Bez kategorii
Like

Coś nie tak?

14/10/2011
600 Wyświetlenia
0 Komentarze
22 minut czytania
no-cover

Mamy za sobą doświadczenie pierwszych wyborów z jednomandatowymi okręgami wyborczymi. W stu okręgach wybrano stu senatorów.

0


Liczne były opinie, że oto pojawia się szansa, aby w senacie znaleźli się ludzie nie skażeni partyjnictwem, spoza tzw. bandy czworga, czyli beneficjentów okrągło stołowych „dogoworów”. Tymczasem okazało się, że wyborcy głosują partyjnie. Mamy więc 63 senatorów PO, w poprzednim składzie senatu było 53 i 31 senatorów z PiS (przedtem 37) oraz dwu senatorów PSL – tu bez zmian. Nie ma senatora PjN – zwolennicy Pis zapewne ucieszyli się. Ponadto zamiast trzech senatorów z ruchu „Obywatele do Senatu” jest jeden, wymieniany jako niezależny Jarosław Obremski. Razem z nim jest tylko czterech „niezależnych” senatorów. Skąd ten cudzysłów? Bowiem pozostałymi senatorami są Marek Borowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Kazimierz Kutz. W tym kontekście znamienne, że rywalizację z Borowskim przegrał Zbigniew Romaszewski, w Krakowie senatorem został Bogdan Klich „najlepszy minister obrony”, a nie będzie nim dzielna Zuzanna Kurtyka. Gdańszczanie wybrali Borusewicza, a odrzucili kryształowego Andrzeja Gwiazdę. We Wrocławiu przegrał człowiek legenda niepodległościowego podziemia Kornel Morawiecki. Wśród przegranych są też Adam Słomka lider KPN i założyciel wolnych związków zawodowych Kazimierz Świtoń. Przegrał też – co bardzo dziwi – umiejący zadbać o siebie Artur Balazs, ostatnio popierający PiS, który jednak startował z własnego komitetu.
Moją decyzję o kandydowaniu opierałem na poglądzie, że wprowadzenie okręgów jednomandatowych w wyborach do senatu stanowi realną szansę zdobycia mandatu. Argumentacja na rzecz JOW wyglądała rzetelnie i przekonywała mnie. Okazało się, że przyjąłem błędną podstawę. Nie zajmuje się prawem wyborczym i nie mam czasu dociekać, dlaczego tak się stało. Poczekam na wyjaśnienia ekspertów od JOW, dlaczego wyborcy woleli wybierać według partyjnych sztanc.
 
