Bez kategorii
Like

CZARNI TALIBOWIE. Poznałem jednego z nich.

28/11/2011
455 Wyświetlenia
0 Komentarze
41 minut czytania
no-cover

Było zdjęcie i był wywiad. Nigdy ich nie opublikowałem… Rozmawiałem z człowiekiem, którego Amerykanie bardzo chcą zobaczyć w więzieniu w Guantanamo a może nawet woleliby sprawić by nie było go wśród żywych…

0


 

Ale on wciąż żyje. Widziałem go niedawno w Al. Jazeera… 

 

CICHA WOJNA W AFRYCE WSCHODNIEJ

Materiał był o tym, że radykalni islamiści z Somalii, bojownicy Al Shabab czyli – jak nazywają ich – zachodnie media Afrykańscy Talibowie grożą zamachami bombowymi i przeniesieniem teatru działań wojennych na terytorium sąsiedniej Kenii. To zła wiadomość dla białych. Dla turystów. Nawet tych z Polski. Bo kto nie marzy o afrykańskich zachodach słońca, stadach antylop, słoni, żyraf , nosorożcach i o zdjęciach pamiątkowych wśród dumnych masajskich wojowników. To jeszcze gorsza wiadomość dla Kenii.  Jeśli biali się wystraszą i przestaną przyjeżdżać to budżet kraju może się załamać.  I dlatego posłali swoje wojska do Somalii. Dziś walczą na lądzie i w powietrzu. Kenię wspiera USA i Francja w powietrzu i na morzu. Samoloty bombardują wioski i miasta. W wojnę zaangażowała się także Etiopia – odwieczny wróg Somalii.  W Mogadiszu walczą też żołnierze z Ugandy w ramach tzw. ekspedycji stabilizacyjnej. Islamiści nie pozostają dłużni. W ostatnich miesiącach bomby wybuchały w Kenii i Ugandzie. Do zamachów w których zginęło już ok. 100 osób przyznali się islamiści z Al Shabab. Polskie media niemal o tym nie informują. Wiadomo. Daleko… Afryka jest przecież w programie szkolnym na geografii… To powinno wystarczyć.

http://www.thelondoneveningpost.com/al-shabaab-declares-war-on-kenya-and-calls-in-suicide-bombers/ 

http://www.voanews.com/english/news/africa/Kenya-Reports-First-Direct-Clash-With-al-Shabab-in-Somalia-132714748.html

 

 ZNAJOMA TWARZ

Włączyłem Al Jazeerę/English i nagle zobaczyłem znajomą twarz. Nie mogłem jej od razu skojarzyć. Przecież to Al Jazeera no i exlusive jak głosił napis w górnym rogu ekranu. Dziennikarza nie znałem. Jakiś czarnoskóry freelancer.  Inaczej rozmówca. Tego już gdzieś widzieć musiałem i bynajmniej nie w telewizji. Tutaj występował jako przywódca Al Shabab organizacji uważanej za terrorystyczną. Występował jako top of the top Afrykańskich Talibów. Otwarłem w komputerze pliki zdjęciowe. Odnalazłem swoje archiwalne zdjęcia zrobione w Somalii i znalazłem go. Nie było wątpliwości. Odwetem i rozpętaniem wojny w całej wschodniej Afryce groził człowiek z którym miałem kiedyś okazję się spotkać. To Abu Mansur. 

Naprawdę nazywa się Sheikh Mukhtar Robow … Był przyjacielem samego Szejka Osamy Ben Ladena. Trenował w Afganistanie  – w bazach Al  Kaidy. Musieli go dobrze wyszkolić, bo i wtedy i dzisiaj uchodzi za bardzo zręcznego i najlepszego dowódcę czarnych Talibów. Jest jednym z najbardziej poszukiwanych ludzi przez FBI w Afryce i całym świecie. Jest człowiekiem zagrażającym ponoć bezpieczeństwu Ameryki. Ale wtedy kiedy go spotkałem nie wiedziałem nic o jego afgańskiej przeszłości. Nie wiedziałem też że jest wrogiem Ameryki i całej zachodniej cywilizacji. Nawet nie zwróciłem uwagi że  był ubrany w tradycyjny afgański kamis – strój który w Afganistanie i Pakistanie noszą na co dzień niemal wszyscy – także Talibowie. Ale  tu w Afryce? Przecież tu jest inna moda…

http://www.criticalthreats.org/somalia/al-shabaab-leadership/sheikh-mukhtar-robow-abu-mansur-november-14-2011

