Jesteśmy biednym społeczeństwem m.in. dlatego, że nie zdajemy sobie sprawy ani z tego czym jest pieniądz – ani z tego co jest pieniądzem. A to są DWA fundamentalne pytania dla rozumienia gospodarki.
Co to jest pieniądz (pieniądz – a nie pieniądze!)
Pieniądz to pojęcie abstrakcyjne – to pewna koncepcja istniejąca w naszych głowach, to sposób, przyjęte przez ludzi narzędzie ułatwiające nam swobodną wymianę owoców naszej pracy oraz ich gromadzenie (odkładanie w czasie) – czyli oszczędzanie.
Pieniądz to koncepcja umownego symbolu wartości – którym posługujemy się aby ułatwić sobie wymianę tego, co ma prawdziwą wartość (czyli mówiąc potocznie dóbr i usług)
Pieniądz sam w sobie nie ma żadnej wartości – ona jest tylko symboliczna i umowna. Kto nie rozumie niech spróbuje kupić sobie w sklepie telewizor za „stare” 1000zł – wtedy zrozumie 🙂
(„stare” to znaczy to z poprzedniej epoki, sprzed denominacji, sprzed 1995 roku – to 1000zł z Kopernikiem)
W szkołach uczyli Was zapewne o 3 funkcjach pieniądza – ale o powyższym i NAJWAŻNIEJSZYM na pewno „zapomnieli”. Zapomnieli również o tym, że pieniądzem nie jest tylko to co spełnia te 3 funkcje jednocześnie – ale pieniądzem staje się też to, co spełnia jakąkolwiek z tych 3 funkcji, jeśli łatwo i bez przeszkód możemy to zawsze wymienić na coś czym możemy płacić(czyli dzisiaj w Polsce np. złotówki)
To abstrakcyjne pojęcie i narzędzie jakim jest „pieniądz” – oczywiście wymaga w praktyce jakiejś fizycznej postaci, żebyśmy mogli go używać (i do tej namacalnej postaci pieniądza, tak na marginesie, odnosi się liczba mnoga tego słowa – czyli „pieniądze”)
Dzisiaj są to np. banknoty, monety – ale też elektroniczne zapisy na naszych kontach, czeki, czy też karty płatnicze – a więc tak zwany pieniądz bezgotówkowy, mówiąc ogólnie.
Co jest pieniądzem (co może nim być lub co się nim staje)
Pieniądzem teoretycznie może być wszystko, co ludzie powszechnie zaakceptują jako środek rozliczeniowy, lub co można w każdej chwili wymienić swobodnie na środek rozliczeniowy.
W praktyce każdy "papierek" lub "zapis elektroniczny", który staje się akceptowalnym środkiem rozliczeniowym, lub który można bez przeszkód wymienić na akceptowalny środek rozliczeniowy – staje się de facto pieniądzem.
Mówiąc obrazowo pieniądzem jest wszystko czym możemy zapłacić w sklepie np. złotówki – lub co możemy w każdej chwili i bez przeszkód wymienić na złotówki, czyli w dowolnej chwili „spieniężyć”
Podkreślam to dlatego, że każde zwiększenie ilości dostępnego pieniądza – jest ukrytym podatkiem (podatkiem inflacyjnym) czyli odbywa się kosztem wszystkich użytkowników pieniądza. Dlatego tak ważne jest abyśmy zdawali sobie sprawę co jest pieniądzem – żeby zrozumieć jakie działania powodują nasze zubożenie (na skutek tego ukrytego podatku).
Jeśli ktoś ma wątpliwości – to „przetestujmy” tą definicję na rzeczywistych przykładach:
Gotówka– wiadomo, nie ma chyba wątpliwości, że jest pieniądzem. Dlaczego? Bo możemy nią płacić za zakupy, po prostu. Dodatkowo możemy ją przechować i za rok, dwa czy pięć – też będziemy mogli nią zapłacić czynsz.
