O tym, że media były manipulowane przez służby specjalne III RP wiadomo od lat. „Dziennikarze śledczy” nazbyt bowiem często byli jedynie ustami medialnymi biorącymi udział w jakiejś operacji.
Dwanaście lat temu pisał lewicowy „Przegląd”:
Czy służby specjalne werbują dziennikarzy? Czy manipulują mediami, podrzucając swym agentom dziennikarzom spreparowane informacje? Wiele wskazuje, że tak. (…)
Pośrednio potwierdzają to inni dziennikarze śledczy – przyznają, że czytając niektóre artykuły, widać na kilometr, iż wiedza, jaką epatują nas ich autorzy, może pochodzić tylko z „fabryki” (tak nazywany jest przez wtajemniczonych gmach przy ul. Rakowieckiej). O tym zresztą w środowisku dziennikarskim mówi się półgębkiem, sęk w tym, że nikt nie chce powiedzieć o tym głośno. No, może poza Aleksandrem Kwaśniewskim, który nazwał tygodnik „Wprost” „ubecką gazetą” i teraz, jak zapewnia, spokojnie czeka na proces, by przedstawić fakty. No i poza byłym ministrem spraw wewnętrznych, Zbigniewem Siemiątkowskim, który kiedyś, jeszcze w roku 1996, parę dni po objęciu stanowiska, oświadczył w Sejmie, że jest zaszokowany skalą agentury UOP w środowisku dziennikarskim.
I tyle. A temat – fundamentalny dla wolnych mediów – jest niezauważany. Szefowie największych gazet nabrali wody w usta. Poza jedną „Polityką”, która piórem Jacka Żakowskiego, w komentarzu „Agencja prasowa donosi”, odniosła się do ankiety „Pressa”. „Wygląda na to, że – jak plotkowano od lat – znów są wśród dziennikarzy agenci”, napisał Żakowski. I teraz środowisku wypadałoby się zastanowić, co z tym fantem zrobić.
https://www.tygodnikprzeglad.pl/agenci-czy-dziennikarze/
Dwanaście lat temu powiązania ze światem służb specjalnych były uważane za wytyk, na dodatek nie najlepiej świadczący o poziomie etycznym i faktograficznym piszącego.
Dzisiaj jednak to samo ma świadczyć pozytywnie o wiarygodności gazety wyborczej!
Wojciech Czuchnowski, ongiś dziennikarz, dzisiaj coraz bardziej komisarz POlityczny czerskiej jaczejki wali ostro i pryncypialnie w piątkowym wydaniu upadającego periodyku:
.
.
.
Służby specjalne czekają, aż władza rozprawi się z sądami – ustawowo spacyfikuje Krajową Radę Sądownictwa, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dobierze „odpowiednich ludzi” na stanowiska prezesów sądów i wydziałów. Będzie mógł im dyktować składy orzekające w ważnych dla władzy sprawach.
– Wtedy nadejdzie czas realizacji, czyli spektakularnych zatrzymań osób, na które na razie zbierane są materiały. W założeniu ma to być „blitzkrieg” na tak szeroką skalę, że opozycja kompletnie się pogubi, a media nie nadążą tego opisywać – zapowiada nasz informator z kręgu służb.
Jego zdaniem w agendzie PiS „czas realizacji” jest wstępnie wyznaczony na wczesną jesień.
.
To jednak nie koniec kompromitacji Czuchnowskiego jako dziennikarza.
Okazuje się, że spotkania z agenturą mieli także inni „czerscy”, niestety nie wymienieni z nazwiska:
.
.
Oznacza to, że w służbach specjalnych istnieje grupa osób otwarcie zdradzająca plany operacyjne agencji wywiadu i godząca się na to, by były potem upublicznione.
Czuchnowski wskazuje te rzekome cele operacyjne:
.
Nasi informatorzy twierdzą, że działania operacyjno-śledcze idą w dwóch kierunkach.
Pierwszy to szukanie materiałów dotyczących odpowiedzialności polityków i urzędników poprzedniego rządu za katastrofę smoleńską.
Drugi – przygotowywanie spraw przeciwko politycznym przeciwnikom PiS. Tu wymieniana jest sprzedaż akcji spółki chemicznej Ciech Janowi Kulczykowi. Zarzutów mogą się spodziewać szefowie resortu skarbu, ale i Donald Tusk, który miał z Kulczykiem rozmawiać o jego planie „mostu energetycznego”, którego elementem miał być Ciech.
Inna sprawa to afera Amber Gold. Tu służby analizują majątek rodziny Tuska, m.in. źródła finansowania zakupu mieszkania jego córki i dochody syna. We współpracy z sejmową komisją śledczą spróbują to powiązać z aferą gdańskiego parabanku.
Spokojnie nie może spać również były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Prokuratura w Katowicach podjęła umorzone dawno śledztwo w sprawie jego majątku (słynna „willa w Kazimierzu”), a Kwaśniewski z pokrzywdzonego działaniami służb specjalnych IV RP może stać się podejrzanym.
(op. cit.)
.
Obraz funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy spotykają się z dziennikarzami z Czerskiej i mówią im swobodnie o tajemnicach służbowych świadczy niezbicie o jednym – służby takie natychmiast powinny być poddane ostrej weryfikacji gdyż ludzie tak zachowujący się na całym świecie uznani by zostali za niekompetentnych, a jako winni ujawnieniu tajemnicy służbowej pociągnięcie do odpowiedzialności karnej na długie lata (nawet 5).
Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej „rewelacjom” Czuchnowskiego tekst zaczyna wyglądać na bajeczkę, wymyśloną ad hoc po to tylko, by mieć czym egzaltować coraz mniejszą liczbę czytelników gw.