 

SOMALIA JEST WCIĄŻ ZA DALEKO

Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Somalii – byłem niemal pewien, że tu już nigdy nie wrócę. Broń Boże dlatego żebym tego nie pragnął. Zawsze marzyłem o Somalii. Z ochotą wracałbym tu co roku. Pragnę do dziś. Jest wiele krajów nawet bardzo niebezpiecznych i odległych, które dość regularnie odwiedzam ale tutaj jest jakby za daleko i za ciężko. To  raczej nieosiągalny kraj dla białych ludzi. Kraj, gdzie nie ma ambasad, instytucji państwowych, pogotowia ratunkowego, policji, w zasadzie nie ma też sklepów i innych oczywistych wynalazków cywilizacji. Oprócz wojny i głodu w Somalii nie ma niczego. Step, pustynia, puste plaże, zrujnowane miasta które powoli kolonizuje roślinność, rebelianci, islamiści, piraci…Porwania, zamachy, wystrzały…  I tak od ponad 20 lat… Byliście kiedyś w Somalii? Albo będziecie? Bardzo wątpię.

Granicę przekroczyłem, a właściwie „przeleciałem” małą dwusilnikową cesną. Leciałem ze stolicy Kenii – Nairobi. Pilot był biały. To potomek angielskich farmerów w trzecim czy czwartym pokoleniu. Uważał się z Kenijczyka. Lata raz w miesiącu do miasta Hudur w południowo zachodniej Somalii Dowozi leki i pocztę do prymitywnego szpitala prowadzonego przez wolentariuszy z organizacji Lekarze bez Granic – trzech białych lekarzy i pielęgniarka. Belgowie i Francuska. Mieszkali w warownym obozie pilnowanym przez uzbrojonych ochroniarzy wybranych starannie z miejscowej plemiennej milicji. Lekarze mieli zakaz opuszczania obozu. Tylko raz dziennie, konwojem wyjeżdżali do odległego o jakieś dwa kilometry prowizorycznego szpitala, w którym wyczerpani głodem, i chorobami Somalijczycy mogli w spokoju umierać.

Pamiętam przelot nad granicą. Usłyszałem wtedy pilota, który prosił przez radio kogoś na ziemi żeby nie strzelali, że leci swój, że ma dobre zamiary. Zapamiętałem też pilota. Był ewidentnym świrem. Miał jakąś dziwną odmianę nerwicy natręctw. Wciąż musiał dotykać palcami różnych przyrządów – nawet nie koniecznie po to by je włączać albo wyłączać. Chodziło wyłącznie o to by je dotknąć. Raz tu, raz tam, potem gdzieś jeszcze i tak w kółko. Możliwości miał nie mało. W końcu to samolot. Pokretła, przyciski klawisze, zegary, przełączniki, gałki – do wyboru do koloru… Na szczęście po 3 godzinach lotu wylądował na kawałku ziemi w Hudurze bez większych problemów.

Hudur to ponoć miasto i stolica ogromnej prowincji. Ale w rzeczywistości to zapomniane przez Boga miejsce gdzieś w pobliżu granicy z Etiopią które trudno w ogóle opisać, bo nie ma tam nic, lub jest coś co ciężko opisać przy pomocy słów naszego języka. Kilkadziesiąt glinianych chat, paręnaście konstrukcji z drągów i folii – coś na miarę straganów… No i zrujnowane budynki przysposobione na szpital. Było jeszcze błoto bo trafiła się mi akurat pora deszczowa i ulewy przez które omal nie utknąłem tam na dobre… Woda zalała tzw. pas startowy – czyli naszą drogę powrotną.

