Czego dowiedzieliśmy się o nas samych przy okazji bojkotu Euro?
04/05/2012
313 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Gdybyśmy żyli w innych czasach uznałbym, że powoli nadciąga rychły koniec Rzeczy Pospolitej.
Oto czego dowiedzieliśmy się o nas samych przy okazji zawirowań wokół bojkotu ME w piłce nożnej Ukrainie?
1. Nie jesteśmy w stanie uzgodnić wspólnej polityki zagranicznej. Pomimo wezwań PJN, oraz wielu publicystów, rząd nie wystąpił z inicjatywą "okrągłego stołu", w celu wypracowania jednego stanowiska w tej materii. Zakończyło się tak, jak się zakończyło – głośną na całą Europę awanturą.
2. Stanowisko partii rządzącej nie było jasne od samego początku. W pierwszych dniach pojawiły się co najmniej dwie wypowiedzi czołowych polityków PO, które kwestionowały sensowność obrony prawa Ukrainy do współorganizowania mistrzostw. Kto ma trochę czasu i umiejętności, niech sobie zidentyfikuje te wypowiedzi i tych polityków.
3. Lider największej partii opozycyjnej posłużył się tematyką zagraniczną do uprawiania polityki wewnętrznej. Ze znanych tylko sobie powodów, postanowił sprzeciwić się coraz realniej zarysowującemu się (naturalnemu, a nie – niestety – wypracowanemu) kompromisowi wszystkich sił politycznych w tej kwestii.
4. Lider największej partii rządowej wykorzystał to i w dwie godziny po niefortunnej wypowiedzi Kaczyńskiego zwołał konferencję prasową, której jedynym celem było grillowanie szefa PiS i zbijanie punktów w walce wewnętrznej.
5. Polska okazała się zupełnie nielojalna wobec swojego wschodniego partnera – to Ukraińcy wywalczyli dla naszych dwóch krajów ME, a dzisiaj okazuje się, że nasza klasa polityczna nie jest w stanie jasno stanąć się w ich interesie. To przykład skrajnej nielojalności, za którą zapłacimy. Będziemy traktowani jako międzynarodowy szuler i oszust.
6. Kaczyński przebił w swoich żądaniach nawet Niemców – nie tylko nawołuje do bojkotu ukraińskiej części ME, ale także domaga się przeniesienie ich do "innego kraju europejskiego". Tego jeszcze nikt w Unii nie żądał. Kaczyński przelicytował wszystkich w swoich antyukraińskich wystąpieniach.
7. Lider PiS zaprzeczył całkowicie polityce swego brata. Ideą Lecha Kaczyńskiego było wciąganie Ukrainy i innych państw Partnerstwa Wschodniego do UE. Jarosław właśnie sprzedał Kijów Berlinowi.
8. Kaczyński, dla swoich celów partyjnych, porzucił także inną zasadę w polityce zagranicznej – że należy budować alternatywę dla hegemonii Niemiec w EU. Dzisiaj znalazł się w głównym nurcie polityki niemieckiej i aktywnie uczestniczy w procesie zaplanowanym w Berlinie – pogrzebania raz na zawsze perspektywy unijnego członkostwa dla Ukrainy. Co ciekawe, Radek Sikorski czy Donald Tusk sprzeciwiali się, swoją obroną ME na Ukrainie, polityce Angeli Merkel. Kaczyński stał się obecnie jej najlepszym sojusznikiem. Za nic. Za friko.
9. Szef PiS pokazał, że nie ma dla niego żadnych świętości, że może zmienić swoja politykę o 180 stopni. I nie byłoby w tym wiele złego, gdyby chodziło o interesy państwa (wszak Polska nie powinna mieć wiecznych sojuszników, ale wieczne interesy). Zrobił to jednak dla zysków politycznych wewnątrz kraju – kontra wobec PO, polaryzacja sceny politycznej, wiara w to, że jest w Polsce jakaś grupa osób, która Ukraińców po prostu nie lubi i życzy im źle, strach, że kiedyś stanie się polską Julią Tymoszenko.
10. Kaczyński domaga się od UE odebrania Ukrainie imprezy, z którą formalnie UE nie ma nic wspólnego. I to domaga się wobec "nieczłonka" UE. Oznacza to, że chce wobec Kijowa wykorzystać unijny młotek. Jak w tym kontekście czytać jego sprzeciw wobec wtrącania się UE do spraw państw będących członkami UE? Czy wobec tego ma zamiar wycofać się z protestów wobec ingerencji KE na Węgrzech? Dlaczego raz protestuje wobec ingerencji UE, a innym razem wzywa do tejże?
11. Nie ma takiej głupoty i takiego manewru Kaczyńskiego, którego nie zaakceptowaliby niektórzy czołowi publicyści. Znajdzie on zawsze chętnych do wytłumaczenia i usprawiedliwienia swoich poczynań dziennikarzy (vide- tekst P. Zaremby w www.wpotylicę.pl).
Okazaliśmy się więc partnerem nielojalnym (wobec Ukrainy) i słabym (wobec Niemiec). Nasz klasa polityczna nie była w stanie zawrzeć elementarnego porozumienia w priorytetowej dla interesu Polski sprawie. Gdybyśmy żyli w innych czasach uznałbym, że powoli nadciąga rychły koniec Rzeczy Pospolitej. Niech to będzie ostatni dzwonek dla naszego państwa.