 
Zastanawia mnie jednak nie tylko to. W gronie moich bliskich znajomych jest zasłużony dziennikarz niezależny Stanisław Remuszko. Staszek toczył spór z „Gazetą Wyborczą” demaskując jej działania, negatywnie oceniał system polityczny funkcjonujący w naszym kraju. Ostatnio zapamiętałem go jako zaprzysięgłego zwolennika PiS. Aby nie być gołosłownym przytoczę z jego strony www.remuszko.pl  tekst ogłoszony w listopadzie 2006 roku.
=============================
Wybór Polski
Ja, Stanisław Remuszko, będę głosował na Prawo i Sprawiedliwość – z pięciu powodów.
Po pierwsze dlatego, że odpowiada mi ich wizja generalna.
Chcę żyć w nowoczesnej Polsce moich przodków, czyli w kraju, który imponuje rozwojem gospodarki, nauki i edukacji, równie wysoko ceniąc tradycję i patriotyzm. Chcę żyć w Polsce solidarnej, w której prawo i instytucje tak samo służą obywatelom ubogim jak zamożnym. Chcę wreszcie żyć w Unii Europejskiej rozumianej jako Europa Ojczyzn – a nie w ponadnarodowym państwie, którego jedno z województw nazywa się polskie.
Będę głosował na PiS także ze względu na zwykłą ludzką solidarność.
Plan budowy Czwartej Rzeczpospolitej stanowi śmiertelne zagrożenie dla mafijnych układów i grup trzymających władzę (politycy, media, biznes, służby specjalne, świat przestępczy). Przeciwko PiS-owi zjednoczyli się wszyscy beneficjenci osławionej grubej kreski. Takich seansów nienawiści w prasie, radiu i telewizji (zwłaszcza Polsat i TVN) nie było nawet za propagandowych czasów Jerzego Urbana. W tej przełomowej chwili obywatele powinni wesprzeć swojego szeryfa. Nie umiemy bić się ani strzelać, ale możemy dać mu chwilę wytchnienia i parę łyków wody: nasze głosy wyborcze.
Po trzecie, będę głosował na PiS ze względu na logikę polityczną.
Cudów nie ma. Nigdzie, nikomu i nigdy nie udało się – bez użycia przemocy – dokonać ważnych państwowych reform w ciągu kilku, czy nawet kilkunastu miesięcy. Na to potrzebne są lata, i to minimum dwa. Po dwóch latach każdy we własnym rozumie i sumieniu będzie już mógł racjonalnie ocenić przynajmniej to, czy sprawy idą w dobrym kierunku. I na tyle – na dwa lata – opiewa również mój kredyt zaufania wobec PiS. Te dwa lata miną za rok.
Po czwarte, będę głosował na PiS dlatego, że chcę wspomóc Opatrzność.
Cuda są. Właśnie jesteśmy ich świadkami. Niewątpliwym patriotycznym cudem jest to, że – mimo szesnastu lat poOkrągłostołowych, i wbrew totalnej propagandzie polityczno-medialnej – wybory i parlamentarne i prezydenckie w ubiegłym roku wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Cudem widomym jest też to, że – przy tak straszliwym oporze materii – partia ta wciąż rządzi. Żeby te korzystne dla Polski procesy wzmocnić i utrwalić – trzeba dać szansę Panu Bogu i kupić los. Najlepiej zrobić to w lokalu wyborczym 12 listopada 2006.
Na koniec: będę głosował na PiS dlatego, że tych dzielnych ludzi znam osobiście.
Pierwszy raz w życiu znam prywatnie prezydenta i premiera, marszałków i wicemarszałków, większość ministrów i posłów (z wieloma od lat jestem na "ty"!) – i za ich nadzwyczajną uczciwość i głębokie umiłowanie Ojczyzny mogę ręczyć głową. Jarosław i Lech Kaczyńscy to niezwykli mężowie stanu, ludzie najwyższej moralnej próby, prawdziwi tytani politycznej myśli i czynu. Ludwik Dorn, Marek Jurek, Radosław Sikorski i Zbigniew Ziobro, to osobowości wyjątkowe, imponujące wybitną inteligencją i rozległą wiedzą, szczerą ideowością i wprost niesłychaną pracowitością. A Tadeusz Cymański i Przemysław Gosiewski? Mariusz Kamiński i Elżbieta Kruk? Ryszard Legutko i Maria Nowak? Krzysztof Putra, Marek Surmacz i Marek Suski? Jan Szyszko, Krzysztof Tchórzewski i Artur Zawisza? Wymieniać mógłbym długo… To wielkie szczęście, że w tak licznej kompanii na tak wysokich stanowiskach służą naszemu państwu tak zdolni i tak porządni ludzie.
Napisałem to, co czuję, w co wierzę, za czym opowiadam się w obywatelskim rozumie i sumieniu. Dla niektórych środowisk słowa "patriotyzm", "ojczyzna" czy "naród" są niemodne, a nawet wstydliwe. Ja jednak kocham Polskę – nie "ten kraj", lecz mój kraj – i jestem z tego dumny.
Podobnie myślących rodaków pozdrawiam serdecznie i z respektem 🙂
(12.10.06)
Stanisław Remuszko
======================================
 
