Cyrk Michnika
14/06/2011
463 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Leopold Tyrmand opisał w swoim dzienniku rzecz wprost wspaniałą, rzecz ta nosiła w kręgach wtajemniczonych nazwę „Cyrk Stalina”
Leopold Tyrmand opisał w swoim dzienniku rzecz wprost wspaniałą, rzecz ta nosiła w kręgach wtajemniczonych nazwę „Cyrk Stalina” i była objazdowym zespołem przedstawicieli wszechświatowego proletariatu z różnych egzotycznych krajów. Ludzie ci, lansowani byli jako przedstawiciele robotników Grecji, Portorico, Argentyny i Arabii Saudyjskiej. Jeździli na specjalnie organizowane w latach pięćdziesiątych zjazdy postępowych myślicieli i innych podobnych małp i tam, cały czas pod strażą milicji i bezpieki siedzieli, pokazując się jedynie w czasie obrad. Tyrmand poznał ich historię poprzez przyjaciela, który był lekarzem. Wezwano go kiedyś do chorego przedstawiciela klasy robotniczej Grecji. Pod strażą bezpieczniaków zdiagnozował u chorego przeżarcie. Zanim to jednak zrobił musiał się z nim porozumieć w jakimś języku. Okazało się, że przedstawiciel Grecji nie mówi w żadnym cywilizowanym języku poza jednym. Tym, którym przed wojną można było się porozumieć na Nalewkach. Skonstatowawszy ów fakt Tyrmand pozwala sobie na szereg szyderstw pod adresem całego „Cyrku Stalina” , składającego się właśnie z byłych mieszkańców Nalewek, przez co na przykład nie było między nimi przedstawiciela klasy robotniczej Mongolii i Zimbabwe. Szyderstwa te są dziś niestety nie do powtórzenia, a to z tego względu, że można się narazić na zarzut antysemityzmu. Tyrmand także nie mógłby ich dziś powtórzyć. Nie darowaliby mu tego.
Wracajmy jednak do cyrku. Oto dziś z rana przysłał mi antonioiwaldi link do strony reklamującej zjazdy pisarzy z Polski, Czech i Słowacji, które przez całe wakacje będą odbywać się we wszystkich tych trzech krajach, oto link
http://www.spotkaniapisarzy.pl/
Serdecznie was namawiam do tego byście tam zajrzeli. Okazuje się, że w Polsce są całe rzesze pisarzy, o których nikt nigdy nie słyszał. Kiedy zaczniecie czytać ich deklaracje twórcze rzuci wam się w oczy jedna ważna rzecz. Żaden z nich nie ma nic wspólnego z Polską. Łączy ich z nią tylko język, w którym wyrażają te swoje myśli. Nie ma historii, nie ma przeszłości, nie ma tradycji, nie ma nazwisk, nie ma nic jak u Kononowicza. Jest za to poezja neolingwistyczna czyli zabawy w rodzaju „krakremija kretmaryja, omińtentor, tulismanorę” . Jest Stefan Chwin i ten straszny facet, który opisał śmierć swojej babci czy matki i dostał za to nagrodę Nike. Wszystko to ma stworzyć wrażenie, że Polska jest krajem świrów podobnym do Austrii gdzie żyją ludzie tacy jak Fritzl i Elfriede Jelinek. Pisarze lansowani przez środowisko GW to zbieranina frustratów, szaleńców eksploatujących tak zwane wnętrze, czyli opisujących swoje nędzne obsesje i urojenia. Tak to ma wyglądać po to by reszta europejskich zboczeńców mogła się przejrzeć w ich oczach i powiedzieć sobie: sehr Gut, nie jest źle, oni są jeszcze głupsi od nas.
Deklaracje tych pisarzy są boleśnie wtórne, zalatują na odległość Hrabalem i Czechami. Mam bowiem swoją teorię na ten temat. Polskę trzeba upodobnić do Czech. Najpierw w świadomości ludzi, a potem na mapie. Myślę, że przed nami nie jedno jeszcze spotkanie z pisarzami od Michnika. Podróże wszak można odbywać nie tylko latem, można też jesienią, zimą i wiosną. Przed laty jeździł po Polsce pociąg z pisarzami, w którym siedzieli oni zupełnie jak ci przedstawiciele robotników za Stalina i pletli te swoje bzdury. Znałem jednego faceta, który wsiadł do tego pociągu. Szybko go opuścił z nudów.
Myślę także, że pisarzy takich, pisarzy postępowych, dojrzałych emocjonalnie i rozumiejących dziejowe konieczności, pisarzy czerpiących satysfakcję z opisywania śmietnika za oknem, cukru w torebce i rzygającego kota będzie przybywać. Będą oni opisywać aspiracje nas wszystkich, będą je sprowadzać do tego swojego nędznego mianownika i będą ów mianownik nazywać wspólnym. Będą mówić nam, że jesteśmy tacy jak oni. Że tak samo nic nie umiemy, jesteśmy tak samo jak oni beznadziejnie nudni i tak samo jak z nimi nikt nie chce z nami rozmawiać.
Żeby się tej okropności przeciwstawić zapraszam wszystkich na spotkanie ze mną, które odbędzie się w domu kultury w Grodzisku Mazowieckim 16 czerwca o godzinie 19.00. Zapraszam także wszystkich na moją stronę www.coryllus.pl gdzie można od wczoraj kupić, prócz moich książek, także tomik wierszy Antoniego Rachmajdy pod tytułem „Pustelnik północnego ogrodu”. Antoni Rachmajda jest zakonnikiem, redaktorem naczelnym kwartalnika „Zeszyty Karmelitańskie”.