Nie wiedziałem wtedy że to właśnie stąd pochodzi Szejk Abu Mansur. Nie mogłem wiedzieć. Nie wiedziałem w ogóle o istnieniu takiej postaci. Poznałem go dopiero kilka dni później w przypominającej Warszawę w 1945 roku stolicy Somalii – w Mogadiszu. Przyprowadził go do mnie jeden ze znajomych Somalijczyków . Powiedział że to ktoś ważny, że warto bym z nim pogadał. Abu Mansur, bo prawdziwego nazwiska Somalijczyk nie ujawnił sprawiał wrażenie człowieka skromnego, cichego i wręcz przyjacielskiego. Miał błyszczące oczy i dużą charyzmę. Wtedy nie wiedziałem o nim nic.  Został mi przestawiony jako zastępca dowódcy bojowników Islamskich Sądów, organizacji która na krótko zdobyła władzę w Mogadiszu i południu Somalii.

Rozmawialiśmy blisko 2 godziny. Zapis spotkania z nim być może pozwoli zrozumieć tych, którzy naszą cywilizację nie uważają za swoją a demokrację za najlepszy porządek świata. A przede wszystkim to ludzie, którzy wierzą w Boga. Gdy rozmawialiśmy był o 5 la młodszy niż dzisiaj.

 

http://www.longwarjournal.org/archives/2009/03/shabaab_leader_admit.php

 

 

 

 

… POLACY. NIECH BÓG WAM BŁOGOSŁAWI

wywiad z Abu Mansurem przywódcą Al Shabab

 

M&M: Wróciłeś  z frontu – jaka tam jest teraz sytuacja co się tam teraz dzieje?

AB: Dzięki Bogu sytuacja jest opanowana, nasza armia znajduje się na miejscu a wróg jest wciąż tam gdzie był wczoraj. Dlatego jest dobrze. Jesteśmy przekonani że zwyciężymy. Kiedyś też tak było.

M&M: No właśnie. To wasz odwieczny wróg…

Dawno temu jak opowiadali nasi ojcowie Etiopczycy doszli aż tutaj. Byli w Balat, 30 km od Mogadiszu i chcieli zająć cały kraj ale nasi dziadkowie ich przepędzili aż do Kasali w Sudanie. Teraz znów nas zaatakowali ale nie mamy wątpliwości, że i tym razem będzie tak jak przed laty. Somalijczycy wtedy nauczyli się jeść surowe mięso. Nie mogli bowiem rozpalać ognisk bo bali się, że wrogowie ich złapią i zabiją.

DZWONI MU TELEFON Z MUZUŁMAŃSKIM SYGNAŁEM…

….Aleykuma Asalam tak, jestem teraz zajęty, jestem teraz zajęty

Jesteśmy już w środku, żebyś wiedział. Jesteśmy w środku i nasza armia walczy aż do Berdale i okolic.

…. Tak – będą walczyli z całego tego rejonu… Jak zobaczą Etiopczyków będą z nimi walczyli. … Nie, na razie nie będziemy strzelali do grupy Abdulahi Yusufa,  będziemy strzelali tylko do Etiopczyków ale jeżeli oni będą ich wspierali, do nich też będziemy strzelać. …. Nie, nie ma wątpliwości. … Nie uznajemy tych przywódców, którzy wspierają Etiopczyków bo oni nie są patriotami…. Tak, to prawda, dobrze bracie, niech Bóg ma nas w swojej opiece.

AM (kontytuuje): Zrozum, my nie przekroczyliśmy granic Etiopii i nie mamy zamiaru tego robić. Tylko oni zawsze tak postępują:  zabijają i okradają naszych ludzi. I rzeczywiście  od kiedy ja pamiętam ta wrogość między nami istniała. W latach 1979-80 bombardowali samolotami nasze wielbłądy. Byłem wtedy uczniem. Kilku moich kolegów ze szkoły zginęło. I tak już jest od zawsze:  oni cały czas nas atakują a my się bronimy. Świat wie o tym ale nie reaguje. Przynoszą do mego kraju wojnę ale cały czas mówią że przychodzą do Somalii żeby stać na straży bezpieczeństwa.

