To tytuł sympozjum, jakie 3 godziny temu skończyło się w Rzeszowie. (Na razie krótko.)
Na razie krótka zajawka, omówienie będzie jak zbiorę potrzebna dane/zgody/materiały, zdjęcia i nazwiska będą jak uzyskam zgody (sądzę, żę w przyszłym tygodniu).
Uniwersytet Rzeszowski przy wspóludziale kilku organizacji zogranizował drugie (dając nadzieję, że będzie to impreza cykliczna) sympozjum. Zgromadziło ono fascynatów (praktyków i amatorów) sztuk i sportów walki – różnej płci, wieku i z różnych dziedzin. Jednym z omawianych tematów była przydatność różnych metod walki wręcz dla służb mundurowych. Podkreślam, że to był tylko jeden z poruszonych tematów. Moją akurat uwagę przykuł a to dlatego, że prelegent niezwykle fachowo przedstawił METODYKĘ wedle jakiej dobierać należy elementy szkolenia pracowników służb. – Gdyby ten człowiek (i inni jemu podobni) nie spotykał na swej służbowej drodze przeszkód w postaci braku kasy (czyli np. postępującego obcinania zakresu i czasu szkolenia policjantów i zwyczajnie: kasy, czasu, kasy i czasu), to już samo to w znaczym stopniu podniosłoby nasze bezpieczeństwo.
Uwag i wnosków było znacznie więcej. Też postaram się je zreferować w terminie późniejszym. Dotyczyły nie tylko szkolenia służb, ale i spraw pozornie odległych od środowiska sztuk walki, takich jak niezbędne zmiany prawa, zmiana wf-u w szkole, propagowanie sportu dla zdrowia a nie wyczynowego, popularyzacja sztuk walki, jako sposobu na obniżenie agresji np. u młodzieży szkolnej (stwierdzono taką zależność i dziw, że nikt nie korzysta z wyników tych badań).
Po zakończeniu części teoretycznej miała miejsce część praktyczna – Eleganccy panowie prowadzący zawiłe dyskusje z profesorską swadą, zamienili swe garnitury na keikogi (nie mylić z kimonem!!) i praktycznie zademonstrowali zgromadzonym wybrane metodyki, chwyty, sposoby obrony, interwencji itp. – to co wcześniej przedstawili jako teorię, można było zweryfikować w praktyce. Tym bardziej, że mistrzowie (od 2 do 10 dan) na bieżąco udzielali uwag, korygowali, demonstrowali w osobistym kontakcie.
Zajęcia prowadzono z zakresu walki wręcz, jak i walki/technik z użyciem broni. Szczególnie dużo czasu poświęcono pałce teleskopowej. Ale była też chwila, w której nestor (10 dan) ju-jutsu zademonstrował technikę, która dla laika wyglądała jak czary:) – jak to zrobić, by bez większego wysiłku, pociągnięciem za palec przewlec przeciwnika twarzą po glebie:).
Sympozjum było inspirujące. Gdyby miało się powtózyć, to warto je polecić, nie (tylko) 😉 dlatego, że katering był wyśmienity;) (choć był! – tu podziękowania dla Organizatorów), ale z powodów merytorycznych, które zasygnalizowałam wyżej a które wkrótce postaram się przybliżyć.
Zwyczajnie. Po ziemi:). Na prosty chlopski rozum baby:). [Grafika pochodzi z galerii obrazów Aleksandra Horopa www.horopgaleria.bloog.pl (za zgoda Autora)]