Marzą mi się nowe wybory jeszcze tej jesieni lub wiosną przyszłego roku, marzy mi się frekwencja rzędu 70%…
Po ostatniej warszawskiej demonstracji powiało strachem. Ten strach widać i czuć w środowiskach nami rządzących. Te sztuczne uśmiechy na siłę, mimika twarzy i niewerbalna mowa ciała wskazują na duże ich zdenerwowanie. Są zaskoczeni tymi 200 tysiącami ludzi a owo zaskoczenie przeszło już w ledwie ukrywane przerażenie. Ponadto ten strach spotęgowany jest ostatnimi wynikami badania preferencji wyborczo-politycznych, gdzie poparcie PO i PiS jest na identycznym poziomie 28% (Homo Homini)…
W sobotę czekali zapewne na jakiś cud, być może deszcz albo chłód. Takie to ich prostackie myślenie, bo przecież my nawet w deszczu i w mrozie staniemy wkrótce znów 11 listopada w jeszcze większej liczbie, gotowi zamanifestować nasze umiłowanie wolności i naszej Ojczyzny!
Powoli kończą się im jakiekolwiek argumenty, którymi będą w stanie przekonać do siebie kogoś więcej niż swój żelazny elektorat: ten czerpiący zyski i profity z PRL-bis oraz większość zaślepionych i bezwolnych lemingów.
Wśród demonstrujących w Warszawie było przecież wielu, którzy w ogóle nie biorą udziału w wyborach. I właśnie zagospodarowanie tej rzeszy ludzi i innych z ich środowisk, którym żyje się coraz gorzej wywołuje taki strach. Jeżeliby udałoby się ich przekonać choć w części to… PO na pewno – przy założeniu uczciwości wyborów – przegra najbliższe wybory i ulegnie niechybnie rozpadowi.
Dodatkowo czeka nas z pewnością – skumulowany przez V. Rostowskiego kreatywną księgowością – jesienny wybuch kryzysu finansowego i ogólnie gospodarczego. Kończą się środki pomocowe z UE, nie ma już EURO i inwestycji z nimi związanych, rośnie bezrobocie, ceny i inflacja. Także wzrasta lawinowo dług publiczny, co Rostowski chce ukryć zmianą sposobu jego liczenia. Jednym słowem grozi nam recesja (w nowomowie nazywana "spowolnieniem wzrostu” – sic!). Odkładana i przykrywana „cudami” ministra finansów wielka „kryzysowa bańka” wybuchnie a wtedy głos będą miały masy ludzi, którzy być może wtedy dopiero zapragną zmian, przyspieszonych wyborów i pójdą w końcu na te wybory, demonstrując swoje niezadowolenie.
Ponadto D. Tusk nie może również liczyć na młodych ludzi, których oszukał wysyłając ich na emigrację zarobkową a oni stali się spauperyzowaną grupą, którą rdzenni mieszkańcy gardzą i traktują jako konkurencyjną wobec siebie. Wielu z nich nie ma nawet środków na powrót do Polski albo nie chce wracać, bo choć "na zmywaku", ale praca jest. W Polsce natomiast tak naprawdę nikt ich nie chce, nic nie wyszło z obiecanek rządu, że wkrótce mogą wrócić i rozwijać się zawodowo w Ojczyźnie. „Cudak” obiecywał im i nam wszystkim wyimaginowane i oszukańcze „Cuda” a cudów nie ma… i nie będzie!
Obserwując obecną scenę polityczną nietrudno zauważyć, że opozycja w postaci PiS i SP zdaje sobie chyba sprawę, że już niedługo Polską mogą wstrząsnąć niekontrolowane wybuchy niezadowolenia społecznego. Stąd – może zaskakująca dla części – ich ofensywa w postaci przedstawienia swoich kandydatów na premierów.
Dodatkowo niedługo czeka nas debata nad przyszłorocznym budżetem, budżetem już krytykowanym i zapewne nie do zaakceptowania przez większość obywateli naszego kraju.
Marzą mi się nowe wybory jeszcze tej jesieni lub wiosną przyszłego roku, marzy mi się frekwencja rzędu 70%… Może warto byłoby, aby na Marszu 11 Listopada jednym z haseł przewodnich było żądanie przyspieszonych wyborów parlamentarnych…
Pomarzyć warto i warto mieć nadzieję na ostateczne zwycięstwo!
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad…
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
KONSERWATYSTA W IDEI I WARTOsCIACH ZYCIOWYCH, KONSERWATYWNY LIBERAL W GOSPODARCE. EKONOMISTA I FINANSISTA. PATRON DUCHOWY: BL. JERZY POPIELUSZKO, AUTORYTET MORALNO-ETYCZNY: BL. JAN PAWEL II, MENTOR POLITYCZNY: E. BURKE.