Jak zaczynaliśmy? .
Pewnie na seminariach uniwersyteckich. na polonistyce, gdzie spotykali się i poznali wszyscy agenci Służby Bezpieczeństwa.
MACIEJ ZALEWSKI
POCZĄTEK
Jest jeden powód: dla którego zdecydowałem się napisać do ostatniego numeru starej "WOLI" wspomnienie o jej początku. i kolegach, bez których "WOLI” by nie było ani też tego wspomnienia Ten powód brzmi dziś jak deklaracja i jeszcze trochę czasu i wysiłku trzeba, by brzmiał inaczej w czasie dokonanym i trybie oznajmującym Jest prosty: dla mnie "WOLA" się nie kończy, chociaż wydajemy ostatni jej numer w dotychczasowej formule. I to wspomnienie ludzi, bez których " WOLI" by nie było.ma w sobie coś z zaproszenia "WOLA" wciąż jest dla nas zadaniem. Przynajmniej mówię za siebie.
Jak zaczynaliśmy?.
Pewnie na seminariach uniwersyteckich. na polonistyce, gdzie spotykali się i poznali wszyscy późniejsi redaktorzy "WOLI", gdzie czytaliśmy wspólnie" Legendę Młodej Polski"i eseje Jana Strzeleckiego. Byliśmy wówczas nadzieją krytyki literackiej j cudownie bawiliśmy się w."literaturę". A może jeszcze wcześniej, na Powiślu, gdzieśmy chodzili do podstawówki, kopali podrywali dziewczyny? Znaleźliśmy się po trzynastym bez pytania i było w tym coś narkotycznego – kto nie przeżył, nie zrozumie,i dobrze. Struktura wolskich zakładów pracy ukonstytuowała się w drugi dzień świąt w Międzyzakładowy Komitet Koordynacyjny. Trzydziestu chłopów i pół litra wódki, dobrze pamiętam. Bez bibuły nie było o czym rozmawiać Trafiła do mnie prawda banalna. Będziemy mieli w Tym związku,w tym kraju,dla siebie tyle przestrzeni wolnej. tyle możliwości mówienia i robienia polityki,ile będziemy sobie w stanie zorganizować. "WOLA" nie miała redaktorów, drukarzy, kolporterów –miała ludzi, którzy chcieli mówić do innych i robić politykę – musieli uczyć się od początku wszystkiego.
O każdym po jednym zdaniu:
Piotr Stasiński – poszedł siedzieć pierwszy: Andrzej Urbański –był szefem naszej grupy, nawet wtedy, gdy przestałnim być.Jędrek Zieliński popełniał najmniej błędów odszedł najprędzej: Elek Sitarski – bez niego nie dałbym sobie rady. Sławek Swiderski zawsze zasypiał w pociągu, gdy rano wracaliśmy z towarem. jak to się udawało bez wpadki trudnou wierzyć: Witek – pierwsza prawdziwa? drukarnia; Kochana Pani Doktor – kuli jej ściany w piwnicy, by znaleźć naszego Rexa; Lis wielka wpadka, poszedł siedzieć z synem, zostawił fermę lisów w okresie rui , wściec się można: Janek Skarżyński nie wiedział, że wiezie mnie na pierwsze spotkanie z Bujakiem,Janek Zajda, Andrzej Klaman. Krzyś Szeliga, Staś Chrupek Warszawski Gang Taksówkarzy –z Jankiem jeździło się najszybciej: 58 skrzynek, nawet nie wiadomo, komu było najtrudniej:Ola Zawłocka.Magda Zawidzka. Iza Zielińska. Zosia Mędzyk – były za "młode " by je przyjąć do pracy (uległem gdy 31 sierpnia zobaczyłem Olę obok siebie jak rzuca kamieniami:) wreszcie–nasi dublerzy, potrafią o sobie opowiedzieć. Niewygodnie pisać o przeszłości. Nie wiem. czy "WOLA" wykorzystała wszystkie swoje szanse. Rejestr błędów, zaniechań. godzenia się z okolicznościami jest tak długi, jak tych osiem wspólnych lat. Ale zawsze, odkąd moja przygoda z "WOLĄ" się zaczęła, przyjmowałem zasadę: musimy być pierwsi na starcie. Na mecie wszyscy są zawsze wygrani.
PS. Wraz z kolegami podjąłem wysiłek wydawania legalnej gazety tygodniowej. Będzie zatytułowana tak samo. w wyniecie ta sama gruba czcionka, do której wszyscy zdążyli się przyzwyczaić. Jestem redaktorem naczelnym tej nowej "WOLI", gazety, której nie ma. Taki koniec "WOLI" ma jakiś sens. Moi drodzy, tymczasem.
Pragne Panstwa zainteresowac jasnymi i ciemnymi stronami dzialan podziemnej struktury SOLIDARNOsCI - Miedzyzakladowego Komitetu Koordynacyjnego „wola”. Moim celem jest, niedopuszczenie do zaklamywania niedawnej historii z lat 1982 - 1989