Rządzący negocjują z bankowcami, jak ulżyć frankowiczom (nie debatują, jak chronić ludzi przed parabankami i lichwą, bo te nie będąc w stanie opłacać się politykom tak, jak to robią banki, rzadko są obecne na politycznym horyzoncie zdarzeń). Z jednym zastrzeżeniem, które nie jest podawane do wiadomości publicznej. Wypracowane rozwiązanie w żaden sposób nie może uszczuplić interesów zarówno banków, jak i rządzących. Politycy radzi byliby donieść opinii publicznej, że jest np. zgoda na przewalutowanie najlepiej z dnia podpisania umowy kredytowej, banki rade byłyby donieść swoim zarządom ulokowanym w większości poza granicami, że poziom zysków w kolejnym roku (po rekordowym 2014) nie jest zagrożony. Ponieważ jest to problem z gatunku „kwadratury koła” wszystko pozostanie najpewniej po staremu, no może będzie nieco osłodzone jakimiś pozorowanymi (czytaj propagandowymi) zabiegami.
Przyjęta recepta duchem będzie oddawała znaną sztukę Becketta „Czekanie na Godota”, bo a nuż sytuacja na rynku walutowym się uspokoi, więc na razie cierpliwie czekamy (zmartwiony pogarszającymi się wskaźnikami gospodarczymi rząd Szwajcarii podejmie jednak interwencję), a jak nie, to po prostu sobie w dostojnym gronie poGodota i tyle.
Na pocieszenie frankowiczów i wszystkich zadłużonych powyżej uszu, co oznacza, że dług przejdzie na następne pokolenia możemy powiedzieć tyle, że zawsze jednak mogą liczyć zera na swym koncie długu. Więcej zer to zawsze jakby – więcej, niż jedno zero. I z tego przyrostu trzeba czerpać nadzieję, bo co innego pozostaje? I proszę nie podejrzewać nas o sarkazm, bo sytuacja wyjściowa większości, to jest jedno zero na koncie i ma ona tendencję rozwojową w kierunku rozmnożenia tych zer w rosnącym długu. Przecież, jak powiedziała pani rzecznik rządu wzmożona akcja kredytowa, rosnące zadłużenie to przejaw rozwoju gospodarczego i rosnącego dostatku obywateli. A nasz rozwój już dawno temu został zadekretowany. Na razie co prawda tylko programowo i propagandowo i to dlatego mamy niepowtarzalną szansę obserwowania tego morza politycznej interpretacyjnej głupoty, jakie się na nas wylewa.
Z pozdrowieniami Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję
2 komentarz