Aaaale się narobiło !
Dopiero co przedwczoraj pisałam, że Tusk nie ma farta, a wyszło, że nie tylko on bo i prezydęt i w ogóle platfonsy farta mają takiego, że albo siąść i płakać albo zdechnąć ze śmiechu…
Tak bardzo zazdrościli mocherowemu bydłu bohaterskiego pilota, że na cito szukali komu by tu platformerskie laury wręczyć, jakiś triumfalny wjazd w Warszawie urządzić. Bo jak to tak – oszołomy nimbem bohatera dekorują jakiegoś Protasiuka, a elyta platformerska jakoś pozytywnego bohatera dorobić się nie może bo każdy gdzieś umoczony. Na dodatek słupki partii karmicielki po raz kolejny waliły się na łeb na szyję. No qrczę, dawać tu jakiegoś bohatera bo toniemy !
No i zadzwonił Donek do Grabarczyka:
– Stały, nie mamy jakiegoś dobłego pilota ?
– A o sooo chooodzi ?
– No trza nam płędko bohateła, pilot musi być ! Łusz gitałą, wymyśl coś !
– Dobra, zadzwonię za chwilę.
– Oukiej, tylko po gazie, stały, po gazie !
Po 10 minutach:
– Halo, szefie ?
– No !?
– Jest ! Nasz chłop, as. LOT ma, znaczy się ma mieć, właśnie wraca z Newark. Kiedy ma być u szefa ?
– Nie być, dułniu tylko łap komułę i pisz mu SMS-a : „Płemieł kazał ląduj na brzuchu dostaniesz ołdeł.”.
– Już, chwila.
– Nooo !
– Gotowe !
– Uuuufffff, mamy bohateła, gupi Kaczoł może się tełaz w kupeł ugłyźć !
Potem było co było – kpt.Wrona na brzuchu ustawowo wylądował, triumf w Warszawie partia karmicielka mu zorganizowała, order dostał. Platforma wreszcie miała swego bohatera. Też pilota. Nieumoczonego do tego bo się okazało, że i tak na brzuchu by lądował bo podwozie nie chciało się wysunąć. Lemingi kwiczały ze szczęścia, premier pierś dumnie wypinał i z radości o mało co za ten bezpiecznik Wrony w rękę nie pocałował ale na szczęście któryś z pijarowców na czas w kostkę go zmitygował. W partii karmicielce zapanowała euforia bo słupki automatycznie poszybowały do góry, o mało co dziur w niebie nie wywierciły i wszyscy byli happy. Oszołomy ze swym bohaterem trochę ucichły bo ten ichni maszynę rozwalił, a kpt.Wrona nie. Nawet nikt się nie zadrapał przy twardym lądowaniu…
Potem wszyscy jakby o bohaterze zapomnieli bo przyszła ciężka zima, potem cienki przednówek, potem znów sezon grillowy się zaczął, wybory, po wyborach itd. I wszystko byłoby cacy gdyby nie… fart platfonsów, a raczej jego brak bo dochodzenie wykazało, że nie bezpiecznik od instalacji podwozia jest winien. Zawinił ludzki faktor, a raczej … palec faktora.
Tak to już jest u platfonsów – najpierw gromkie hura, a potem obciach na maksa. Wystarczy wrócić pamięcią do pierwszego i drugiego expose pana premiera – tyle godzin gadania co to nasza pałtia może i złobi. I co ? I nic. Ale spoko – wkrótce trzecie expose premiera !
Chyba czas na zakup jakichś środków ochronnych ? Relanium, stopery, stoperan i takie tam…
widziane okiem skrzypka na dachu... Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart