Co powoduje agresję lemingów i „co robić”, by nas lub kamery nie poszarpały
15/07/2012
540 Wyświetlenia
0 Komentarze
22 minut czytania
Lemingi bywają agresywne, w związku z przypadkami ataków postanowiłem podzielić się swoimi przemyśleniami i ustaleniami w tym zakresie. Być może uda się jakiemuś otworzyć oczy?
Co powoduje agresję i atak leminga? – Zastanawiam się od dłuższego czasu. Mam ku temu osobiste powody, bo sam też zostałem zaatakowany, niestety nie dysponuję nagraniem z tego incydentu. Chciałbym się zabezpieczyć na przyszłość i przewidzieć moment ataku np. w celu uniknięcia lub podjęcia stosownych kroków. Myślę, że nie tylko mi się może poszerzona wiedza w tym zakresie przydać. O co właściwie chodzi, w którym momencie leming traci panowanie nad sobą? Co go doprowadza do furii i szału?
Pomyślałem sobie, co dwie głowy to nie jedna i postanowiłem podzielić się swoimi przemyśleniami oraz dotychczasowymi ustaleniami, licząc na pomoc i wsparcie ewentualnych czytelników. Proszę, zatem o merytoryczne komentarze pozwalające poszerzyć wiedzę w tym zakresie.
Notka ta stanowi przyczynek do badań nad lemingami. Zezwalam na wykorzystywanie treści, materiałów badawczych, metod, wyników i ustaleń z podaniem źródła lub bez. Na licencji: Pro publico bono.
Materiały źródłowe:
- Atak na dziennikarkę NiezaleznaTV – 27 Miesięcznica
- FURIA NIESIOŁOWSKIEGO! SZOKUJĄCE!!! Niesiołowski atakuje Ewę Stankiewicz
Pytania zasadnicze:
Co powoduje furię i atak?
Co możemy zrobić?
Jak im pomóc?
IMHO (moim zdaniem) pomocnym w zdiagnozowaniu problemu wydaje się fragment Ewangelii o rzucaniu pereł przed świnie:
Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały – Mt 7, 6
Kwerenda, czy raczej skrutacja pozwala wyszukać inny fragment o perłach
Mt 13, 44 nn. Cytowaniem [dalszym] biblii nie będę ewentualnych PT czytelników przynudzał, jak ktoś chce to znajdzie (np. kliknie) i przeczyta, natomiast mogłoby się zdarzyć, że kogoś to denerwuje lub wywołuje agresję, a właśnie tego, jak już wspomniałem chciałbym uniknąć. Zdecydowanie wolę pokój i rzetelną dyskusję na argumenty.
W materiale 1 widzimy, że właśnie wtedy, kiedy dochodzi do konkretów, próby przedstawienia argumentów, sprecyzowania faktów i okazania dowodów uzasadniających stanowisko – rozmówca przed obiecanym okazaniem wejściówki do sejmu został poproszony o przedstawienie się i… chyba już wtedy wypowiadając wujek Klapa, czy Glapa (ktoś z jego ekipy dodaje Gabryś) ulega dziwnym dla mnie emocjom. Później następuje niespodziewany atak na kamerę. Dotąd tylko sobie gadali na pewnym poziomie abstrakcji bazując raczej na nastrojach i odczuciach – nic konkretnego. Gadka na poziomie Tuska, nie wiem, czy zauważyli państwo, że ten facet (PDT) mówi zazwyczaj o swoich nastrojach, zamiast o konkretach.
W moim przypadku było podobnie – atak nastąpił w momencie, kiedy przedstawiałem konkretne argumenty uzasadniające, dlaczego nie mam nienawiści do Kaczyńskiego.
W materiale 2 – odnoszę wrażenie, że wbrew pozorom kulminacyjnym punktem jest pytanie o to jak głosował pan poseł. Już wtedy przejawia zdenerwowanie i chęć ucieczki od niewygodnego widocznie dlań pytania i tematu. O tzw. „Pierdołach” mógłby zapewne gadać godzinami. Jednak pytanie o to jak zagłosował poseł wydaje mu się wysoce niestosowne. Nawołuje do tego, by każdy zajął się tym, codo niego należy. Stres potęguję się w momencie uświadomienia sobie (niekoniecznie zgodnie z prawdą), ze pani dziennikarka mam coś wspólnego z znienawidzoną postacią Jarosława Kaczyńskiego.
