Pierwsza część serii o absurdach i bezczelnościach polskiej edukacji – od środka.
"Podatki pozwalają na sprawiedliwy podział dochodów państwa i jego majątku między obywateli i samorządy lokalne – osoby więcej zarabiające płacą większe podatki niż osoby biedniejsze"– informuje uczniów drugiej klasy gimnazjum podręcznik Wiedza o Społeczeństwie autorstwa Elżbiety Dobrzyckiej i Krzysztofa Makary. Treśc jest oburzająca, lecz nie szokuje – podręcznik jest państwowy, zatwierdzony przez Ministerstwo Edukacji, a z jego okładki dumnie powiewa znana nam flaga. Nie, nie flaga Polski – flaga przedstawiająca na tle niebieskim dwanaście żółtych gwiazd pięcioramiennych, symbol Unii Europejskiej. Zapoznanie się z treścią tego podręcznika oraz przyswojenie jej jest nadrzędnym obowiązkiem KAŻDEGO młodego człowieka w całym kraju.
"Podatek od towarów i usług […] to najsprawiedliwszy podatek, bo najwięcej płacą najbogatsi […]" – na taką, co najmniej kontrowersyjną, opinię natrafiamy w dalszej części podręcznika. Rodzic nie ma oczywiście możliwości reakcji na to, jakie ideologiczne treści przekazywane są dziecku. Ja z kolei pamiętam dokładnie pytania, które zadałem. "Czy w państwowym szpitalu ludzi zamożnych leczy się inaczej niż biednych?", "Czy Straż Pożarna gasi mieszkania bogatych ludzi szybciej, skuteczniej?". Nauczycielka wyczuła (trudno było nie wyczuć) do czego zmierzam i nie podjęła dyskusji – nie mam pretensji, to nie Ona decyduje czego uczy. Nie warto mieć zarzutów wobec kadry nauczycielskiej, wszak każdy jej przedstawiciel musi zrealizować bardzo konkretny program edukacyjny, a niektórzy z nich starają się z owego kamienia wycisnąć sok malinowy. To nie nauczyciele piszą podręczniki.
Właśnie – kto to robi? Pani Elżbieta Dobrzycka nie figuruje w Sieci jako ktokolwiek inny, niż autorka siedmiu podręczników. W serwisie GoldenLine znajduje się profil osoby imieniem Krzysztof Makara, posiadającej kwalifikacje potrzebne do nauczania Wiedzy o Społeczeństwie – lecz nie przyznaje się do popełnienia takiego czynu w żadnym miejscu (czemu wcale się nie dziwię). Jakie możliwości sprawdzenia kompetencji osób, które przez trzy lata odgrywały ważną rolę w edukacji obywatelskiej dziecka ma przeciętny rodzic? Praktycznie żadne. Dodam, że osobiście nie słyszałem o udanej próbie nawiązania kontaktu z Ministerstwem Edukacji.
Dziś w szkole nauczyłem się dwóch rzeczy – do jednej dotarłem sam. Pierwsza to fakt, iż inicjatywa, pomysłowość i ciężka praca to cechy, które należy karać dodatkowymi opłatami, w imię sprawiedliwości. Druga to wniosek – w Wolnym Kraju anonimowi ludzie mogą pod przymusem kształtować światopogląd młodzieży całkowicie bezkarnie.
Dziękuję, szkoło.
* Adnotacja – zapis "Dziś" w tytule nie powinien być traktowany dosłownie, jako że podręcznik o którym mowa ukończyłem ponad rok temu a obecny rok szkolny w praktyce dobiegł już końca.