Pieniądz bezgotówkowy (elektroniczne zapisy na koncie, karty płatnicze, kredytowe, itp.) – tu chyba też nie ma wątpliwości, że to pieniądz. Dlaczego? Bo w każdej chwili możemy go zamienić na gotówkę (w bankomacie czy banku). Dzisiaj nawet nie trzeba tego robić, bo pieniądzem bezgotówkowym możemy płacić bezpośrednio w sklepach, płacić rachunki przelewami internetowymi, itd.
Ale zwracam uwagę, że zanim pojawiły się i rozwinęły możliwości transakcji bezgotówkowych – pieniądz bezgotówkowy jakim są zapisy elektroniczne na naszych kontach też był pieniądzem właśnie dlatego (i tylko dlatego), że można go było w każdej chwili zamienić na gotówkę, czyli uznawany powszechnie środek płatniczy.
Inna waluta – też nie ma chyba wątpliwości, że to pieniądz. W Polsce w sklepach raczej nie zapłacimy jenami czy dolarami kanadyjskimi – ale widzimy w nich pieniądz, bo w każdej chwili możemy inną walutę wymienić w kantorze na złotówki. „Silne” waluty postrzegamy też jako pieniądz z tego względu, że możemy w nich trzymać oszczędności – czyli nadwyżkę swoich pieniędzy – bo wiemy, że w każdej chwili możemy tą walutę zamienić na złotówki.
Powyższe przykłady dowodzą, że podana wyżej definicja pieniądza jest prawdziwa. Powtórzę więc: pieniądzem jest wszystko to czym możemy zapłacić w sklepie np. złotówki – lub to co możemy w każdej chwili i bez przeszkód wymienić na złotówki, czyli w dowolnej chwili „spieniężyć”
Co się zatem okazuje? Że oprócz tego co oficjalnie nazywa się pieniądzem – istnieją jeszcze inne pieniądze, które nazywają się inaczej – a które de facto są pieniędzmi.
Dlatego zwiększenie ich ilości również powoduje nasze zubożenie poprzez ukryty podatek inflacyjny, mimo że nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo oficjalnie to „nie są” pieniądze.
Co byście powiedzieli, gdybyście się dowiedzieli, że ktoś może sobie legalnie drukować takie pieniądze? (czyli bogacić się NIEUCZCIWIE kosztem nas wszystkich, poprzez właśnie ukryty podatek inflacyjny bo zwiększyła się całkowita ilość dostępnego pieniądza)
Otóż chcę Wam uzmysłowić, że takim prywatnym pieniądzem, drukowanym przez prywatne firmy są np. akcje notowane na giełdzie papierów wartościowych.
Akcje bowiem – tak jak każdą inną walutę, możemy w każdej chwili i bez przeszkód zamienić przecież na złotówki (spieniężyć) po aktualnym kursie. Akcjami, tak jak obcą walutą, nie zapłacimy w Polskich sklepach – tylko używamy ich – tak jak innej waluty – raczej do przechowywania oszczędności, licząc, że jej kurs wzrośnie – a przynajmniej nie spadnie.
I to dotyczy nie tylko akcji – ale wszystkich instrumentów finansowych notowanych na gpw, czyli takich „papierków”, które podlegają swobodnemu i powszechnemu obrotowi – co zgodnie z definicją czyni je pieniądzem bo możemy w każdej chwili i bez przeszkód wymienić je na złotówki, czyli w dowolnej chwili „spieniężyć”.
Proszę zdać sobie sprawę, że WSZYSTKIE instrumenty finansowe notowane na gpw są pieniądzem i każda emisja instrumentów finansowych to zwiększenie podaży pieniądza, które powoduje nasze zubożenie poprzez ukryty podatek inflacyjny.