M&M: Teraz po raz pierwszy od ponad ćwierć wieków nie słychać strzałów w Mogadiszu..

No właśnie. Dlatego że my tu jesteśmy a nie Etiopczycy. Pomyśl. Wiesz jak tu było zanim wkroczyliśmy do miasta? Przed nami tutaj było bardzo źle, nie było bezpiecznie, lotnisko i port były zamknięte, strzelali się na każdej ulicy. Wszyscy do wszystkich. To trwało wiele lat. Gdzie byli wtedy Etiopczycy, gdzie był świat ze swoim bezpieczeństwem?

M&M: Kim są Twoi żołnierze? Na świecie mówi się że to są terroryści?

A kto według ciebie jest terrorystą? Skąd pochodzi terrorysta? Powiedz.

M&M:   Nie wiem. Myślę że pochodzi z kraju gdzie jest źle, i gdzie nie ma wolności.

Dla nas terrorysta to osoba która terroryzuje ludzi, która zabiera im prace, dom, rodzinę, Największymi terrorystami są Izrael, Etiopia i Amerykanie bo ciągle terroryzują biednych ludzi, którzy stoją im na drodze. Nie są terrorystami Ci, którzy zajmują dom i budują jego ściany. Nie ma u nas obcokrajowców, o których myślisz. Nie potrzebujemy ich bo dość jest Somalijczyków którzy obronią swój kraj i ludzi.  Gdybyś teraz Ty – tutaj zaoferował swoją pomoc to my odmówilibyśmy.

M&M: Ale przecież Ci co wysadzili ambasady USA w Kenii i Tanzanii podobno tutaj się ukrywają…

Nasza armia składa się wyłącznie z Somalijczyków i żebyście się przekonali możemy was poprowadzić na front i wszędzie gdzie trwają walki. Możemy też wam pokazać gdzie nasi bojownicy trenują i kto ich szkoli. Wtedy sami się przekonacie i przekażecie swojemu krajowi i światu całą prawdę. Wasi ludzie zobaczą jaka jest sytuacja w Somalii.

M&M: Ale na dżihadzie muzułmanin powinien pomagać muzułmaninowi. A wy nie powinniście odmawiać takiej pomocy.

Posłuchaj Bracie. Wiesz wiele. Ale zrozum. Jeżeli inny kraj toczył by z nami wojnę to  co innego. Tą wojnę prowadzimy z Etiopią i nie potrzebujemy żadnego wsparcia bo z nimi sami dajemy sobie radę. Taka jest moja odpowiedź, na Twoje pytanie o obcokrajowców w naszych szeregach. Oczywiście jesteśmy muzułmanami i wierzymy w naszą religie , chcemy poprowadzić ludzi według Koranu , ale o tym nie będziemy z nikim rozmawiali.  

 

M&M I dlatego na zachodzie będą o was mówili terroryści. Islam, sekrety…

Jak możesz wymagać ode mnie bym zdradzał sposoby które pozwalają mi prowadzić walkę i zwyciężać. Kraje, które nazywają nas terrorystami mylą się. To oni są terrorystami. Zmusili mnie bym walczył. Przywódcy, którzy tutaj do niedawna rządzili dostali pieniądze od Amerykanów, by pojmać  naszych przywódców religijnych i oddać ich Amerykanom. A ci wysłaliby ich od razu do Guantanamo… Amerykanie zabrali już stąd dużo Somalijczyków …  Niektórzy może są w więzieniach w Dżibuti a o reszcie nic nie wiadomo. Dlatego przyjacielu chyba sam rozumiesz, że to oni zaczęli nas napadać i dlatego wiele osób takich jak ja zaczęło walczyć. Sam zobacz. Zanim zaczęła się ta wojna byłem studentem, to jest moja legitymacja studencka. Jestem teraz na 2-gim roku studiów a ludzie z  mojej ochrony jeszcze się uczą w szkole średniej.

M&M Studenci czyli talibowie.

