Cygańscy królowie
11/12/2012
539 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
CZTERY STRUNY ŚWIATA (41) Dziś wieczorem występuje przed nami owiany sławą, charyzmatyczny zespół hiszpańskich Cyganów ze swoim repertuarem muzyki rumba flamenca: Gypsy Kings.
Formalnie, według metryk pochodzą z francuskich miast Arles i Montpellier, ale są to Cyganie, których rodzice uciekli z Katalonii w czasach wojny domowej w latach 1930-tych. Mówią więc i śpiewają po hiszpańsku z charakterystycznym dla większości Cyganów andaluzyjskim akcentem. Zespół tworzą męscy członkowie dwóch spokrewnionych rodzin – Reyes i Baliardo – a dokładniej, synowie dwóch przyjaciół, śpiewaka i gitarzysty stylu flamenco. Pięciu z nich (Nicolas, Canut, Paul, Patchai i Andre Reyes) to synowie śpiewaka Jose Reyes, a trzej inni (Diego, Paco i Tonino Baliardo) to synowie gitarzysty Ricardo Baliardo znanego raczej pod pseudonimem Manitas de Plata(Srebrne Rączki). Na scenie można odróżnić bez trudu te dwie grupy po wyglądzie, bo od genów się nie ucieknie, a ponadto i po tym, że bracia Reyes skupiają się raczej na śpiewie, a bracia Baliardo są lepsi w graniu. Tym bardziej, że Reyes są leworęczni i trzech z nich gra na gitarach z odwrotnej pozycji, czyli bez przełożenia strun. Od nazwiska Reyes, które po hiszpańsku znaczy „królowie” pochodzi pomysł na nazwę zespołu: pierwotnie Los Reyes Gitanos, obecnie Gypsy Kings, czyli Cygańscy Królowie. Utworzyli oni własny, unikalny styl muzyczny, nazwany rumba catalana albo rumba flamenca, który łączy flamenco, cygańską rapsodię, oraz salsę i rumbę. Początkowo występowali jako typowa cygańska kapela uliczna, grając na weselach i przyjęciach. Pierwsze trzy albumy przeszły niezauważone. Wylansował ich dopiero producent Claude Martinez, poznany w 1986 roku, oraz tournée po USA w 1989. Dziś należą do światowej czołówki muzycznej. Wydali 20 albumów, nagrali kilka koncertów i filmy promocyjne.
Tak jak to jest w kulturze flamenco, a u Cyganów często w ogóle, najbardziej liczy się wrodzona muzykalność, wzajemne zgranie, żywioł i charyzma sceniczna. Na gitarach, owszem, grać umieją, ale wirtuozów wśród nich nie ma, może tylko Tonino Baliardo to jest jakaś klasa. Dobrych głosów też próżno by tam szukać, raczej przepite jakieś, spocone i wytężone od chrypki, emisja stłumiona, ale przecież to, co się słyszy, jednak kipi emocją, wnosi charyzmę i wchodzi w słuchacza lepiej niż większość tych wyszkolonych w konserwatoriach, gdzie uczą, że tak śpiewać ani grać nie wolno. Chwała Cygańskim Królom za to, że nigdy do konserwatorium nie chodzili, głosów szkolonych nie mają i nut czytać nie umieją. To daje autentyczność i ten akustyczny smak, bez których żadne flamenco i żadna rumba, ani ich pochodne nie istnieją.
Zapraszam na niezwykły koncert: późne ciepłe popołudnie latem 2004 roku i legendarna londyńska muszla koncertowa Kenwood House. W majestatycznej scenerii parku nad wodą, gdzie wieczorem sztuczne ognie przegonią komary, przed tysiącami fanów na leżakach i tańczących na trawie (bo długo leżeć spokojnie się nie da!) Cygańscy Królowie grają i śpiewają 21 utworów ze swego repertuaru, w tym większość ze swego albumu Roots. Niestety, to co słychać nie zgadza się z tzw. rozpiską koncertu, a zwłaszcza nie trzyma się ustalonej kolejności. Co w niczym nie przeszkadza temu, że słucha się tego doskonale, a ogląda i tańczy jeszcze lepiej. Bo grają także dla nas. A jest to muzyka tak pozytywna i energetyzująca, że zamierzam jeszcze kiedyś do Gypsy Kings powrócić.
CZTERY STRUNY ŚWIATA to otwarty cykl na moim blogu, w którym zajmuję się tematyką muzyczną. Piszę o muzykach, zespołach, utworach, instrumentach, stylach itp. Jako ostatnie ukazały się w tym cyklu:
(26) Odkrycie Gurrumula (17.05.2012)
(27) Jedna łza Amalii (6.06.2012)
(28) Śpiewało Chambao (23.07.2012)
(29) Eleftheria Arvanitaki (30.07.2012)
(30) Adam Hurst (1.08.2012)
(31) Polifonia z Korsyki (27.08.2012)
(32) Wino, mężczyźni i śpiew (3.09.2012)
(33) Ali Amran (28.09.2012)
(34) Levon Minassian (7.10.2012)
(35) Hymny templariuszy (22.10.2012)
(36) Mistyka z elektroniką (12.11.2012)
(37) Mariza de Lisboa (21.11.2012)
(38) Kuba szczęśliwa (22.11.2012)
(39) Viva Vivaldi (7.12.2012)
(40) Lutnia Abrahama (10.12.2012)
Ponadto do większości postów na moim blogu dodaję deser muzyczny w postaci jednego utworu, możliwie dopasowanego do poruszonej tematyki, czasami z krótkim omówieniem.