Ten rok, od 10.04.2010 to czas, gdy obok dna politycznego i moralnego jakie osiągnął rząd Tuska, rodzi się na nowo i wskrzesza pamięć o chwale polskiego lotnictwa.
Odwiedzałem cmentarze. W moim mieście, w Święto Wszystkich Świętych zawsze idę zapalić świeczkę na grobie tragicznie zmarłego podczas wykonywania zadania, lotnika, brata mego wujka.
Byłem ostatnio w Warszawie i Krakowie.
W Katedrze Polowej WP w Warszawie, w jej murach, gdy tam będziemy, pamietajmy by stanąć u grobu wielkiego Polaka, żołnierza, Generała brygady, pilota, inżyniera Ludomiła Antoniego Rayskiego, twórcy Lotnictwa Polskiego i przemysłu lotniczego w Polsce. Wspaniałego pilota urodzonego w Czasławiu pod Krakowem w 1892r., uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, pilota Raff’u, latającego nad Afryką Płn, i Azją.
Generał Rayski w ciągu 13 lat pełnienia funkcji dowódcy lotnictwa doprowadził do budowy w Polsce nowoczesnych fabryk lotniczych i stworzył grunt pod rozwój polskiej myśli lotniczej. Zaowocowało to powstaniem oryginalnych i cenionych za granicą konstrukcji lotniczych. Pomawiany przez zwolenników Sikorskiego o najgorsze przewinienia. Zrehabilitowany w 1977 roku. Wspominam o nim, gdyż jego historia to typowy przykład "szukania kozła ofiarnego", tak jak po "smoleńsku" próbuje się w ten sam sposób zniszczyć dobre imię generała Błasika, majora Protasiuka, a przy tym ośmieszyć Polskie Lotnictwo.
Trafiłem na ciekawe opracowanie Zbigniewa Kowalewskiego o tym wspaniałym człowieku.
(http://www.wiadomosci24.pl/artykul/piekielnie_gorzki_los_generala_pilota_ludomila_rayskiego_44356.html).
Oto fragment:
"Uwolnienie z "Wyspy Wężów", (właściwie Węgorzy, ale pierwsza nazwa potocznie funkcjonuje), umożliwiło Rayskiemu wykazanie się dalekimi rajdami z brytyjskich fabryk lotniczych, aż do Singapuru.
W jednym z lotów transportowych wykorzystał doświadczenie Bolesława Orlińskiego, który po zwycięskim rajdzie w sierpniu 1926 r. wspominał o zdradliwych prądach powietrznych w drodze do Japonii.
Bez wyczucia tych potężnych sił natury można było zboczyć z kursu, a po wypaleniu benzyny spaść do morza. Opłaciła się szaleńcza eskapada Orlińskiego do Japonii i z powrotem. Bywało, że tuż po dostarczeniu bombowców na lotnisko myśliwce japońskie, "Mitsubishi Zero", w jednej chwili zamieniały nowiutkie samoloty w płonący stos żelastwa. Nieraz z takich opresji udawało mu się w ostatniej chwili uchodzić z życiem.
Generał brał udział w najbardziej niebezpiecznych, uznawanych przez lotników alianckich dywizjonów za straceńcze, misjach lotniczej pomocy Powstańcom Warszawy walczącym latem 1944 r."
Zrehabilitowany Generał Ludomił Rayski ma także poświęconą mu piękną tablicę pamiątkową na ulicy Długiej w Krakowie, którą zobaczyłem podczas spaceru. (zdjęcie wiodące)
Wierzę, że i gen. Błasik, major Protasiuk oraz pozostali członkowie załogi Tu 154M doczekają się rehabilitacji ze strony władz państwowych. Doczekają się odpowiednich tablic i pomników. Ale nie od tych władz obecnych, bo to kanalie bez godności i zdrajcy.
Jak mówi Pan Władysław Protasiuk w wywiadzie dla Naszego Dziennika – Sikorski depcze po moim bólu. Nie mam wątpliwości, że w raporcie Millera winą zostanie obciążony mój syn. Przecież ci, którzy faktycznie zawinili, nie wezmą na siebie, po męsku, odpowiedzialności. A Arek nie może już się sam bronić.
Kwiaty i znicze składane na grobach w Szczęsnym, na Powązkach, w Radomiu, Białymstoku, na każdym cmentarzu gdzie pochowani są polscy piloci, – ocalą Pamięć.
Wierszem Cypriana K. Norwida, EPOS-NASZA w hołdzie:
I
Z którego dziejów czytać się uczyłem,
Rycerzu! – piosnkę zaśpiewam i tobie.
Wysoki, właśnie obrócony tyłem
Do słońca, które złoci się na żłobie
I, po pancerzu przebiegłszy promieniem,
Z osieroconym bawi się strzemieniem…
II
Liców twych – wyznam – opiewać nie mogę,
Bowiem rozlałeś profil swój na wielu.
Lecz serce? – czuję, i podzielam trwogę
O bohatérstwo… stary przyjacielu!
Podzielam, mówię, gorącość i zapał,
Których-em z dziejów twych usty nałapał.
