Bez kategorii
Like

Cywilizacyjna zagadka etyczna

25/01/2011
502 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Czy etycznym jest narzucenie na siłę zasad etycznych osobom do tego nie przystosowanym?   Wyobraźmy sobie biedaczka, nazwijmy go „Leming”. Jest to człowiek wychowany i żyjący w kompletnej fikcji.   Fikcją jest jego wykształcenie, gdyż tak naprawdę nie został dobrze wykształcony, nie zna historii własnego kraju (a co dopiero całego świata), nie zna podstawowej literatury, nie zna geografii, a nawet okolic własnego miejsca zamieszkania, nie zna elementarnych praw logiki, nie wie kompletnie nic o chemii (masa molowa, ciężar moli w jego szafie), łaciny nawet nie liznął, a teologia to dla niego ucisk państwa przez „chamów” memłących pod krzyżem przed pałacem prezydenckim i atakujących przechodniów.   Przekonanie o swoim wysokim wykształceniu ma, bo – raz – otrzymał stosowne zaświadczenie od instytucji, […]

0


Czy etycznym jest narzucenie na siłę zasad etycznych osobom do tego nie przystosowanym?

 
Wyobraźmy sobie biedaczka, nazwijmy go „Leming”. Jest to człowiek wychowany i żyjący w kompletnej fikcji.
 
Fikcją jest jego wykształcenie, gdyż tak naprawdę nie został dobrze wykształcony, nie zna historii własnego kraju (a co dopiero całego świata), nie zna podstawowej literatury, nie zna geografii, a nawet okolic własnego miejsca zamieszkania, nie zna elementarnych praw logiki, nie wie kompletnie nic o chemii (masa molowa, ciężar moli w jego szafie), łaciny nawet nie liznął, a teologia to dla niego ucisk państwa przez „chamów” memłących pod krzyżem przed pałacem prezydenckim i atakujących przechodniów.
 
Przekonanie o swoim wysokim wykształceniu ma, bo – raz – otrzymał stosowne zaświadczenie od instytucji, która przedstawia się jako szkoła wyższa, dwa – bo przebywa z innymi tak samo jak on „wysoko” wykształconymi, tak samo oczytanymi i wiedzącymi, i nie widzi żadnej różnicy.
 
Co powoduje u Leminga kolejną fikcję, polegającą na nieuzasadnionym poczuciu własnej wartości i wartości swoich opinii. Fikcję tę podtrzymuje fikcja konfrontacji różnych opinii, która jest jako prawda przyswajana dzięki wolnym, niezależnym i konkurencyjnym mediom, których fikcyjna jest wolność (nie szanują, bowiem wolności słowa), fikcyjna niezależność (bo są zależne od władzy i pieniędzy jak cholera) i kompletnie niekonkurencyjne (konkurują, co najwyżej w większym przypodobaniu się urzędnikom rozdającym koncesje i towarzystwu wzajemnej adoracji z biznesu, dającemu reklamy i kasę).
 
Leming, ufa mediom, gdyż ufa fikcyjnym autorytetom i prezenterom, których mylnie bierze za osoby wykształcone (nawet jeszcze bardziej), mądre, uczciwe i bezinteresowne, a owych prezenterów mylnie bierze za dziennikarzy.
 
Fikcją jest poczucie estetyki Leminga. Tzn. poczucie estetyki Leminga jest faktem, jednak ta leminża estetyka nie jest estetyczna. Leming, bowiem mylnie bierze za estetykę grę świateł podczas „Tańca z Gwiazdami” i bełkot wypowiedzi autorytetów. Nie oglądał nic Memlinga i nie czytał Conrada to nie wie, jak powinien wyglądać obraz estetyczny i rzeczowa, estetyczna wypowiedź. Mało tego, u Leminga nawet nuda jest fikcyjna, za nudną, bowiem uważa Carmen Bizeta, nudny jest Pan Tadeusz i nudne wnętrza Pałacu w Kórniku.
 
Z innymi fikcjami Leminga jest jeszcze gorzej. Żyje w świecie fikcyjnej sprawiedliwości, fikcyjnej niezawisłości sądów, fikcyjnego prawa (które jest po to by je łamać), fikcyjnej polityki, która MUSI (wg Leminga) być brudna, fikcyjnej uczciwości (bo pierwszy milion trzeba ukraść), fikcyjnie darmowej służby zdrowia, świecie fikcyjnych emerytur, które nie są wysługą, lecz haraczem płaconym nie eutanazowanym starym, przez młodych-zaradnych.
 
Wszystko fikcyjnie jak należy i iluzyjnie harmonijne.
 
No, może gdyby, nie ten natłok fikcyjnych nietolerancji (bo jak to jest, że prymitywni hetero mogą się żenić, a subtelni homo – nie?).
 
Ale cóż, Polska Leminga też jest absolutnie fikcyjna.
 
Począwszy od fikcyjnej nazwy, bezpodstawnie używającej przymiotnika „rzeczpospolita” – która zresztą najczęściej Lemingowi nic nie mówi, poprzez fikcyjną konstytucję zawierającą fikcyjne prawa obywateli (wielokrotnie ograniczane ustawami niższego rzędu) i fikcyjne zasady, z fikcyjną racją stanu (której nikt nie przestrzega, bo nikt tego nie wymaga i nie egzekwuje), z fikcyjną polityką wewnętrzną (złodziejstwa, głupoty, losowania i podziałów łupów nie nazywa się bowiem polityką), o fikcyjnej niepodległości i z fikcyjną polityką zagraniczną.
Te wszystkie fikcje utrzymują Leminga w stanie fikcyjnego przekonania, że myśli i że sam do jakichś opinii dochodzi. Tymczasem myślenie jest kompletnie fikcyjne. To, bowiem tylko odwzorowanie i powtarzanie. Myślenie – cóż – wymaga konfrontacji autentycznych faktów, z autentycznym przekazem, podczas autentycznej nauki w procesie falsyfikowanym na autentyczne bieżąco przez autentyczne doświadczenie. Tymczasem u leminga fakty zostały zastąpione przez fikcyjne fakty medialne.
 
