No to się porobiło proszę Państwa, jaja jak berety. Maleńkie Czechy i Słowacja walnęły pięścią w stół i postawiły się wielkim unijnym rozgrywającym. Najpierw słowacki premier Robert Fico a potem szef czeskiego rządu Bohuslav Sobotka oświadczyli, że nie zgodzą się na nałożenie na Rosję sankcji sprzecznych z interesami ich krajów. I kropka, nie ma dyskusji. Czy nasi umiłowani przywódcy nie mogliby brać przykładu?
A, no właśnie, nie mogą. Przecież dwie największe polskie partie licytują się, która mocniej nadepnie Putinowi na odcisk nie patrząc na to, że w Unii zostaliśmy z tą naszą szablą sami jak ten palec w… nosie. Bo wiadomo, Rosja to nasz odwieczny wróg, Moskala trzeba bić i nie oddać mu piędzi ziemi ani nawet – jak to ostatnio Lech Wałęsa wyskoczył – guzika. Naszych guzików Ruskie na razie nie chcą, więc może powinniśmy importować ukraińskie?
Bić tego Moskala czym nie mamy, po tuskowej reformie wojska krasna armia przykryłaby naszych żołnierzy czapkami, ale nic to. Duch w narodzie się liczy, jak w latach trzydziestych. Tym duchem załatwimy wraże zastępy, na jego skrzydłach do Moskwy dolecimy i pokażemy Władimirowi Władimirowiczowi gdzie raki zimują. Mam tylko nadzieję, że przez to wszystko nie wyeksploatujemy go zanadto i będziemy jeszcze mogli ogrzać się nim w długie, zimowe i nieogrzewane wieczory kiedy to wkurzony Putin zakręci nam gaz.
Wróćmy jednak do Czechów i Słowaków. Oni rozumieją, że obowiązkiem rządu jest dbać przede wszystkim o interes własnego narodu i robią to nie oglądając się na wielkich tego świata próbujących rozegrać swoje sprawy kosztem innych. Powtórzę po raz chyba już setny – państwa nie mają przyjaciół, państwa mają wyłącznie interesy a kładzenie łba pod topór nie jest w interesie żadnego z nich. No, z wyjątkiem Polski, która po raz kolejny udowadnia, że za wolność waszą warto oddać naszą.
We wczorajszym „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz napisał wprost: „W naszym interesie jest, aby ta wojna trwała jak najdłużej, bo angażuje ona zarówno rosyjski imperializm, jak i ukraiński nacjonalizm o ponad tysiąc kilometrów od naszej granicy”. Powtarzajcie sobie, pięknoduchy, to zdanie codziennie przed snem i może do Was dotrze – tłuką się dwa państwa, z których jedno jest nam jawnie wrogie a drugie co najmniej nieprzychylne. My nie mamy żadnego interesu mieszać się do tej bitki, wręcz przeciwnie – im dłużej ta wojenka będzie trwała tym obydwa kraje wyjdą z niej słabsze. Możemy co najwyżej sprzedawać Ukraińcom broń (sprzedawać, nie dawać) kiedy zaczynają słabnąć.
P.S.: Jak wyglądają te solidarne, europejskie sankcje wymierzone w Rosję mogliśmy się przekonać wczoraj, kiedy to Siergiej Naryszkin, przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej, człowiek mający zakaz wjazdu na teren Unii Europejskiej był z honorami witany we Francji. O Mistralach, sprzedaży firm energetycznych (DEA) i innych interesach na linii Paryż – Berlin – Moskwa wspominać nie będę, kto chce niech sobie poszuka i doczyta.
– – – – – – – – – –
R E K L A M A 🙂
Polecam wszystkim księgarnię TOLLE.PL 🙂
Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.