I to wydaje się być mieszanką wybuchową.
KACZYŃSKI PERŁĄ
Konstatacja – konkret + Kaczyński powoduje wybuch agresji leminga. Słyszałem kiedyś od warszawskiego taksówkarza, że „gdyby nic nie było na rzeczy to tak by na nich nie szczekali” – jeszcze o braciach Kaczyńskich. Wniosek nasuwa się sam – Kaczyński musi być perłą, która powoduje ich wściekłość.
Też zresztą wydaje mi się, że JK to jeden z nielicznych polityków, którzy się nie zeszmacili. W środowisku zeszmaconych SB-ków, aparatczyków, karierowiczów, zdrajców, targowiczan i innych takich, co to nadal stoją PO stronie ZOMO automatycznie wywołuje odruchy wrogości. Niektórym zapewne wyrzuty sumienia nie pozwalają spokojnie nawet patrzeć na tę perłę polskiej polityki.
Owszem JK nie jest ideałem i też dostrzegam u niego wady, np. to, co robi ze Zbyszkiem Ziobro i Solidarną Polską nosi cechy zawoalowanego „tylko ja”, a tymczasem przecież JK nie jest Bogiem i tez popełnia błędy, jak każdy śmiertelnik zresztą. Inna sprawa, że do niego mam zaufanie i oczywiście na PiS zamierzam głosować nadal, ale dajmy żyć innym, dopóki nie ujawnią się, jako wrogowie to traktujmy ich, jako sprzymierzeńców przeciwko barbarzyńcom. I wspierajmy się nawzajem. Niestety walcząc z sobą kreujemy i cementujemy wizerunek podzielonej i skłóconej prawicy. I dziwi mnie to, że tak doświadczony i ceniony przeze mnie polityk tego nie dostrzega. Po co zaogniać sytuację i czemu maja służyć te wezwania do powrotu – JK powinien sobie zdawać sprawę, z tego, że nawet godność i honor nie pozwalają im już wrócić. Niech sobie żyją własnym życiem, skoro tak zdecydowali. Rozumiem sentyment, ale przy okazji apeluję do JK o przemyślenie tej kwestii.
Póki, co to jednak perłą w polskiej polityce jest J. Kaczyński i na nim buduje swój sukces nawet Tusk i Platforma O. Przeglądałem ostatnio na fb https://www.facebook.com/POpieram, Zdjęcia na tablicy .
Dlaczego lemingi popierają PO:
"nie skłóci nas Kaczyński z Niemcami ,ani z Rosją jeśli będziemy glosować na PO"
"tylko na PO i nie słuchać OSZOŁOMÓW"
"idzie w górę, będzie dobrze, wojny kaczyński niemcom nie oglosi"
…
Oni poza atakowaniem Kaczyńskiego nie mają chyba nic do powiedzenia i zaproponowania. To Kaczyński ich łączy i jednoczy w
bulu i
nadzieji.Nawet na oficjalnej stronie Platformy O znajdujemy coś takiego
http://www.platforma.org/pl/platforma/satyryki/ – w zasadzie czysta „szydera”. Żadnych konkretów i propozycji własnych. Jadą jadem PO Kaczyńskim i PiS-ie. A ci nie potrafią czy nie chcą nawet temu ani zapobiec, ani odpowiednio zareagować. Nie chcę podejrzewać PiS o współdziałanie, ale ja na ich miejscu pozwałbym chamstwo i zażądał odszkodowania. Być może nie wierzą w skuteczność dochodzenia swoich praw przed zdonaldyzowanym wymiarem sprawiedliwości. Owszem, nawet się specjalnie nie dziwię i żeby nie przedłużać przykładów kuriozalnych wyroków nie wymienię.
CZY I JAK (MOŻNA) BRONIĆ SIĘ PRZED TYM CHAMSTWEM
Myślę, że najgorszą rzeczą, jaką możemy zrobić w tej sytuacji, to udawać, że nic się nie stało. Pozwalać hydrze na dalszą donaldyzację, dewastacją tego, co jeszcze zostało niezniszczone i sprywatyzowane.
