POLSKA
Like

Czy Andrzej Duda stanie się polskim Ronaldem Reaganem? Czy jeszcze w tym roku Polska odzyska podmiotowość?

31/05/2015
958 Wyświetlenia
3 Komentarze
4 minut czytania
Czy Andrzej Duda stanie się polskim Ronaldem Reaganem? Czy jeszcze w tym roku Polska odzyska podmiotowość?

Przypomina się kampania prezydencka Ronalda Reagana. Rok 1980. Pierwsze konferencje prasowe. Mieszkam w Nowym Jorku i pisze o tym dla nowojorskiej sekcji Radia Wolna Europa. Sale konferencyjne nabite lisami, olejnikami. Francuski dziennikarz zapytuje, czy prezydentowi elektowi nie brakuje doświadczenia w rządzeniu tak wielkim krajem, jak Stany Zjednoczone. Przez lata byłem gubernatorem stanu, większego od Francji, odpowiada Reagan. Nawet miejscowi Olbrychscy wybuchają śmiechem. Czy nie czuje Pan, ze pański zaawansowany wiek działać będzie w polityce zagranicznej na pańską niekorzyść? – pada kolejne zapytanie. W Biurze Politycznym Związku Radzieckiego uchodziłbym za młodzieniaszka – odpowiada przyszły, najbardziej charyzmatyczny prezydent USA, ponownie rozbawiając dziennikarzy.

0


 

W przypadku Andrzeja Dudy rzecz ma się dokładnie odwrotnie. Toteż i pytania są odwrócone. Czy prezydentowi elektowi nie zaszkodzi jego młody wiek? Już spieszą ci „byli”, żeby podzielić się z nim swym doświadczeniem. Pytania zadawane są tu z przysłowiową życzliwością redaktorów TVN, czy bezstronnej TVP. Czy nie płacenie podatków przez najuboższych, to nie populizm? Banki trzeba ratować, a nie odbierać ludziom w nich pracującym godziwe zarobki za ich świadczenia wobec ludności. Tak miedzy nami. Tej ciemnej masy, która niegdyś gromadziła się przed krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, nazwać przecież społeczeństwem nie możemy. Bydło – któremu się chce pracować za 1600 złotych miesięcznie – pozostanie zawsze bydłem. Że reforma emerytalna była nieudana? Ależ koń pracuje przecież dopóki nie padnie.

Tak. Polska z takim prezydentem, jak Andrzej Duda ma historyczna szansę odzyskać podmiotowość w taki sam sposób, jak stało się to ze zdezorientowanym przez lata społeczeństwem węgierskim. Skala oczywiście i złożoność zagadnienia jest inna. Ale nie to jest tutaj najważniejsze w przypadku Polski. Śmierć Alberta Camusa w wypadku samochodowym w roku 1960, to początek wielkiej zapaści kulturowej Europy Zachodniej. Nie powstanie tu żadna wielka literatura. Sztuka zboczy w stronę epatowania, przesuwając na plan dalszy artystyczny wysiłek, a polityk, często bez znaczenia jaka partie polityczna reprezentujący, dostosuje się do nowych wymogów. Wzorcem stanie się stwór  w tenisówkach i z kolczykiem w nosie, czy uchu, mający odpowiedź na wszystkie zapytania dotyczące egzystencji. Masowość tego zjawiska ludziom, którzy nie potracili głowy, nakazywała zejść w podziemia, w wewnętrzną emigrację wobec szalejącej na ulicy nowej „intelektualnej” elity.

Polska była w tej Europie w położeniu szczególnym. Do roku 1989 nie była, przy jednoczesnym milczeniu Europy Zachodniej – nie mowie o wyjątkach – krajem suwerennym. Odzyskana niepodległość nie mogła jednak drastycznie zmienić sytuacji, bo zarządzali nią ludzie – i ci u władzy i ci z opozycji – którzy wyrośli w duchu zależności. To, co w międzyczasie zaczęło napływać w błysku kolorowych świateł z Europy Zachodniej, okazywało się powoli gwoździem do trumny marzeń o zbudowaniu silnego, a wciąż różnego od reszty świata kraju.

I nagle wydarzyło się nieszczęście, które nie z definicji przecież, ujawniło coś, co żaden inny mechanizm nie mógłby ujawnić. Tym nieszczęściem była katastrofa smoleńska. Każdy mógł mięć na jej temat zdanie, ale co było ważne, to wyjście na powierzchnie Morza Nikczemności, które stanowiło mieszankę postkomunizmu z małpowaniem tego, co cywilizacyjnie oferowały Niemcy, czy Holandia. Śmiem twierdzić, z tą właśnie cezurą, okazała się przyczyną wielkiej wygranej Andrzeja Dudy, a tym samym społeczeństwa, które może odmienić losy nie tylko kraju, ale i do pewnego stopnia cywilizacji w której coraz mniej było miejsca na mądrość Jana Pawła II-go, na spokój działania Ronalda Reagana, na przyzwoitość każdego, kto nie utracił zdrowego rozsądku, żeby oceniać rzeczy i sprawy nie według tego, jak jest pouczany, ale tak, jakimi one w rzeczywistości są.

 

0

Henryk Skwarczynski

Henryk Skwarczyński, urodzony w 1952 w Felicjanowie koło Koluszek – polski pisarz i podróżnik. Na emigracji w Stanach Zjednoczonych od 1980 r. Współpracownik Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki. Autor książek „Z Różą i Księżycem w Herbie” , „Majaki Angusa Mac Og”, „Uczta głupców”, „Zabiłem Piotra Jaroszewicza” i innych.

19 publikacje
0 komentarze
 

3 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758