Polemizowałem wówczas ze Staszkiem mówiąc, że idealizuje PiS. Pokazywałem słabości tej partii. Staszek nie przyjmował moich obaw. Od tamtego czasu widywałem Remuszkę od czasu do czasu, głównie na spotkaniach klubowych w warszawskim klubie Ronina, gdzie przychodzą najczęściej zwolennicy PiS. I oto teraz po wyborach trafiłem na kolejny tekst Staszka. Remuszko napisał tak:
======================================= 
Tydzień przed wyborami '2011
To nie jest moja porada/sugestia/wskazówka dla kogokolwiek. To także nie jest analiza publicystyczna problemu. To jest krótka i wakacyjna (ukochane złotojesienne Mazury!) opowieść o tym, na kogo ja, Stanisław Remuszko, będę głosował za tydzień, a zwłaszcza dlaczego nie na kogo innego.
Uważam zatem, po pierwsze, że w ciągu prawie 22 lat, które minęły od opatrznościowego Okrągłego Stołu, polska gospodarka rozwinęła się nad podziw, a inne polskie sprawy raczej zmierzają w dobrym kierunku, i to zarówno w planie wewnętrznym, jak i międzynarodowym.
Uważam, po drugie, że sondaże się nie mylą co do generaliów. 9 października 2011 wybory parlamentarne wygra z dużą przewagą Platforma Obywatelska przed Prawem i Sprawiedliwością, a obie te partie wezmą pospołu około trzech czwartych ważnie oddanych głosów.
Uważam, po trzecie, że nasza dwudziestodwuletnia demokracja jest już na tyle dojrzała i silna, że od elekcyjnego triumfu PiS mogłaby tylko się przeziębić, a od wyborczego zwycięstwa PSL, PJN czy nawet SLD (gdyby takie było możliwe) co najwyżej przechorowałaby grypę. Z takiej diagnozy płynie dodatkowy komfort: tym razem już nie muszę mieć rzymskiej duszy (jak pan Skrzetuski), czyli nie muszę kierować się wyłącznie ogólnopatriotycznym rozumem i sumieniem, lecz mogę uwzględnić również swoje prywatne preferencje intelektualne i osobowościowe podług zasady: de gustibus non disputandum est.
Uważam, po czwarte (i ostatnie), że – mimo tej ustabilizowanej bezpiecznej sytuacji – obecność przy urnie nadal jest moim zwyczajnym obywatelskim obowiązkiem.
Przeczytali Państwo? To proszę teraz się skupić:
Parę lat temu w "Gazecie Polskiej" ukazał się obszerny artykuł, którego autorka solennie przekonywała, że losowania lotto mogą być nieuczciwe. Losowania lotto? Tak, te losowania na żywo, obserwowane przez miliony telewidzów nieświadomych manipulacji, które szykuje im szajka/klika przebiegłych oszustów aby zarobić milionowe krocie na przestępczym procederze podstępnego fałszowania wyników.
Że to bzdury? No właśnie…
10 kwietnia 2010 pod Smoleńskiem wydarzyła się straszna narodowa katastrofa, w której zginął prezydent RP i prawie stu innych państwowych dostojników. Bardzo szybko pojawiły się liczne wyjaśnienia okoliczności tego wypadku: zamach, wąwóz, spisek, kontrolerzy, sztuczna mgła, czarne skrzynki, dobijanie rannych, hel, operacja KGB/GRU, filmiki, nagrania, przecieki – a wszystko to powtarzały ze zgrozą i smakiem rzesze dorosłych ludzi przy aprobującym basowaniu wielu polityków.
Że to bzdury? No właśnie…
Dziennik "Rzeczpospolita", który kiedyś uchodził za pismo obiektywne i miarodajne, od dłuższego czasu kreuje wizję Polski-nieszczęścia (jeśli przesadzam, to tylko dla uwypuklenia proporcji). Istniejemy jako państwo jedynie dzięki dokonaniom poprzedniej ekipy lub/i przejadanym miliardom unijnych dotacji lub/i przez przypadek. Złotówka się stacza, gospodarka robi bokami, kryzys za progiem; upada szkolnictwo, ginie służba zdrowia, kona nauka; kneblują wolne słowo oraz prześladują krzyż; na forum międzynarodowym – same blamaże, wpadki i porażki; rząd nie robi nic, a jeśli już, to niszczy jeno i psuje*.
Że to bzdury? No właśnie…
Niestety, wszystko to, pomnożone przez sto albo i tysiąc, dotyczy Prawa i Sprawiedliwości – jego prominentnych postaci oraz życzliwych mu środowisk i mediów. Mówię: "niestety" ze szczerym żalem, ponieważ ostatnimi laty wytrwale głosowałem na to ugrupowanie, o czym świadczą archiwalne wpisy (1, 2 i 3, ale radzę nasamprzód doczytać niniejszy tekst do końca).
Zdaje się, że PiS to mój trzeci życiowy zawód miłosny w odniesieniu do polityki. Naprzód rozczarowałem się do Adama Michnika (niepojęta przemiana po Okrągłym Stole), potem do Lecha Wałęsy (dobry przywódca "Solidarności" i zły prezydent państwa), teraz zaś przyszła pora na Jarosława Kaczyńskiego**. Chodzi mi zresztą mniej o osobę, a bardziej o całą formację i jej zwolenników.
Ludzie ci postrzegają realia mocno inaczej niż ja. Rzeczy niemożliwe bywają dla nich możliwe; rzeczy mało prawdopodobne – prawie pewne; kilogramy, metry, sekundy i liczby, a także dokumenty, zdjęcia, nazwiska, fakty i daty oraz żelazne związki przyczynowo-skutkowe nie są dla nich argumentem ważniejszym od intuicji, przeświadczenia, wiary i uczuć; wszystko jest zazwyczaj czarne albo białe oraz przeważnie jednorodne (rzadko łaciate); z przeciwnikiem nie wolno się układać, lecz trzeba go zabić.
Takie właśnie są intelektualne i osobowościowe statystyczne cechy sporej części moich Rodaków. Nie jestem socjologiem, lecz przypuszczam, że podobne grupy – psychologicznie dość wyraziste, bo na ogół swój ciągnie do swego – są normalną częścią każdego społeczeństwa, i tylko różny bywa ich odsetek (5%? 15%? 25%?) w populacjach różnych krajów o różnej historii. Nie ma z czego się cieszyć ani na co się gniewać. Taka jest natura rzeczy. To jest mój Naród. Innego nie mam i nie będę miał. Podobnie jak zasadniczo innej demokracji***.
Jednak naród narodem, demokracja demokracją, ale bliższych znajomych (nie mówiąc o osobistych przyjaciołach czy doradcach finansowych) wciąż dobieramy sobie wyłącznie według prywatnych wrażeń i upodobań. Dlatego w najbliższą niedzielę pięcioprzymiotnikowo zrobię dwie rzeczy:
Wobec Prawa i Sprawiedliwości wyrażę swoją obywatelską dezaprobatę. Wizję przeszłości, teraźniejszości i przyszłości mojej Ojczyzny/świata, kreśloną przez "Gazetę Polską", "Rzeczpospolitą" czy "Nasz Dziennik" oraz głoszoną przez większość posłów i senatorów PiS uważam za niezgodną z realiami tak bardzo, że jej wsparcie przy urnie urażałoby mój wzrok, mój umysł i moją godność. Tym ludziom wolę nie powierzać losów mojego państwa nawet na cztery lata.
Zagłosuję na kogoś innego. Na kogo?
Pierwszy raz przyszło mi to do głowy dziewięć miesięcy temu. Dziś tamtą opinię, wtedy spontaniczną i wyrażoną dość przypadkowo, podtrzymuję z namysłem i przekonaniem.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem, a wszystkim Polkom i Polakom życzę najbliższej niedzieli chłodnej, słonecznej i bezwietrznej 🙂
(02.10.11)
Stanisław Remuszko
*Kto nie wierzy, niech sam sprawdzi – za darmo w sieci lub za 3 zł w kiosku – co piszą autorzy, redaktorzy i blogerzy tak onegdaj wyważonej "Rzepy"; osobiście polecam moich ulubieńców: Ziemkiewicza, Wildsteina, katarynę i – ze szczególną satysfakcją – odredakcyjnych komentatorów anonimowych…
**Jarosław Kaczyński zaciągnął u mnie (i u milionów pozostałych swoich wyborców) obywatelski dług moralny, zwany także kredytem zaufania, lecz nigdy go nie rozliczył (nigdy oficjalnie nie wyjaśnił, czemu musiał zwinąć interes w 2007 roku). To jest zarzut obiektywny. Subiektywnie zaś: do dziś nie pojmuję, czemu, jako szef politycznego przedsięwzięcia, wyrzucił z pracy bezcennych fachowców tej miary, co Marcinkiewicz, Sikorski, Dorn…
***Jeśli tej demokracji dobrze się przyjrzeć, to widać, że jest ona sama w sobie niepoprawna politycznie, bo Ustawa Zasadnicza zakazuje dyskryminacji ze względu na cokolwiek – czymże zaś są nasze wybory powszechne, jeśli nie demonstracyjnym i sprawczym (!) preferowaniem jednych orientacji (przepraszam za słowo) oraz bezwzględnym wykluczaniem orientacji innych (próg 5%)?
 