Stało się. Zginął mój Prezydent. Mój Rzecznik Praw Obywatelskich. Ludzie, dla których Polska była coś znaczyła i nie były to tylko czcze słowa. Poległo naczelne dowództwo sił zbrojnych. Dekapitacja… powiedział Donald i dalej nic się nie stało!?
A contrario – skoro propaganda mówi, że nic się nie stało lub coś przykrywa, to znak, że należy nagłaśniać tym bardziej i pokazywać fakty. Nie odpuszczać. Dążyć do prawdy. Demaskować manipulacje. Ujawniać agenturę. Nie godzić się na grabież i zawłaszczanie Polski przez kolesi. A fakty są takie oto np.:
- Niszczy się polską gospodarkę, by nie stwarzać konkurencji Niemcom – vide stocznia.
- Blokuje się polskie inicjatywy – np.: Marsz Niepodległości i miejsce dla TV TRWAM na multipleksie…
- Robią sobie jaja, a z nas idiotów w żywe oczy. „To kłamstwo, poznałem po oczach” – wierzącym w to zapewnienie, serdecznie współczuję, mnie jednak ono jakoś nie przekonuje. Rzekłbym nawet bulwersuje.
- ראש הממשלה של פולין, דונלד טוסק ad 2 z Kanady wzburzony sugeruje, że pan Stefan ma przeprosić, a po powrocie do Polski obraca kota ogonem i ogłasza go bohaterem narodowym cytując RRK.
- פאבל גרא „pan premier nigdy nie kłamie” powie po czasie, przełykając ślinę – nic się nie stało.
Ktoś z lewactwa wykorzystując domniemaną naiwność i uległość, czy głupotę nawet ciemnogrodzian podpowie „życzliwie”- mamy niezależną prokuraturę i niezawisłe sądy, czekaj cierpliwie na wynik postępowania, albo uderzając w ckliwe tony – po chrześcijańsku nadstaw drugi policzek. Tym jednak odpowiem – niech doczytają ewangelię do końca – nie nadstawia się drugiego policzka mówiąc, że nic się nie stało, ale mniej więcej tak:
«Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?» – J 18, 23
Jeżeli zatem ktoś chce i uznaje za stosowne – może sobie milczeć, nawet popierać złodziei i nie dostrzegać problemu. W końcu mamy demokrację. Pozwolę sobie jednak nie korzystać z okazji, by siedzieć cicho, kiedy ktoś pluje mi w twarz.
"Vi sono momenti nella vita, in cui tacere diventa una colpa e parlare diventa un obbligo. Un dovere morale, un imperativo categorico al quale non ci si può sottrarre". – Orian Fallaci (
tłumaczenie gogle)
WSTĘPNE WYNIKI BADAŃ – USTALENIA I WNIOSKI
Wydaje się, ze sprowadzenie dyskusji do konkretów w sytuacji, kiedy to leming dotąd żyjący w poczuciu bycia kimś – wynikającym dlań z przynależności do sekty światłych wyznawców Antypisa, a de facto niemający argumentów merytorycznych przeczuwa możliwość utraty twarzy powoduje opisywane nerwowe reakcje.