III
Dziecina – pomnę – nad ciemnawą kartą
(Bo nawet odcień pamiętam papieru)
Schylony – z głową oburącz podpartą,
O! ileż, ileż ciągnąłem eteru
Z czytania, z księgi, z możności czytania – ?
I jak smutnawo było mi dokoła,
Kiedy już świeca gasła (rzecz tak tania!…)
Albo gdy z starszych kto nagle zawoła,
Albo gdy widzę już, że kilka tylko
Arkuszy – tak, że końca dotkniesz szpilką!…
IV
Czylim cię kochał i czy prawdę piszę,
To wiedz ze wspomnień, które tu skreśliłem,
Bom niepiśmienny ja i mało grzé szę
Twórczością: piszę – śpiewam – tak, jak żyłem…
V
To tak!…więc stajesz mi znów przed oczyma,
Jak ongi, rdzawą osłonięty zbroją,
I smutek budzisz, co się wężem zżyma,
Bo i ja miałem Dulcyneę moją!
VI
To tak!… a śmiechu nie ma w tym, oj! nie ma,
Dla widzów chyba i dla czytelników,
Lecz dla nas? – mówię, dla nas, co obiema
Rękami nikłych walczym rozbójników,
Oswobodzając księżniczkę zaklętą –
Ból, spieka, gorycz i marsz drogą krętą.
VII
A śmiech? – to potem w dziejach – to potomni
Niech się uśmieją, że my tacy mali,
A oni szczęśni tacy i ogromni,
I czyści, i tak zewsząd okazali…
VIII
A oni? – że tak zniskąd nie zdradzeni
Po paradyzie latają w promieniach
Z Beatryksami swymi – rozkochani –
W purpurze, w wieńcach i w drogich kamieniach,
Co odśmiechują się niebieskim ciałom
I oczom – i otwartym w strop aż na wskroś Chwałom!
IX
Szczęść-że im, Panie. . . . . . . . . . . . . .
X
…a my – kawalery błędne,
Bez giermków, z wstęgą na piersi czerwoną,
Przez mokre lasy, przez lasy żołędne
Ciągniemy przędzę z dala zaczepioną
U przekreślonych szyb żelazną kratą,
U najeżonych bram wściekłą armatą…
XI
Raz smoków stado, grzejące się cicho
Na wygorzałej od jadu darninie,
Drugi raz psotny gnom brzozową wié chą
Około nozdrza koniowi zawinie,
A indziej panna z wieży woła chustką,
A indziej szary wąż z żółtą wypustką…
XII
Przez jakich ścieżek bo chadzałem krocie
Z ogromną dzidą, co gałęzie kruszy,
Ty jeden wielki znasz to, Don Kichocie,
Jednego ciebie to wspomnienie wzruszy.
Bo gawiedź śmiać się będzie wielolica,
Niewarta ostróg z la Manczy szlachcica!
XIII
A Dulcynea moja – o! prze-chrobry
Rycerzu – wiedz, że w swojej ona
Osobie nigdy mi nie odsłoniona –
– Chyba że wietrzyk jaki, wietrzyk dobry
Uchyli czasem kwefu i nad włosem
Rumianych grono gwiazd pokaże z dala
Albo obrączkę tęczową z opala,
Albo obuwia, co się bawi z wrzosem
Kwitnącym, rąbek mały, taki mały
Jak najdrobniejsza koncha perłowana…
XIV
– To wszystko!… ptaki często mi śpiewały,
Że już zbudzona i odczarowana
Pomiędzy smoki wychodzi z wieżyce,
Że lampę trzyma w ręku, a potwory,
Nie mogąc światła znieść, w ziemię się ryją,
Skrzydłami w ciasne łopoczą piwnice
I klną, i gardła rozdzierają… wyją…
XV
Ale cóż? – ptaki, co im się przywidzi,
To wyśpiewują, przysiadłszy na tarczy,
Albo na hełmie moim – a duch widzi,
Że kłamią – prawda jedynie wystarczy
Nam, co za prawdą gonim, Don Kichotom,
Przeciwko smokom, jadom, kulom, grotom!…
Pomocne linki:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101222&typ=po&id=po41.txt wywiad z Z płk. rez. pilotem Wojciechem Stępniem, byłym szefem Oddziału Szkolenia Lotniczego – Szefostwa Wojsk Lotniczych Dowództwa Sił Powietrznych, przyjacielem gen. Andrzeja Błasika,
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110525&typ=po&id=po05.txt wywiad z Z blogerem "Rossonero" , organizatorem akcji "Wieniec dla Generała",
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110723&typ=po&id=po03.txt wywiad z panem Władysławem Protasiukiem, ojcem mjr. pil. Arkadiusza Protasiuka
http://www.sanko.wroclaw.pl/galeria/zestaw01/rayski.html biografia i zdjęcia gen. L. Rayskiego
Cud wcielonego ducha, pierwsze slowa z wiersza Cypriana Norwida pt. PISMO, czyli nie szermowac, krzyczéc, Lecz cala sila dzialac