 
Stanisław Remuszko nie należy do ludzi, których można zmanipulować. Nie przystają do niego znane schematy podejrzliwców, np. powiązany z WSI. Nie angażuje się politycznie, nie zabiega o nic. Nie drukuje w Nowym Ekranie, nie popiera pomysłów Łażącego Łazarza, nie należy do ruchu „Polska w Potrzebie”. Podkreśla, że jest tylko emerytem, kimś bez znaczenia. Ale nie należy też do tych „wykształconych z wielkich miast” zwolenników PO. Skąd więc taka zmiana poglądów? Wszak nie stało się to z dnia na dzień, pod wpływem nagłego impulsu, czy z racji zawiedzionych oczekiwań po ostatnich przegranych wyborach.
 
Trzeba głęboko rozważyć, czy w toczonych polemikach i podziałach na swoi – obcy nie tracimy ludzi, takich jak Remuszko. Lub gdzie i jakie popełniamy błędy, które sprawiają, że remuszków tracimy, a Polska przegrywa.
=====================================
PS. W tej sytuacji moja przegrana z kandydatką PiS panią Sagatowską, osobą szacowną i sympatyczną nie wydaje się czymś najgorszym.
PS 2. Jako ilustrację do tekstu posłużyły: karyktura wyborcza z tyg. "Wprost Przeciwnie"oraz rysunek Andrzeja Mleczki.
0

Szeremietiew

Jaki jestem każdy widzi (każdy kto zechce).

200 publikacje
107 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758