Leming, bowiem uznaje za prawdziwe tylko to, co widzi w fikcyjnych relacjach medialnych.
 
On widzi spotkanie polityków i myśli, że to tam zapadły decyzje. Słyszy sprawozdania z rozmów i myśli, że właśnie o tym na podczas tych rozmów rozmawiano. Leming jest przekonany, że to, czego nie ma w TV nie istnieje. Że jeśli nie ma z tego zdjęcia, filmu lub relacji autorytetu to znaczy, że fikcją są takie zjawiska jak zmowy, układy przestępcze pomiędzy politykami, spiski, zdrady, udziały polityków w mafii, szantaż teczkami TW, że fikcją są działania rosyjskich służb specjalnych, niemiecka ekspansja na wschód, zamachy, szpiegostwa, zabójstwa, przekupstwa, korupcje i podłość.
 
Leming fikcyjnie ocenia, że to, co jest w TV piękne musi być mądre i dobre, a to, co brzydkie i małe musi być nieuczciwe, żałosne i złe.
 
Leming, więc jedne fikcyjne fakty z jednej fikcyjnie wolnej telewizji, porównuje z innymi fikcyjnymi faktami z innej fikcyjnie uczciwej gazety, a potem dochodzi do wniosków, które mylnie ocenia jako jego, gdyż w rzeczywistości usłyszał je wcześniej oglądając fikcyjnie obiektywną i fikcyjną, co do zasady, relację, oraz słysząc fikcyjnie rzeczową rozmowę, na fikcyjnie wysokim poziomie, toczoną przez fikcyjne autorytety. Potem Leming konfrontuje ten rzekomy wynik rzekomo samodzielnego myślenia z jakimś fikcyjnym doświadczeniem. Najczęściej nie swoim, lecz innego Leminga, który fikcyjnie mu je zrelacjonował, albo, (co częstsze) z fikcyjną opowieścią fikcyjnej dziennikarki.
 
I wszystko się Lemingowi zgadza (a jak się nie zgadza, to dojdzie do wniosku, że powinno sie zgadzać i zgadzać się zacznie – taka wyuczona konstrukcja dostosowywania faktów do opinii jest konieczna u Leminga, by nie zwariował w konfrontacji z autentycznym doswiadczeniem).
 
A gdy do tego dołoży jeszcze fikcyjne wyniki tzw. sondaży opinii publicznej i fikcyjne opinie międzynarodowej opinii publicznej przytoczone w fikcyjnych „Faktach” to samozadowolenie ma pełne, oraz poczucie trafności swych przekonań i głębi swojej wiedzy. I nikt. Kompletnie nikt, go nie przekona, że to najprawdziwsze samozadowolenie ma absolutnie fikcyjne podstawy, gdyż i wiedza Leminga jest fikcyjna i fikcyjna trafność tych przekonań.
 
I teraz w ten fikcyjny świat Leminga wchodzi autentyczny Archanioł Gabryjel i nagle, bęc, jednym ruchem płomiennego miecza wyrzuca całą fikcję, a wprowadza prawdę, sprawiedliwość, przestrzeganie autentycznych wartości, docenianie wiedzy i umiejętności, autentyczną myśl i czytelne mechanizmy, oraz zdrowe i racjonalne zasady funkcjonowania otoczenia (od polityki, przez prawo po sztukę i obieg informacji). Nagle wszystko, wokół co Leming znał, rozpoznawał i w czym się dobrze czuł staje inne, obce (autorytety siedzą w więzieniach), nieznośne, etyczne i takie jakieś…łee… moherowe?
 
Wyobrażacie sobie u kogoś większy szok?!
I ja się pytam: Czy, etyczna jest nawet tylko próba narzucenia na siłę dobrych zasad etycznych osobom, do tego nie przystosowanym? Czy to ich nie zabije? Bo ja mam obawy, że to już ten stopień zatracenia.
Boję się o chorych rodaków i boje o najbliższych. Gdyż czym wiekszy rozjazd z rzeczywistością tym groźniejszy upadek z wysokosci. I dlatego nie wiem, po prostu mam wątpliwości, czy słusznie i dobrze czynię tak kawa na ławę.
Boję się reakcji poddanych Złego na Dobro.
Może warto by mu (im) stworzyć najpierw inną fikcję? Fikcję przepaści tam gdzie naprawdę jej nie ma. Wtedy będzie mógł, będą mogli biec tam gdzie trzeba bezpiecznie w swym rozkosznym tumanie, i dla siebie samych, i dla innych Lemingów, a także dla nas, ich krajan, kolegów, przyjaciół i członków rodzin.
 
A może jednak bardziej etyczna jest wojna? Bo wredna, zrozumiała i coraz bardziej możliwa.
 
Najlepiej fikcyjna. Leming i tak nie rozpozna.
0

Tomasz Parol

Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl

502 publikacje
2249 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758