Ja nazywam instrumenty finansowe semi-walutą (taką pseudo-walutą) – bo jednak „jakąś wartość” waluty gwarantuje państwo, które jej u siebie używa (zawsze można „tam” pojechać i „coś” za ich walutę kupić) – a wartości instrumentów finansowych NIKT nie gwarantuje – i tym różni się semi-waluta – od waluty.
Podsumowanie
Dlaczego o tym piszę? Bo ludzie nie zdają sobie sprawy, że jakakolwiek kreacja pieniądza (niezależnie od tego czy jest to pieniądz bezgotówkowy kreowany przez banki, czy jest to emisja akcji prywatnej firmy, czy inne instrumenty finansowe) jest de facto KRADZIEŻĄ.
Kradzieżą – ponieważ jest to odebranie części bogactwa niczego nieświadomym ludziom, bez ich wiedzy i zgody, w sposób praktycznie niezauważalny, za pomocą ukrytego podatku inflacyjnego. Ubożejemy, nasza sytuacja ekonomiczna pogarsza się – a nie wiemy dlaczego.
Otóż właśnie dlatego, że jest to kolejny sposób na odebranie nam podstępem pieniędzy. Jest to kolejny – ukryty podatek, przed którym nie można się schować do szarej strefy, którego nie można „na lewo” nie zapłacić – albo się od niego wymigać. Jest to podatek nakładany na nas przez prywatne firmy, przez tych, którzy w jakikolwiek sposób kreują pieniądz.
Ukryty podatek inflacyjny MUSIMY zapłacić – i nie ma fizycznej możliwości aby go uniknąć.
Proszę zapamiętać: od drukowania pieniędzy NIE PRZYBYWA na świecie bogactwa, przybywa tylko umownych symboli do wyceny tego bogactwa. Jedynym skutkiem dodruku pieniędzy jest więc wzrost cen – i nic poza tym. Ci co kreują pieniądz – zyskują – wszyscy inni na tym tracą.
Bogactwo trzeba zawsze wypracować – nie da się go „dodrukować”.
Kreacja pieniądza to ukryty mechanizm podatkowy – zawsze – i zawsze powoduje zubożenie społeczeństwa, za pomocą ukrytego podatku inflacyjnego – na rzecz tego kto pieniądz kreuje.
Wnioski
1. Zwiększanie podaży pieniądza nic nie daje – NIE JEST żadnym rozwiązaniem dla gospodarki. To ci co kreują dziś pieniądz chcą żebyśmy tak myśleli – i angażują do tego wszechobecną w mediach propagandę.
2. A jeśli ktoś mi nie jest w stanie uwierzyć – i koniecznie chce aby zwiększać podaż pieniądza – to niech zapamięta, że JEDYNYM sposobem, aby to zrobić uczciwie, czyli bez szkody dla nas, społeczeństwa – jest emisja pieniądza przez państwo – jako JAWNY podatek inflacyjny.
Każdy inny przypadek zwiększenia podaży pieniądza – oznacza zubożenie społeczeństwa poprzez dodatkowy i ukryty podatek inflacyjny.
PS.
Na koniec przypominam, że jest możliwe normalne państwo, dla normalnych, uczciwych ludzi – w którym oszuści i złodzieje nie mają takich możliwości okradania ludzi, jak dzisiaj. Normalne państwo, w którym społeczeństwo żyje w dostatku – bo NIKT na nim nie żeruje, korzystając z globalnych mechanizmów odbierania im bogactwa, które wytwarzają własną pracą.
Taką „innowacyjną” – jak na dzisiejsze czasy – wizją państwa, chciałbym Was zarazić 🙂
Prezentuję ją na swoim blogu ( freedom.nowyekran.pl ) – zapraszam:
http://freedom.nowyekran.pl/post/67622,polska-naszych-marzen-nowa-wizja-panstwa-kara-za-zbrodnie-to-za-malo
Kara za zbrodnię to za mało << prev || next >> Zboczeńcy intelektualni – gwałt na rozumie