Bez kategorii
Like

Czas Karłów odc. 25 – Magia Sondaży, czyli co naprawdę myśli wyborca …

22/02/2012
468 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Mieliśmy świadomość, że w tej kampanii nie pracujemy na swój dobry wynik, ale służymy większej sprawie poprzez eliminację najgroźniejszych szkodników w polskiej polityce (AWS+UW) …

0


 Nastawiając się na ostrą kampanię wobec najgorszych wrogów politycznych i programowych, sami byliśmy zbyt mali i pozbawieni praktycznie dostępu do massmediów; nie zdołaliśmy przekonać do głosowania na nasze listy dostatecznie wielu wyborców. Mieliśmy świadomość, że w tej kampanii nie pracujemy na swój dobry wynik, ale służymy większej sprawie poprzez eliminację najgroźniejszych szkodników w polskiej polityce.

Cel pierwszy (kolejność służy jedynie przejrzystości opowieści, gdyż wszystkie trzy nasze cele były na równi ważne) realizowaliśmy podczas tak zwanego czasu antenowego w TV publicznej, gdzie uświadamialiśmy widzom zagrożenia płynące ze zbyt szybkiej, uległej integracji z UE. Cel ten też osiągnęliśmy, od tego momentu zaczęła się ogólnonarodowa dyskusja na temat miejsca Polski na mapie Europy. Co prawda owoce zbierał głównie LPR, Samoobrona i PiS jako ugrupowania większe i bardziej znane, lecz to my pierwsi daliśmy sygnał do głębszej refleksji w tym zakresie.
 
Jak w każdym roku wyborczym, tak i w 2001, odbyły się prawybory w Nysie, rezultaty których (na ogół) rzutowały na wyniki ogólnopolskie. Przed prawyborami wykonaliśmy olbrzymią pracę organizacyjną, docierając z naszym programem niemal do każdego domu za pomocą wypracowanej jeszcze w KPN metody, „od drzwi do drzwi”. Ponadto odbyliśmy wiele spotkań z mieszkańcami. Na moje zaproszenie do Nysy przybył nasz francuski przyjaciel – prof. Bruno Gollnisch,eurodeputowany i zastępca Le Pena w Froncie Narodowym.
Zorganizowaliśmy spotkanie w Nyskim Domu Kultury, gdzie Gollnisch, czynny polityk zachodni, zaprezentował licznie zebranym mieszkańcom różnicę między koncepcją Europy Ojczyzn, a biurokratyczną i skorumpowaną Brukselą. Słuchacze nagradzali go brawami, tak jak nas w dniu prawyborów na nyskim rynku. Otrzymaliśmy ogromne brawa i wzbudziliśmy autentyczny aplauz. AWS i UW na rynku zaś wygwizdano …
 
Brak możliwości autoprezentacji w mediach ogólnopolskich ( które, na dodatek Alternatywę marginalizowały) oraz brak środków na przeprowadzenie kampanii wyborczej w całym kraju, skutkował w wyborach ogólnopolskich wynikiem poniżej 1 procent. A podczas prawyborów w Nysie uzyskaliśmy blisko 10 procent poparcia. Niestety – wynik wyborów parlamentarnych uniemożliwił nam dalszy byt polityczny i organizacyjny. Cele polityczne osiągnęliśmy, lecz sami musieliśmy odejść w cień, choć satysfakcja była ogromna.
 
Właściwie mógłbym teraz skończyć ten wątek, gdyby nie jedna dosyć istotna sprawa. Myślę, że warto – niejako przy okazji – pokazać rolę i mechanizm tak zwanych sondaży przedwyborczych. Mianowicie kilka tygodni przed wyborami, gdy zaczęto nas uwzględniać w sondażach i pokazywano 1-2 procent poparcia, zostaliśmy zaproszeni do złożenia wizyty w Pałacu Prezydenckim. Poprosił nas o rozmowę minister Ryszard Kalisz, szef Kancelarii Prezydenta RP.
 
Udaliśmy się tam z Michałem Janiszewskim. Przepuszczono nas chyba przez pięć bramek, poproszono o zostawienie teczek, aż wreszcie dotarliśmy do gabinetu ministra. A ten oświadczył na wstępie, że Prezydent a także on sam są bardzo zaciekawieni pojawieniem się na polskiej scenie politycznej eurosceptycznego Ruchu Społecznego „Alternatywa”, składającego się z wielu bardzo dynamicznych działaczy i środowisk patriotyczno- narodowych. A ponieważ nie znają naszego programu, więc chciał osobiście porozmawiać oficjalnie z kierownictwem „Alternatywy” o celach, programie oraz naszych dążeniach. Przedstawiliśmy krótko cele Alternatywy podkreślając jej służebną wobec Polski rolę oraz funkcjonowanie zgodnie z porządkiem prawnym i konstytucyjnym.
 