O tak mówią o nas Afrykańscy Talibowie. (śmieje się) A tak naprawdę przerwaliśmy szkoły by pomóc naszej ojczyźnie i jeśli tak dalej będzie to będziemy się bronić do końca. A gdy wojna się skończy, wrócimy do normalnego życia, do szkoły etc. Dzisiaj bronimy naszych ludzi, honoru, majątku. Jeżeli to czyni nas terrorystami to nimi jesteśmy. Ja jednak wiem, że mamy do tego prawo. Mam prawo się bronić.  Nie mogę pozwolić aby Etiopczycy zajęli nasz kraj tak samo nie zgadzam się by ktoś inny zajął Polskę oprócz Polaków. My chcemy żeby wszyscy ludzie na świecie żyli w pokoju.

M&M:  Walcząc o pokój atakujecie jednak już nie tylko w Somalii…

Prowokują nas w różne sposoby. Nie możemy udawać, że nic się nie dzieje. Musimy się im przeciwstawiać, bronić się jak tylko potrafimy. To tak jak kot, który zostaje zamknięty w klatce i próbuje wszystkich sposobów aby się z niej wydostać.

M&M: Etiopia jest wciąż dla Was głównym wrogiem czy może tzw. Rząd tymczasowy z prezydentem Abdullahi Yusufem? Bijecie się tak jak od lat między sobą…

Etiopczycy wykorzystują przywódców, którzy uciekli stąd. Dają im broń, żeby wrócili tutaj. To na nic. Kiedyś uciekli stąd choć mieli dużo broni. Insha Allah i tym razem wygonimy ich razem z Etiopczykami. Członkowie IGAD [Intergovernmental Authority for Development (IGAD)]  z Etiopii mówią że w Somalii nie jest bezpiecznie i chcą by ich armia rozwiązywała nasze problemy, ale ja jestem pewien że dzisiaj Mogadiszu jest bezpieczniejsze nawet niż stolica Etiopii. Cały czas prowadziliśmy rozmowy z Rządem Tymczasowym w Baidoa. Mieliśmy ponownie się spotykać teraz – 30 października w Chartumie, w Sudanie. Do spotkania nie doszło bo nas zaatakowali i to razem z Etiopią. To znaczy, że oni nie chcieli tych rozmów. Byłem w ostatniej delegacji która podpisała w Chartumie porozumienia z Rządem Tymczasowym i miałem nadzieję że 30 października też się spotykamy i porozmawiamy… Wszystko na nic. Sam pochodzę z Baidoa – tam gdzie jest siedziba tymczasowego rządu. Dzisiaj nie mogę tam pojechać bo są tam Etiopczycy. Tak nie może być! Chcemy żeby Etiopczycy opuścili nasz kraj. Dali nam spokój. My Somalijczycy możemy się sami dogadać. Niech przyjedzie prezydent Rządu Tymczasowego Abdullahi Yusuf. Zapraszamy go. Będziemy rozmawiać. Ale Etiopia nie chce ani żeby ich sojusznik – tymczasowy prezydent Abdullahi Yusuf miał władzę, Nie chce też by rządziły  Sądy Islamskie. Etiopczycy wolą  by w Somalii nie powstał żaden rząd.

M&M:  Ale przecież jeśli nie dogadacie się z Etiopią to wojna nigdy się nie skończy?

Dam Ci przykład: w Palestynie są różne ugrupowania: Hamas, OWP, Islamski Dżihad itd.  Dzielą ich konflikty. Czy myślisz że jeśliby ktoś zaproponował Izraelowi rolę mediatora pomiędzy nimi to coś z tego by wyszło?   Albo pomysł by Izrael pilnował bezpieczeństwa w Palestynie?

