Czas Karłów odc. 22 – o antysemitach i planie „B” międzynarodowej finansjery ….
18/02/2012
556 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
… wielokroć podkreślała, że Unia Europejska rozpadnie się w ciągu dwudziestu lat. Dlatego tak bardzo podnosiła wagę nowoczesnej formy ruchu narodowego. Ruchu który już jest, ale będzie jeszcze bardziej potrzebny Europie, gdy UE się rozpadnie …
Jeszcze, przepraszam, jeden krok do tyłu w mojej pamięci. Mam nadzieje, że okaże się uzasadniony i nie zburzy struktury tej opowieści. Otóż na początku 2000 roku zjawił się kolejny raz w moim biurze w KatowicachRyszard Daniłowicz, przesympatyczny starszy pan, syn polskich emigrantów, urodzony we Francji, do której wrócił po latach. Gdy poznaliśmy się, to mieszkał już od wielu lat we Francji. Był emerytem z bardzo ciekawą przeszłością, która była powodem moich dowcipów(serdecznych), że przesiedział w PRL sześć lat w więzieniu za Unię Europejską, a teraz chce z nią walczyć.
Aby zrozumieć mój dowcip (ale przede wszystkim ponurą rzeczywistość), cofnijmy się do młodych lat pana Ryszarda. W 1956 roku, w czasie polskiego października, w Częstochowie gdzie studiował, wybuchły rozruchy studenckie. Stanął na ich czele i w sytuacji krwawej interwencji sowieckiej na Węgrzechde factoprzejął władzę w mieście. Podporządkował mu się nawet wojskowy garnizon !
Warto przypomnieć, że studenci powołali Komitet Narodowy, który na ponad miesiąc objął pełną kontrolę nad miastem. Pan Ryszard wraz z kolegami i częścią oficerów garnizonu przygotował plan wojskowej pomocy dla zbuntowanych Węgrów, zamierzając iść tam z pomocą militarną. Byli bardzo blisko wymarszu w kierunku Węgier: kilkanaście tysięcy robotników i studentów wspartych regularnymi polskimi oddziałami wojskowymi! Jednak Węgrzy pod naporem Sowietów padli. Jeśli tak można powiedzieć – sytuacja się uspokoiła.
Pan Ryszard zaczął robić doktorat na AGH w Krakowie. Rodzina z Francji przysyłała mu listy, a w nich między innymi broszury informujące o powstaniu protoplasty UE – Wspólnoty Węgla i Stali. Założył koło dyskusyjne o nazwie „Związek Syndykalistów”, do którego wstępowali znajomi, pracownicy oraz studenci AGH. Czytali broszury, dyskutowali. Ktoś jednak doniósł bezpiece i został oskarżony o między innymi „o próbę przewrotu siłą”. Dostał wyrok sześciu lat i odsiedział cały wyrok w ciężkich warunkach w Strzelcach Opolskich. Po wyjściu z więzienia w latach 60. po wielu staraniach wyjechał do Francji. Po strajkach w sierpniu 1980 roku zaczął odwiedzać znowu Polskę.
W latach stanu wojennego we Francji organizował pomoc dla polskiego podziemia. W drugiej połowie 1990 roku zaczął odwiedzać nasze biura. Najpierw w Częstochowie spotykał się moim przyjacielem, wspomnianym już Krzysztofem Popendą. Później poprzez osobisty kontakt ze mną przez kilka lat usiłował doprowadzić do współpracy polskich i francuskich polityków o poglądach narodowych i patriotycznych. Najbliżej mu było w tym czasie do Frontu Narodowego i jego szefa J. M. Le Pena. W ciągu kilku lat odwiedzał mnie wielokroć, nakłaniając do wyjazdu do Paryża w celu odbycia cyklu spotkań politycznych, które podejmował się dla mnie zorganizować.
Dzień piąty –Europa Ojczyzn czyli Alternatywa.
W końcu 2000 roku po raz pierwszy pojechałem na spotkania do Paryża. W XVI dzielnicy znajomi zaoferowali mi na stałe lokum – apartament, który stanowił moją bazę wypadową. Pan Ryszard zaś był moim przewodnikiem i tłumaczem. Zorganizował mi, zgodnie z obietnicą, cały cykl spotkań. A było ich naprawdę sporo – Front Narodowy zJean-Marie Le Penem, kierownictwo Ruchu dla Francji (MPF), MDR i jego wiceprzewodniczącaElizabeth Monfortoraz na moją prośbę obradujące akurat w Paryżu światowe kierownictwo organizacji „Attack”– antyglobalistów, którzy na przełomie XX i XXI wieku zasłynęli z organizacji wielusettysięcznych manifestacji między innymi w Nicei, Genewie, Toronto. Manifestacji przeciwko dominacji politycznej i ekonomicznej najbogatszych państw świata nad słabszymi krajami. To była nowa organizacja, której działania cechowały się niesłychaną dynamiką (w Nicei zgromadzili około miliona demonstrantów). Chciałem poznać ich sposób myślenia, działanie oraz kierownictwo, a nadarzyła się akurat świetna ku temu okazja.