Nie rozumiał naszej koncepcji polityki zagranicznej, a szczególnie nie pojmował naszego sceptycyzmu wobec UE. Podczas rozmowy podkreślaliśmy, że naszym celem głównym jest dbałość o interes narodowy. I, to że chcemy doprowadzić do poważnej, publicznej debaty na temat bilansu zysków i strat wynikających z szybkiej integracji z UE. Jeśli taki bilans podczas debaty powstanie i będzie korzystny dla interesów całego społeczeństwa, wówczas gotowi jesteśmy i my popierać w referendum wstąpienie Polski do UE. 
Ale najpierw należy taką debatę przeprowadzić, a nie bezkrytycznie, jak gdyby ex definitione wielbić Unię Europejską, gdyż jest … europejską unią. I już!
Chcemy, mówimy do Kalisza nieco przekornie, jak gdyby „podbijać cenę” integracji Polski. Aby była na tyle wysoka,  żeby było to dla Polski korzystne w perspektywie najbliższych 15 czy 20 lat.
 
Minister Kalisz pozytywnie (i nie wydawało nam się to grą), zaskoczony naszą postawą i bardzo stanowczym stanowiskiem w sprawie UE rozluźnił się wyraźnie. Od słowa do słowa przeszedł na tematy dotyczące wolności osobistej oraz demokracji i praw człowieka. Jakby obawiając się, że zamierzamy proponować Polsce dyktaturę w przyszłości. Powiedziałem, że bywają różne dyktatury. Bywają również oświęcone, lecz my nie zamierzamy uciekać się do działań poza konstytucyjnych.
 
Z rozmowy wynikało jasno, że bardzo wyolbrzymiono cele naszego powstania, metody działania, a nawet założenia programowe. Takie postrzeganie nas, co to było „zasługą” mediów, wówczas trzymających się jedynie słuszną linię propagandową „Gazety Wyborczej”. Wystawiono nam wysoki rachunek za nasz radykalizm i odmienne pojmowanie suwerennej polityki od tak zwanych polskich elit politycznych. Byliśmy przecież pierwszym polskim ugrupowaniem, które nie tylko znalazło za granicą autentycznych partnerów, ale oficjalnie z nimi współpracowało. Programowo i organizacyjnie. To było zupełne novum w polskiej polityce.
 
Na koniec rozmowy, żartując już R. Kalisz spytał, a jakie szansę dają nam sondaże? Mizerne, odpowiedzieliśmy, lecz sondaży nie darzymy nabożną czcią –A ile chcielibyście mieć? –zapytał dobrotliwie. Teraz ja zażartowałem –do wyborów 6 tygodni, najlepiej byłoby mieć co tydzień 1 procentwięcej. Kalisz spojrzał tajemniczo i odparł:  zobaczymy,  zobaczymy… Koniec rozmowy.
 
Wyszliśmy. A w następnym tygodniu poparcie dla nas w państwowych ośrodkach badań opinii publicznej wykazywało 2 procent, za 2 tygodnie – 3 procent, a za 4 tygodnie – 4 procent…  Przypadek czy obraz rzeczywistej metody badań opinii publicznej, metody jakoby niezależnej od rządzących?
 
Zaciekawiony zadzwoniłem do prywatnego ośrodka badań kierowanego przez mojego znajomego i zapytałem go o nasze szanse. Potwierdził wzrastające poparcie Alternatywy, ale przekazał pewną ciekawostkę.
Najczęściej jesteśmy podawani przez respondentów jako partia tak zwanego drugiego wyboru, czyli taka na którą wyborca głosowałby, gdyby miał dwa, a nie jeden głos.  
 
– To wynika z waszego radykalizmu wobec władzy oraz nowego programu. Boją się po prostu was trochę,choć patrzą już z sympatycznym zaciekawieniem. Jednak do wyborów tego niezmienicie, moim zdaniem– dodał.
 
Niestety miał rację, co pokazały same wybory …
 

 

– ciąg dalszy nastąpi –
0

Tomasz Karwowski

35 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758