Po kolei.
Kierunek pierwszy – szukanie materiałów dotyczących odpowiedzialności polityków i urzędników poprzedniego rządu za katastrofę smoleńską. To przecież stara propagandowa śpiewka m.in. czerskiej jaczejki, mająca za wszelką cenę zdyskredytować PiS przed wyborami 2015 roku. Czuchnowski wraca więc do pochodzących sprzed dwóch lat tekstów.
Kierunek drugi – sprzedaż akcji spółki chemicznej Ciech Janowi Kulczykowi. Jest to przecież oczywiste aż do bólu, gdyż nosi wszelkie cechy niesławnej „reprywatyzacji” warszawskiej, ale na o wiele większą skalę. Ale śledztwo w tej sprawie zaczęło się jeszcze za czasów PO!
.
Warszawska prokuratura śledztwo w sprawie prywatyzacji spółki chemicznej wszczęła 2 kwietnia tego roku, ponad rok po tym, jak decyzją Skarbu Państwa sprzedano pakiet 40 proc. akcji Ciechu KI Chemistry. Wtedy najwięcej kontrowersji wzbudził nie tyle fakt samej sprzedaży, ile cena, za jaką Skarb Państwa zgodził się ów pakiet sprzedać. Firma najbogatszego Polaka wezwała do sprzedaży ponad 34,78 mln akcji Ciechu. W sumie chciała skupić 66 proc. kapitału spółki. Zaoferowano 29,5 zł za akcję.
Ministerstwo Skarbu Państwa przekonywało wtedy, że Ciech i tak przeznaczony jest do prywatyzacji. Sprawa samej sprzedaży była o tyle łatwiejsza, że był on notowany na warszawskim parkiecie, i to od lutego 2005 roku, więc zbycie udziałów Skarbu Państwa mogło się odbyć za pośrednictwem odpowiedzi na wezwanie. Skarb Państwa posiadał prawie 20,5 mln akcji, co przekładało się na prawie 39 proc. udziałów w kapitale zakładowym spółki. A skoro faktycznie spółka Kulczyka chciała kupić 66 proc. kapitału, konieczne było porozumienie z resortem skarbu.
.
Powyższy tekst pochodzi z 22 października 2015 roku. Śledztwo prowadzone jest od 2 kwietnia 2015 roku, a więc wszczęte zostało przeszło miesiąc przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, kiedy to jeszcze Bronisław Komorowski uchodził za pewniaka na reelekcję.
Cała reszta rzekomo ujawnionych „tajemnic” służb specjalnych III RP to również wynik szperania po Internecie ewentualnie informacje własne, ale pochodzące sprzed lat.
Czy jednak Czuchnowski łże, pisząc o kontaktach „wyborczej” ze służbami?
.
Adam Michnik: Pan sobie chyba nie wyobraża, że ja powiem w sądzie, że ktoś mnie inspirował. To tajemnica dziennikarska jest – prawda. (…) Z tego co do mnie doszło, bo ze mną nikt osobiście nie rozmawiał… jak ta historia wybuchła mnie nie było w kraju w ogóle. Do mnie zadzwonili. To wtedy przeciekło. To jest przeciek moim zdaniem od faceta, czy od kogoś, kto – moim zdaniem – jest powiązany ze służbami. To jest… prawdopodobieństwo graniczące z pewnością. Ale to jest tak, że… zatrudniony w służbach. Rozumie pan. (…)
.
Tajemnicą dziennikarską wg Michnika jest fakt pisania przez jego „komisarzy POlitycznych” tekstów pod dyktando służb specjalnych!
Faktycznie, jest to zdanie godne „autorytetu”, jakim jeszcze kilkanaście lat temu był dla dużej części społeczeństwa.
Jednak współpraca z WSI była wtedy skwapliwie ukrywana przez Michnika i jego zespół.
Dlaczego więc dzisiaj ujawnia tę współpracę zupełnie otwarcie? Na pierwszej stronie wydania papierowego?
Stara zasada, ponoć sformułowana przez carskiego dyplomatę Siergieja de Witte zakłada nieufność do oficjalnych informacji.
Skoro Czuchnowski (ze względu na treść swoich publikacji zwany „Cuchnowskim”) powołuje się na informacje pochodzące od służb specjalnych założyć należy, że w istocie jest to informacja powstała wewnątrz czerskiego zespołu.
Odpowiedzi należy szukać już na samym początku tekstu.
Połączenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Agencją Wywiadu będzie okazją do pozbycia się „niepewnych elementów”. Wszystko przed planowaną na jesień serią aresztowań.
Oto nadciąga terror. Jednak pozostało kilka miesięcy, podczas których mobilizacja społeczeństwa może pomóc obalić PiS.
Czy taki jest faktyczny przekaz „Cuchnowskiego”?
Kolejne paliwo do mocno już wygasłego kotła o nazwie KOD?
Poza tym należy pamiętać o coraz bardziej widocznej wśród manifestantów KOD grupie „Nazguli”, czyli emerytowanych funkcjonariuszy, zagrożonych obcięciem emerytur, bowiem za dwa tysiące miesięcznie żyć się nie da ich zdaniem.
Tekst Czuchnowskiego zatem stanowi kontynuację wściekłego ataku „wyborczej” prowadzonego w 2006 roku w obronie WSI.
Wiemy, jak to się skończyło.
Raport z likwidacji jest w sieci.
Mimo to „czerscy” dalej walczą, tym razem w obronie emerytur ciągle tych samych ludzi tak samo atakując rząd.
12.03 2017
2 komentarz