Cud Noworoczny, czyli przeżegnanie (się) Bezbożnicy
30/12/2012
1260 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Pani ta, oświadczyła publicznie, że teraz ma już dosyć! (typowa babska histeria, wywołana spojrzeniem w lustro przed zdjęciem okularów) i … „nadszedł czas się przeżegnać”.
Od pewnego czasu, na nowym Ekranie usiłuje prześladować Moje poglądy oraz skromną – nad wyraz i niepozorną – Osobę zawzięta księgowa, wyciągnięta – dosłownie, o czym poniżej – z lamusa historii i ekonomii marksizmu i leninizmu, serwowanego „współczesności” pod postacią lemingmizmu narodowego.
Lemingmizm narodowy, to ideologia odgrzana z konserw, pozostawionych przez niezapomniane Wieczorowe Uniwersytety Marsizmu-leninizmu, zwane skrótowo WUMLami, służącymi za potrawkę ideologiczną dla kolejnej farsy ustrojowej, którą – dla utrudnienia zdekonspirowania źródła leaksu przez upublicznienie kryptonimu operacyjnego – nazywam Magdalenką_Bis.
Cechami tego starego pasztetu ideologicznego (zalatującego wszędobylskim za czasów PRL, dodatkiem do „wszystkiego”, czyli Krylem), adekwatnym zresztą do wieku i aparycji promującej go Autorki, jest znany z końcówki lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia Antysemityzm neo-moczarowski, który ujawnił się z początkiem sierpnia 2012 roku i rozpoczął „karierę” od – zwykłego dla tej „formacji ideologicznej” – szukania Żyda we „wszystkim co się rusza”, a nawet już dawno Zmarło.
Cel tej operacji, ujawnionej dzięki Przyzwoitości, jaką cechują się Moi dawni Koledzy z…., opisałem w szkicach: Ruch Narodowy w łapskach „Chamów z Natolina” (?) oraz Czy Ruchy Narodowe obłażą Czerwone Pająki (?), do których odsyłam po szczegółowe wyjaśnienia, sam zajmując się – pokrótce – niespodziewaną skruchą okazaną przez Osobę, dotychczas Mnie prześladującą, a której pierwowzór odnajduję w dickensowskim „A Christmas Carol”, ze zrozumiałym dla zawziętej marksistki pominięciem Świąt Bożego Narodzenia, których nie obchodzi, więc uderzyła w skruchę przed komunistycznym świętem dziadka Mroza.
Kiedy uderzyła w ową skruchę, to Jej sprawa grunt, że się – oficjalnie i na Swoim podwóreczku idologicznym – przeżegnała.
Cóż się stało, tego nie wiem, fakt jest za to taki, że Pani ta – po serii histerycznych donosów o Mojej „zdradzie narodowej”, „agenturalności syjonistycznej” (brzmi znajomo? prosto w WUML), a nawet zajadłemu oddawaniu się alfonstwu oraz wy-miotaniu innych „zwrotów stylistycznych”, którymi miała nadzieję Mnie obrazić – oświadczyła publicznie, że teraz ma już dosyć! (typowa babska histeria, wywołana spojrzeniem w lustro przed zdjęciem okularów) i … „nadszedł czas się przeżegnać”.
Nie jestem – przyznam szczerze – skonsternowany tym, niespodziewanym, okazaniem skruchy, gdyż – jako Katolik – wierzę w Dobro drzemiące na dnie każdej Duszy, która jest przecież „wynikiem” Aktu Stworzenia, a nie „wyewoluowała” np. z krętka bladego, o co zresztą – przyznam też ze skruchą – podejrzewam co głośniejszego obrońcę czystości rasy…, a zwłaszcza już obnażającego "podstępne" Żydostwo Ojca Świętego Jana Pawła II, czy Benedykta XVI
Skoro wiec, nawet Taka Osoba zdecydowała oficjalnie się przeżegnać – co napawa otuchą i nadzieją – to i Mnie nie wypada być gorszym i proszę Szanowną Panią (okazującą organiczny wstręt do Żydowskiego Miltonizmu, Hayekizmu, czy Friedmannizmu i to pomimo …… Takiego nazwiska panieńskiego), o przyjęcie Moich najszczerszych przeprosin za wszystkie uszczypliwości, jakie wyrwały się spod Mojej klawiatury pod Jej adresem, a zwłaszcza już na samym początku tej niezwykłej znajomości, gdy wziąłem Ją (O! Piękna i Długowieczna!) za napalonego rasowo pederastę, pokroju Röhma, czy Himmlera (celowo użyłem powyżej słowa pederasta, aby nie obrazić, poprzez skojarzenie z nazistami, naszych kochanych, swojskich, odwiecznych, pra-słowiańskich i staro-polskich gejów 🙂
Pocieszającym factum jest – dla Konserwatysty, – że z komuną musi być naprawdę nie najlepiej, a wręcz tragicznie, skoro zmuszona jest po sięgnięcie do Takich rezerw kadrowych,wprost z WUML-owskiej zamrażarki 🙂
Do Siego Roku 2013, Narodowy Aniele Strurzu … i nie martw się, nie ujawnię Twojego Nazwiska, gdyż nie jesteś tego warta… :-)))))
Autor oświadcza, że – wbrew wszelkim pozorom – wszystkie Postaci i ilustracje, występujące w powyższym sci-fi, oprócz Karola Dickensa oraz Ötzi’ego, są fikcyjne i jakiekolwiek skojarzenie z Osobami jeszcze żyjącymi, lub żywymi trupami, jakie serwuje plazma – a zwłaszcza pomimo porannego podobieństwa niektórych Dam do Ötzi’ego – jest całkowicie przypadkowe, nieuzasadnione i przez Autora nie zamierzone…
Autor nie odpowiada także za złudzenia optyczne, wywołane u Czytelników pracami graficznymi, powstałymi przy pomocy Photo-Shopa.
Ceterum censeo Conventum esse delendum