Czas zgasić świeczkę!
15/12/2011
637 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
W latach PRL obok tego co było dominujące w przestrzeni publicznej, a więc proreżimowe, wznawiano działalność niepodległościową, skupiającą środowiska pozbawione środków materialnych, czyli w relacji do sił PRL wydawało się bez szans.
Po stronie reżimu komunistycznego stały nie tylko potęga ZSRR, jego agentura PZPR oraz siły ZOMO, SB i … jak się okazało 13 grudnia 1981 r., także Ludowe WP, ale także potężne media o wielkiej sile rażenia, w tym wielonakładowa prasa z „Trybuną Ludu” na czele. Po drugiej, tej naszej stronie, byli natomiast nieliczni, działający wbrew temu, co większość uważała za realne (bliski upadek PRL nie wydawał się realny). Były też represje: podstawowa – pozbawienie pracy, a więc uderzenie w byt rodziny. Natomiast głównym narzędziem cywilnej walki z reżimem była niezależna prasa. Niskonakładowe pisma o wysokiej jakości merytorycznej i marnej pod względem technicznym, bo drukowane potajemnie na prymitywnych powielaczach. Za pomocą takiej prasy ośrodki niezależne docierały do Polaków z rzetelną informacją, prawdziwą historią Polski, z ideami i programami. Chcieliśmy, bo byłem wśród niezależnych, być głosem Polski Niepodległej. I byliśmy nim. Nie byliśmy jednak w opozycji do systemu PRL, ale poza nim i stąd przez ten system zwalczani jako najwieksze zagrożenie dla komunistycznych rządów. (W okresie "karnawału" Solidarności my, liderzy Konfederacji Polski Niepodległej, byliśmy w więzieniu.)
Ława oskarżonych w sądzie wojskowym. Od prawej; Tadeusz Stański, obrońca śp. Jerzy Woźniak, Romuald Szeremietiew, milicjant-konwojent.
Od tamtych lat upłynęło dużo wody w Wiśle. PRL dziś co prawda nie ma, ale widzimy, że został i ma się dobrze peerleowski zombie. Państwo polskie ma fundament, ściany i dach uczynione ze szczątków PRL. Państwo to nie jest kontynuatorem niepodległej Drugiej RP. Jest ono bowiem prawnym spadkobiercą Polski Ludowejz „ograniczoną" suwerennością, a decydują w nim ludzie i środowiska wywodzące się wprost z PRL. Dawny sługus sowiecki i prześladowca patriotów bywa dziś majętnym przedsiębiorcą, prominentnym profesorem, wszechwładnym dziennikarzem, a często też politykiem decydującym o losach Polski, lub tylko emerytem z tłustą emeryturą. A jego dawna ofiara, ktoś kto walczył o niepodległość i wycierał więzienne cele, to ciągle nierozsądny „oszołom”, często przymierający głodem na mizernej emeryturze.
Mamy więc niepodległe formalnie państwo i mamy w nim system polityczny, który powyższe anomalie osłania i wmawia nam, że tak powinna wyglądać polska „normalność”. Aktem założycielskim tego systemu była ugoda Okrągłego Stołu z konszachtami magadalenkowymi na jego zapleczu. To wtedy zdecydowano, kto z niedawnych opozycjonistów cieszy się zaufaniem „człowieka honoru” gen. Kiszczaka jako tzw. konstruktywna opozycja, a kto „konstruktywny” nie jest. Przy Okrągłym Stole zamknięto więc krąg ludzi i środowisk powołanych do rządzenia Polską. Lista beneficjantów ugody z komunistami jest łatwa do ustalenia. Wystarczy prześledzić, kto zasiadał przy Okrągłym Stole, a kto jeździł wznosić kieliszki toastów do ubeckiej jaskini w podwarszawskiej Magdalence.
Było na ogół tak…
… ale niestety i tak.
Ufundowano wtedy układ personalny, który stworzył system stronnictw opierających prawo do rządzenia krajem na ugodzie okrągłostołowej. Te stronnictwa mimo dzielących je różnić ciągle są zgodne, że Okrągły Stół to cenne i chwalebne zdarzenie. I są zgodne, jak można wnosić, w jeszcze jednym – nie wolno dopuścić do utworzenia siły politycznej spoza okrągłostołowego kręgu. Anihilacji uległy anty-stołowe Konfederacja Polski Niepodległej, Solidarność Walcząca, Polska Partia Niepodległościowa. Przypadki KPN lub Ligi Polskich Rodzin wskazują, że nawet początkowe sukcesy wyborcze nie gwarantują przetrwania. System okrągłostołowy broni się skutecznie. W tym kontekście problemem, który wymaga wnikliwej analizy jest postawa partii Jarosława Kaczyńskiego. PiS z jednej strony podnosi hasła antysystemowe, z drugiej jednak nie robi zbyt wiele, aby skupić pod swoimi sztandarami antysystemowe środowiska. Może to wina tych środowisk, że nie ma jedności? Pojawiają się jednak różne interpretacje. Często optymistycznie zakłada się, że PiS, mimo okrągłostołowego korzenia lidera, przeszedł ewolucję stając się dziś niejako dywersją rozsądzającą system od wewnątrz. Są jednak i tacy, którzy twierdzą, że tak nie jest. W tej drugiej opinii PiS ma być bowiem jedynie sposobem zagospodarowania niezadowolonych, aby nie zagrozili systemowi. A wojna z PO jest tylko kłótnią w okrągłostołowej rodzinie. Śledząc rozwój wypadków na scenie politycznej można znaleźć argumenty na rzecz jednego i drugiego stanowiska.