Tutaj jest tak samo. My chcemy żeby świat wiedział o tym ile zła Etiopia robi w Somalii. Ale to nic nie zmienia. Zabijają ludzi a przecież świat o tym wie. Czasami mam wrażenie że świat nie chce żeby Somalia była spokojna. W Somalia wprowadziliśmy niedawno zakaz noszenia i używania broni ale Etiopczycy i tak ją przywożą, dają ludziom…

M&M: Co miałby robić świat? Może to wasze sprawy. Wasze i Etiopii… Świat za was nie podpisze rozejmu…

Nieprawda. Etiopczycy obecnie znajdują się w Burakaba, Baidoa, Gedo, Galgadud, Bakol. I to jest dziwne, bo kiedy np. Irak zaatakował Kuwejt i świat natychmiast reagował.  Potem użyli nawet siły, wysłali wojska. Więc dlaczego świat nie użyje siły wobec Etiopii? Dlaczego świat milczy? Co to za sprawiedliwość ?

M&M: Dlaczego świat nie reaguje na to co dzieje się w Rogu Afryki? Albo może nie ma pomysłu co z tym zrobić?

Myślę że dlatego że Etiopia jest Chrześcijańska, a my jesteśmy Muzułmanami, dlatego oni mają wsparcie ze strony zachodu… A może są inne powody których ja nie rozumiem. Nasze rządy upadły w tym samym czasie, ale to Etiopia od razu dostała pomoc i poparcie. Świat pomógł im zbudować nowy rząd. Im wolno – nam nie.

M&M Bo boją was, i całego Islamu… Dlaczego świat, ludzie Zachodu boją się Islamu?

Trzeba ich zapytać. Gdy w Palestynie codziennie giną ludzie to jest to normalne i tym nikt nie mówi, ale jeżeli na Zachodzie zginie jedna osoba cały świat o tym mówi… Ty mi więc powiedz. Dlaczego tak jest? To Wy tylko znacie odpowiedzi na takie pytania.

Ja wiem, że najtańszą krwią na świecie dzisiaj jest krew islamska. Muzułmanie są mordowani wszędzie, w Afganistanie, w Iraku, w Czeczenii. Są torturowani w więzieniach takich Guantanamo, Aby Grahib itd. Ale świat udaje że tego nie widzi. Ale jeśli jeden cudzoziemiec zginie tutaj w Somalii to świat zaczyna reagować.

M&M:  Tak było zawsze, czy to może charakterystyczne dla lat ostatnich, wojny z tzw. terroryzmem?

W Somalii ta niesprawiedliwości zachodu nie zaczęła się teraz. Dawno temu kolonialiści podzielili Somalię na 5 części, kawałek dali Etiopii, kawałek Kenii, kawałek Francji, kawałek Anglikom, kawałek Włochom … A przecież jesteśmy jednym narodem który łączy religia, kultura i język. Część udało nam się połączyć… Może dwa kawałki… Reszty świat nie pozwolił zjednoczyć i jak wiadomo jest ona jeszcze w rękach Etiopii, Kenii, i Francji . Świat się boi, że jeśli nam uda się zjednoczyć cały kraj  to w tym rejonie powstanie wielki i silny islamski kraj.  Zachodowi dlatego jest na rękę byśmy żyli podzieleni na małe kawałki na Somaliland, Puntland, Baydoaland, Mogdiszoland itd.

M&M: Chcecie zmienić porządek a może nieporządek który tu jest od lat.. Wprowadzić Szarjat (prawo islamskie) i dziwicie się że Zachód jest przerażony?

My nie jesteśmy przeciwko ludziom który wyznają inne religie, mają inną kulturę itd. Szanujemy ich. Są mile widziani u nas. Mogą też z nami zamieszkać. Szanujemy ich prawa a nawet dopuszczamy z nimi związki małżeńskie. Nasza religia mówi wyraźnie – tak mówi Święty Koran, że nie wolno zrobić krzywdy cudzoziemcowi który jest twoim gościem i to jest dla nas ważne.   Tak właśnie mówi nasza religia. Jeśli ktoś dzisiaj zrobi Tobie coś złego masz prawo go oskarżyć przed sądem, mnie też możesz oskarżać bo mamy obaj takie same prawa. My nie zmusimy nikogo żeby przeszedł na Islam, to on o tym decyduje. To jego dobra wola. Każda osoba sama będzie decydowała o wyborze religii, ubrania, pracy, kultury itd. Szanujemy wolność wyboru człowieka.