Rezultaty tych wszystkich spotkań były bardzo owocne. Z Le Penem prowadziliśmy długie rozmowy, poznałem też jego rodzinę, bardzo sympatyczną żonę i córkę. Polubiliśmy się i ustaliliśmy oficjalną współpracę FN i KPN – Ojczyzna, a uczestniczący w rozmowie wiceprzewodniczący Frontu NarodowegoDominique Chaboche,prawa ręka Le Pena, miał przyjechać do Warszawy na moje zaproszenie, aby na wspólnej konferencji prasowej w sejmie podpisać protokół nawiązania współpracy.
W MPF potraktowali moją wizytę z dużą ciekawością i z takim samym dystansem. PrzewodniczącyPhilippe de Villierswówczas uznawany był za przyszłego premiera lub prezydenta Francji. Miły, a ruch któremu szefował był ultrakatolicki. Z jego zastępczynią, posełElizabeth Monfort poszliśmy na lunch – kaczka była wyśmienita, rozmowa również. Zaprosiłem ją do Polski, a ona mnie do swojego zamku nad Loarą. Wybiegając nieco w przyszłość zaznaczę, że E. Monfort przyjechała do Polski pół roku później. Zgodnie ze swoją prośbą odbyła pielgrzymkę po polskich sanktuariach, w której towarzyszył jej posełMariusz Olszewskiz kręgu Radia Maryja. Olszewski to mój bliski przyjaciel – współpracowaliśmy wtedy razem nad utworzeniem ruchu narodowego.
Zasadniczym celem mojej wizyty w 2000 roku było zapoznanie się z dorobkiem oraz doświadczeniami nurtu narodowo-patriotycznego we Francji. Zbliżały się wybory parlamentarne 2001 roku i należało, nie tylko moim zdaniem, podjąć działania w kierunku konsolidacji ideowej rodzącej się w Polsce koalicji wyborczej. Ale o tym za chwilę…
Tymczasem w Paryżu spotkam się między innymi zMarie-France Garaud, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Geopolityki w Paryżu,doradczynią polityczną dwóch byłych prezydentów Francji – CharlesaDe Gaulle’a i Georges’a Pompidou. Garaud była również niezależną eurodeputowanąz Francji; bardzo mądra, doświadczona politycznie kobieta,z którą spotykałem się jeszcze kilkakrotnie. Oferowała nam swoją pomocw tworzeniu ideowego ruchu politycznego w Polsce.
Najciekawsza sytuacja związana była ze spotkaniem z szefami organizacji „Attack”. W przeddzień spotkania, w późnych godzinach wieczornych zadzwonili do mnie, chcą odwołać spotkanie. Proszę pana Ryszarda, mojego przewodnika po świecie francuskiej polityki, aby jednak doprowadził do spotkania. A jeśli nie, to niech spróbuje poznać powody odwołania wizyty. „Attack” odpowiedział, że powodem jest moja polityczna współpraca z gen.Tadeuszem Wileckim– kandydatem na prezydenta RP, a wcześniej szefem Sztabu Generalnego. W swoim publicznym wystąpieniu w Gdańsku generał, ich zdaniem, używał sformułowań wskazujących, że ma poglądy radykalnego nacjonalisty i antysemity.
Wszystko stawało się dla mnie jasne. Zawsze zastanawiałem się jak to jest możliwe, aby bez angażowania dużych środków gromadzić podczas mityngów (na przykład w Nicei) setki tysięcy czy miliony osób.
Zastanawiałem się często czy europejski, światowy establishment polityczno-gospodarczy być może finansując nowych rewolucjonistów nie szykuje się do realizacji planu B, czyli do przygotowań rozwiązań na okres masowych protestów?
Tymczasem „Attack” zasugerował mi – o ile podtrzymuję swoje zainteresowania działalnością tej organizacji – spotkanie w kraju z polskim koordynatorami: Andrzejem Gwiazdą i jego żoną Joanną.
I tak dowiedziałem się, kto zrobił gen. Wileckiemu i mnie stosowną reklamę …
– ciąg dalszy nastąpi –