Stan stosunków międzynarodowych i przyszłość Polski budzą niepokój. Pojawiają się zagrożenia, których rządzący zdają się nie dostrzegać. System polityczny w naszym kraju działa nieskutecznie ocierając się o granicę zdrady narodowej. Stąd słuszne jest oburzenie, wyrażane także przez PiS, po berlińskim wystąpieniu ministra Sikorskiego, w którym zadeklarował on zrzeczenie się przez Polskę suwerenności budżetowej. Trudno jednak dlatego zrozumieć wcześniejsze deklaracje prezesa Kaczyńskiego, który nie tak dawno mówił o potrzebie wspólnej armii europejskiej. Atrybutem suwerenności państwa jest przecież nie tylko budżet, ale także własna narodowa armia. Także zaangażowanie liderów PiS w przyjęcie Traktatu Lizbońskiego nie uwiarygodnia ich w roli obrońców polskiej suwerenności.
W dniu 12 grudnia, w 30 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, byłem na zorganizowanym przez Nowy Ekran wiecu. Mimo przysłonięcia tego wydarzenia marszem zarządzonym ad hoc przez PiS na następny dzień odbyła się udana manifestacja. Była ona przeprowadzona przez oddaną sprawie grupę ludzi. Po tym zdarzeniu na portalu Nowego Ekranu rozległy się jednak utyskiwania i narzekania. Krytycy twierdzili, że to co zrobił Nowy Ekran było katastrofą i dowodem braku profesjonalizmu. Obserwowałem jak zwijali się w czasie wiecu Łazarz, Carcinka, Pietkun i inni … Nie wiem nic o tym, aby w ten sam sposób krzątali się wraz z nimi ich krytycy. Ci, którzy później zaczęli wołać – źle, wszystko źle, katastrofa! PiS to dopiero, ho, ho! I pojawiły się też głosy, że należało przykleić się do PiS i demonstrować razem następnego dnia. Nie wiadomo, czy z racji niespodziewanej manifestacji PiS organizatorzy corocznych protestów grudniowych tym samym powinni byli zrezygnować z upamiętnienia 30 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.
Dziwaczne są te utyskiwania. Dowodzą one, że krytykujący nie rozumieją chyba, co krytykują. Wyobraźmy sobie, że w czasach PRL czytelnik gazetki wydrukowanej na tzw. ramce miałby pretensje o marną jakość druku. A Nowy Ekran jest dziś przecież takim drukarzem gazetek. Nie ma wielkich pieniędzy i nie może zatrudnić wielu ludzi. Nie dysponuje drogim sprzętem i ochroniarzami. Portal nie ma do dyspozycji kwot porównywalnych z tymi, które dostają partie systemowe. To są nie tylko miliony wypłacane tym partiom z naszych podatków na ich działalność, ale także jeszcze większe kwoty diet poselskich, zapewniające utrzymanie zawodowego personelu i nakłady na biura poselskie stanowiące materialne oparcie dla pracy partyjnej w terenie. Innymi słowy tego, co ma partia funkcjonująca wewnątrz systemu, nie może mieć Nowy Ekran poza systemem i działający wbrew systemowi. To powinno być oczywiste.
Widoczna siermiężność Nowego Ekranu jest jednak dowodem, że za portalem nie stoją jakieś Golbergi, Sowy i tym podobne WSIowe puchacze. One już raczej stoją za palikociarnią. Bez wątpienia też, gdyby Nowy Ekran miał „zlecone” zadanie niszczenia PiS, to 12 grudnia znalazła by się odpowiednia aparatura nagłaśniająca i tym podobne gadżety, a uczestników wiecu dowożono by z Polski autokarami. Tak nie było!
Co pewien czas dotykają Nowy Ekran podejrzenia, rozsnuwane są pachnące brzydko wątpliwości i pojawiają się pytania, na które trzeba bez końca odpowiadać. A gdyby tak zapytać także liderów Prawa i Sprawiedliwości np. kiedy zajmą się na serio zjednoczeniem środowisk przeciwników systemu i kiedy w końcu zgaszą świecę zapaloną na diabelskim ołtarzyku Okrągłego Stołu?
Czekają, aż świeca dopali się sama?
PS. Na drugim zdjęciu biesiadnym za stołem od górnego rogu siedzą: Lech Kaczyński, Jacek Kuroń, Jan Lityński, Zbigniew Bujak, Ireneusz Sekuła, Stanisław Ciosek, Czesław Kiszczak.