M&M: Jak w tak krótkim czasie udało się zaprowadzić porządek w Mogadiszu?

Wszystko zależy od Boga. My o tym nie decydowaliśmy. To była Jego wola. Jak już o tym wspomniałem, ludzie który dostali pieniądze od Etiopii i od Amerykanów starali się wyeliminować wszystkich przywódców religijnych. Mordowali ich, porywali i torturowali… zabierali im wszystko co było najdroższe. Nasi ludzie zaczęli się więc bronić i walczyć by mieć prawo żyć. W Mogadiszu panowało absolutne bezprawie: gwałty, mordy, strzelaniny. Kiedyś np. porwali kobietą w ciąży, nie chcieli jej puścić bo nie miała pieniędzy. Kobieta poroniła i zmarła wraz z dzieckiem. Innym razem porwali handlowca i żądali 10.000 $. Jego rodzina uzbierała tylko 7.000$ ale przecież jak na Somalię to duże pieniądze. Ale to nie wystarczyło porywaczom. Zabili  go i później sprzedali jego zwłoki rodzinie. Takie rzeczy i inne równie okropne się tu zdarzały codziennie. Więc ludzie zaczęli reagować żeby nareszcie się to skończyło i Bóg im pomógł.

Na początku naszej działalności bandyci porwali mężczyznę, też handlowca. Chcieli dużo pieniędzy i wtedy jego rodzina powiadomiła nas o tym. Pojechaliśmy tam gdzie go trzymali. Zabili jednego z nas ale od nich zginęło trzech. Udało nam się uwolnić porwanego.

M&M: To jesteście jak Talibowie w Afganistanie. Tam też na samym początku Mułła Omar ujął się za dwiema nastolatkami które jeden z komendantów porwał i wielokrotnie zgwałcił w obozie…  

Po takich zdarzeniach ludzie zaczęli się bać. Niektórzy dobrowolnie uwolnili zakładników. I tak, w ten sposób skończyło się porywanie. Otwieraliśmy ośrodki dla przestępców żeby ich przywrócić do normalności. Uczymy ich teraz jak żyć normalne, a ci przywódcy którzy ich wykorzystywali uciekli.

 

DZWONI ZNOWU TELEFON…

Tak, tak Mustafa ,rozmawiam teraz z dziennikarzami, możesz zadzwonić później? Za minutę….

 

AM (kontynuuje) … Tak się właśnie zaczęło i do dzisiaj trwa. ***

M&M Czyli wystarczyło przepędzić bandytów by ludzie was poparli? Wojny przecież nie zakończyliście?

Powiem Ci tak: Jak człowiek jest głodny i go nakarmisz to on to doceni, uszanuje. Ludzie w Somalii przez 15 lat nie zaznali pokoju. Przywróciliśmy porządek w Mogadiszu i ludzie to widzą, zaczynają to doceniać. Niektórzy nawet nie mogli wrócić do swych domów bo ktoś im je zabrał. My teraz im je zwracamy. Otworzyliśmy lotnisko, port, bo kiedyś były zamknięte. I chociaż część z nas jeszcze walczy to ludzie budują drogi, sprzątają bez niczyjej pomocy bo wierzą że warto to robić. Mamy nadzieje że świat doceni nasz wysiłek i pomoże zamiast nas krytykować. Wolą narodu Somalijskiego jest by ich kraj był stabilny.

M&M Uda się?

Z woli Boga wszystko się uda. Ale to nie jest łatwe. Kraj został doprowadzony do ruiny. Najważniejsza jest edukacja. Kiedyś nauka była bezpłatna od podstawówki do uniwersytetu , a dzisiaj ludzie muszą płacić od 10 $ do 20$ za już szkołę podstawową. To spowodowało, że dużo osób nie chodzi do szkoły bo ich na nią nie stać. Chcemy to zmienić i przywrócić te podstawowe rzeczy, dlatego zapraszamy wszystkich ludzi i kraje które chcą pomagać. Zapraszamy też tych, który chcą przyjechać tutaj jako turyści ponieważ teraz jest bezpiecznie. Zapraszamy też tych który przejeżdżają tutaj z pomocą humanitarną. Oni sami będą rozdawali towar który przewiozą a my zadbamy o ich bezpieczeństwo , poza tym zapraszamy też dziennikarzy którzy szukają prawdy.

