Sprawa Ukrainy ma jeszcze jeden aspekt bardzo istotny dla losów Europy, a szczególnie dla Polski i krajów środkowoeuropejskich.
Jest nim ewentualny powrót Ameryki do Europy, po ich wycofaniu z racji upadku Sowietów i związanego z tym zlikwidowania stanu zagrożenia.
U podłoża tej decyzji znalazły się niemieckie ambicje o przejęcie roli wiodącej w Europie, a amerykańskie władze mając inne priorytety chętnie się na to zgodziły.
Niemcom jednak budowanie własnego imperium nie bardzo wychodzi, a ponadto wpadły na niezbyt szczęśliwy pomysł przybrania sobie za sojusznika Rosję i w związku z tym same sobie przyrządziły pułapkę, z której nie potrafią wybrnąć.
Okazało się chyba, że ambicje rosyjskiego przyjaciela poszły o „jeden most” za daleko i teraz powstał kłopot, z którego trudno się wycofać.
Putin może uznać, że jego niemiecka przyjaciółka popełniła błąd dopuszczając do otwarcia dla Ukrainy drogi do UE, wprawdzie faktyczne wpływy rosyjskie są nieporównywalnie większe niż unijne, a raczej niemieckie, ale atrakcyjność dla zwykłych ludzi na Ukrainie / i nie tylko na Ukrainie/ Europy zachodniej jest z kolei nieporównywalnie większa od atrakcyjności Rosji.
Ten stan rzeczy spowodował niespodziewanie dla kontrahentów spisku niemiecko rosyjskiego sytuację dość kłopotliwą. Pani Merkel po przyjacielsku uprasza Putina o wstrzemięźliwość, a ten nie może wycofać się z linii odbudowy wielkomocarstwowej pozycji Rosji gdyż jest to jego polityczne kapitał, z którego żyje.
Grozi zatem sytuacja, a raczej powtórka sytuacji, która już raz zaistniała w czasie propozycji Chruszczowa wobec Adenauera, – trzeba dokonać wyboru, albo z Rosją przeciw Europie, albo z Europą przeciw Rosji, a raczej przeciw jej ekspansjonistycznym działaniom. Adenauer nie miał wątpliwości i w rezultacie zapewnił Niemcom przodującą rolę w Europie, jego spadkobiercy poszli inną drogą i w rezultacie mają kociokwik.
Wsparcie Putina jest niewątpliwie kuszące, szczególnie dla niemieckiej plutokracji widzącej większe korzyści ze współpracy z Rosją niż z krajami unijnymi, ale z drugiej strony cena tej współpracy może okazać się znacznie wyższa niż się spodziewano i dlatego może lepiej pójść bezpieczniejszą drogą Adenauera.
Ta rozterka w niemieckiej polityce jest okazją dla powrotu Stanów Zjednoczonych do Europy, dla których z kolei poszukiwania rozwiązań światowej polityki na innych kontynentach okazało się złudne, a przynajmniej niewystarczające.
Stany Zjednoczone też są zainteresowane współpracą z Rosją, ale kluczem do niej jest ciągle raczej Europa aniżeli daleki czy bliski wschód.
Koszty powrotu do Europy są obecnie wyższe aniżeli przed ćwierćwieczem, ale doświadczenie historyczne wyraźnie uczy, że są bardziej opłacalne niż inne rozwiązania.
Co może być ceną odzyskania amerykańskiej dominacji w Europie?
W pierwszej kolejności znacząca obecność militarna, Amerykę stać na umieszczenie na obszarze przygranicznym Rosji, a więc począwszy od Norwegii, a skończywszy na Turcji dostatecznych sił odstraszających Rosję od wszelkich prób ekspansji. Jest ku temu znakomita okazja w postaci działań agresywnych Rosji na Ukrainie, należy ją wykorzystać pod firmą NATO póki czas, czyli przed ewentualnym dogadaniem się Niemców z Rosjanami na temat rozwiązania problemu ukraińskiego.
Amerykanie stracili już jedną szansę natychmiastowego wkroczenia w chwili rosyjskiej inwazji Krymu.
Posunięciem sprowadzającym rosyjską politykę do rozmiarów odpowiadających jej obecnej sile byłaby amerykańska pomoc w wyzwoleniu się Europy od dostaw rosyjskiego gazu, zarówno doraźna w postaci zaopatrzenia w amerykański gaz skroplony, jak i perspektywiczna w uruchomianiu europejskich i pozaeuropejskich źródeł zaopatrzenia.
Podobnie można zademonstrować możliwość uniezależnienia od dostaw rosyjskiej ropy.
Takiemu rozwiązaniu można przeciwstawić alternatywę w postaci bezpośredniego porozumienia się Stanów Zjednoczonych z Rosją, ale to było już czynione przez Obamę bez żadnego skutku. Rosja Putina jest tak dalece nastawiona na obniżanie roli Ameryki w światowej polityce, że angażuje się do współdziałania z krajami stanowiącymi dla niej największe zagrożenie, czyli z Chinami i Iranem i stojącym za nim światem muzułmańskim.
Prezydent amerykański silnej ręki, jak choćby Reagan, wyciągnąłby z tej sytuacji odpowiednie wnioski, niestety Obama takim nie jest, czego daje stale dowody. Niewykluczone, że będzie starał się po raz kolejny dogadywać się z Putinem licząc na jego rozmiękczenie. Jego doradcy, czyli oligarchia amerykańska może równie dobrze liczyć na apanaże z rosyjskiego porozumienia. Są to takie same złudzenia jak w swoim czasie liczenie otoczenia Roosevelta na korzyści z porozumienia z Sowietami.
Jak się rozwinie sytuacja ujawni się to w niedługim czasie, w każdym bądź razie Ameryka dostała niespodziewany prezent w postaci uwikłania się spisku niemiecko rosyjskiego w bardzo niedogodne położenie i tylko od amerykańskiej zdolności do wykorzystania tej okazji będzie zależeć dalszy los Europy.
W przypadku rezygnacji z interwencji ze strony amerykańskiej dalszy bieg wypadków będzie kontrolowany przez Niemcy we współdziałaniu z Rosją, co przesądzi o kształcie Europy na dziesiątki lat, chyba, że sama Europa obudzi się z letargu i stworzy nowy porządek uwolniony od niemieckiej dominacji.
Jest na to szansa rosnąca nawet przy minimalnym wsparciu amerykańskim, potrzebny jest w tej chwili inicjator, którym z natury rzeczy powinna być Polska uwolniona z więzów agenturalnych układów.
2 komentarz