitą”. I trzeba przyznać, że pracują wydajnie i skutecznie. Casus afery gnojowej, to jeden z przyczółków takich działań; a sposób w jaki upchnięto tę aferę pod dywanem wprost modelowy. Polacy nic się nie stało; a temida, jak znam życie waszej III RP, zacznie teraz ścigać piszącego te słowa za obrazę majestatu funkcjonariuszy publicznych. Jako zagroził mi nie tak dawno prokurator Kapustka z Nowego Sącza. Tak było już niejednokrotnie i warto jeszcze raz ten wariant przećwiczyć. Do dzieła!!!
Wrócę jeszcze do kabaretowego pisma burmistrza Wacława Ligęzy z 24 sierpnia 2016 roku. Bobowski strongmen samorządowy zarzeka się w pewnej chwili, że „nie podjął żadnych nielegalnych czynności” w sprawie wywozu kurzego obornika na działki w Wilczyskach. Tak skonstruowany komunikat pozwala się domyślać, że w takim razie burmistrz Wacław Ligęza podjął w tej sprawie jakieś legalne czynności. Warto byłoby się czegoś na ten temat od burmistrza Wacława Ligęzy dowiedzieć. I jeśli już utytułowany różnorakimi honorami przez polskojęzyczną, ale niemiecką prasę, burmistrz zdecyduje się chwycić za pióro, żeby skrobnąć kolejnych parę słów do mojej redakcji bardzo proszę, żeby spróbował odpowiedzieć na pytanie: dlaczego żadne z zaprzyjaźnionych i wspieranych finansowo przez Gminę Bobowa/Urząd Miejski w Bobowej etc. mediów gorlickich nawet nie zająknęło się na temat afery gnojowej. Normalnie byle stłuczka drogowa godna jest bogatego reportażu fotograficznego, np. na portalu „Bobowa24”. A tu nic, cisza jak makiem zasiał. Czy tak wymownego milczenia mediów też nie należy wiązać z czynnościami korupcyjnymi? Jak widać „podlewanie” prywatnych mediów publiczną kasą przydało się w czasie afery gnojowej; a tak się burmistrz Wacław Ligęza wzburza na oskarżenia o podejmowanie czynności korupcyjnych. O pieniądzach słanych na konta prywatnych mediów gorlickich też pan nic nie wiedział? I znowu widać, ile warta jest prawdomówność burmistrza Wacława Ligęzy.
Niech pan sobie tego wariografu nie bierze do serca. To był tylko ponury żart, a Konstytucja tego nieszczęśliwego kraju jeszcze żartować nie zabroniła. Ale wszystko przed nami!
Więcej o aferze gnojowej tutaj:
http://gorliceiokolice.eu/tag/gzgk-sp-z-o-o-w-bobowej/.