M&M: Czy nie boicie się że będzie jednak tak jak w Afganistanie… Talibowie przywrócili po latach wojny porządek ale przyszli Amerykanie i obalili Talibów?

My jesteśmy gotowi pomagać naszemu narodowi, i jeśli to będzie konieczne jesteśmy gotowi dla niego umierać. Np. w walce ze złymi przywódcami zginęło ponad 200 naszych, ale ich krew nie  została przelana na marne. Tylko że w ciągu ostatnich 15 lat zginęło ponad 200.000 ludzi w Somalii. I to bez powodu. Mamy więc prawo się bronić. My nie jechaliśmy do Ameryki żeby z nimi walczyć. A teraz to oni nas prowokują. Poza tym oni są w Afganistanie, w Iraku i co z tego mają? Zginęło im wielu żołnierzy, stracili majątek, stracili też imię i twarz  bo, jak widać, nie dają sobie tam rady. Tutaj też kiedyś dostali nauczkę, ponieśli porażkę i ich żołnierze musieli uciekać… Jeśli znowu przyjdą to i tym razem też tak będzie. Teraz wspierają Etiopię i dlatego ta wojna nie może się wciąż skończyć.

Lepiej niech Amerykanie nie przyjeżdżają tutaj. Nie chcemy z nimi mieć konfliktu, ani z Etiopią jeśli zostawią nas w spokoju. To prawda, Amerykanie zaatakowali Afganistan, ale mieli powód, jak mówili, bo szukali Osamy Bin Ladena. Później zaatakowali Irak bo mówili że szukają bomby jądrowej której tam nie było. Potem chodziło im niby o Sadama Husseina. Jak go złapali zaczęli szukać jeszcze jakiegoś Abu Musaba Al. Zarkawiego. W końcu i jego zabili. Widocznie to wszystko nie było ich celem tylko ropa. My tutaj nie mamy ani ropy ani bomby jądrowej, nie ma też Sadama Husseina, więc nie widzę powodu żeby nas zaatakowali. Po drugie Amerykanie mówią że pilnują demokracji na świecie. A wy w Europą macie takie same zdanie?

M&M My też tak chcemy.

Więc musicie szanować wolę naszego narodu, a ten chce żeby w naszym kraju stosowano Islamskie prawo szariatu.Ale jeśli świat nie zechce żeby Somalijczycy mieli prawo wyboru, to inna sprawa…

Myślę że zakończyliśmy… Przepraszam że dużo gadałem, ale właśnie taki jestem. Jeśli będziecie chcieli z kimś się spotykać ułatwimy wam to, tylko powiedzcie. Nie ma problemu, jak skończycie w Mogadiszu zawiadomcie mnie.  Tylko mam do was prośbą, żebyście przekazali światu co naprawdę tutaj zobaczyliście. I żeby świat przynajmniej nie przeszkodził nam jeśli nie chce nam pomóc…  

Jeśli będziecie trochę dłużej chciałem się z wami spotykać tak bez pośpiechu opowiedzieć trochę o mojej religii a wy o waszej religii przy obiedzie, dam wam Koran tłumaczony na angielski a jak wy macie Biblię tłumaczoną na arabski to byłoby dobrze, bo czytam tylko po arabsku i somalijsku. Nie dawno byli tutaj dziennikarze z Japonii, też tu mieszkali i rozmawialiśmy o religii.  Jak skończyli mówiłem im że tylko niewiele się różnimy. Jestem studentem i chciałem też poznać waszą kulturę.           

M&M: Japończycy to nasi sojusznicy. Polacy mają z nimi wspólnego wroga. Rosję…

 

Niech Bóg Wam błogosławi…

 

Mogadishu listopad 2006′

 

 

 

 

 

0

Myszka and Miki

32 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758