Człowiek taki widząc coś, co dla niego jest niestrawne i niedostępne z powodu ugrzęźnięcia, uwikłania się w bagnie i szambie, i że jest umoczony w pomyjach po uszy, nie znajdując jednocześnie niemożliwości szybkiego wydostania z tego szamba doznaje czegoś w rodzaju szoku termicznego. Z jednej strony naturalna tęsknota do ideałów, piękna, dobra, prawa i sprawiedliwości, a z drugiej strony wstyd i naturalna potrzeba ukrycia smrodu wydobywającego się spod uchylonej już lekko przyłbicy powoduje atak. To chyba taki odruch, czy też rytuał wynikający z „dobrego” wychowania, a swego czasu ujawniony przez samego Donalda Tuska (wspomnianego w materiale nr 1):
„Jeśli się ktoś wychował na podwórku, dobrze wie, że kluczowe znaczenie ma to, kto pierwszy uderzy- wyznał Agnieszce Kublik i Monice Olejnik szef Platformy Donald Tusk w wywiadzie opublikowanym w sobotniej "Gazecie Wyborczej". http://naszeblogi.pl/30727-spelnione-proroctwa
Pan w materiale 1 zapytany o ideologię, czy poglądy – odsyła rozmówczynię właśnie do „Tuska”. Tu jednak brakuje mi dookreślenia, czy wszystkich kolegów z podwórka się tak traktuje i się zastanawiam, w którym momencie taki leming uderza. Otóż wydaje się, że taki leming ma zakodowane, z definicji niejako wszczepione naczelne przykazanie – nie tylko nie wnikać, nie interesować się Polityką, ale i jednoznacznie określać to swoje stanowisko – czyli nienawidzić jedynego znaczącego coś w Polsce męża stanu, jedynego mającego coś konkretnego do powiedzenia i zaproponowania Polityka:
Po czym poznać leminga? Zapytany o sympatie polityczne mówi:
„Ja tam się polityką nie interesuję, ale ten, k***a Kaczyński to już musi odejść!” –
O definicji leminga
Wdrukowywano im to przez lata. Przypomnę działania PO RP rozszerzające zakres badania afery hazardowej – nie tylko lata rządów PO ale i poprzednie – nastawione na efekt: jeśli już się ma okazać, że coś jest na rzeczy to nie tylko my jesteśmy złodziejami, ale i wszyscy, w tym PiS też. W tym kontekście sprowadzanie do poziomu rynsztoka debaty publicznej przez faceta z tytułem profesora i
donaldyzacjajęzyka parlamentarnego wydają się też nieprzypadkowe.
Czyli generalnie uważamy w momencie, kiedy dyskusja zaczyna dotykać konkretów, a w szczególności, gdy już padło nazwisko Kaczyński.
Czy i co można zrobić, żeby to odkręcić? Oprócz egzorcyzmów i modlitwy, oczywiście. Otóż wydaje mi się, że lemingi to generalnie biedne stworzenia, które potrzebują akceptacji swojej osoby, a przy tym nie zatraciły poczucia wstydu i zażenowania. Uświadomienie im – jednakowoż, (co podkreślam ze względów bezpieczeństwa) z miłością, w komfortowych dlań, czyli niepowodujących zagrożenia, możliwie przyjaznych dla nich warunkach, – że dali się nabrać na coś, czego powinni się wstydzić – może skutkować refleksją, a nawet uwolnieniem od negatywnych emocji, w szczególności od zaszczepionej agresji i nienawiści. Prawda, bowiem wyzwala. Celowym wydaje się publikowanie adresowanych do nich tekstów w Internecie. Natomiast rozmowy indywidualne należałoby przeprowadzać z dużym wyczuciem, ostrożnością i zgodnie z zaleceniami – chyba prof. Krasnodębskiego – raczej zadając pytanie, które pozwolą im samym dojść do prawdy, niż usiłując przeforsować swoje poglądy, czy prawdy. Tego, co im wtłoczono przez lata nie da się tak łatwo odkręcić jedną nawet błyskotliwą pogadanką.
Czyli jak już ustalimy, że to leming dystansujemy się np. żartem od konkretów i w momencie, kiedy poczuje się zrelaksowany możemy delikatnie zapytać np. o coś z życia Donalda – choćby dowcip jakiś, bo lemingi lubią się pośmiać lub ciekawostka taka czy słyszał, że tatuś wołał na niego POMUCHEL? Wymienianie na tym etapie konkretów lub nazwiska Kaczyńskiego wydaje się zbyt niebezpieczne. Uważam, że leminga powinno się najpierw oswoić i przyzwyczaić do tego, że o polityce można porozmawiać bez nienawiści, a dopiero wtedy można sondując zachowania – próbować coś powiedzieć na serio.
Tu pozwolę sobie jednak zakończyć przypomnieniem mocnych słów biskupa abp Mieczysława Mokrzyckiego – dedykowanych tym, co to nie interesują się polityką, z pytaniem pomocniczym, umożliwiającym zrozumienie tekstu – a kogo to starożytni Grecy określali mianem idioty?:
„Tu chciałbym Wam powiedzieć, że to jest działanie polityczne. Co więcej wszystko, co robimy, albo czego nie robimy ma również wymiar polityczny. Muszę o tym powiedzieć, żeby wyjaśnić nieporozumienia. Otóż słowo `polityk" oznaczało w demokracji ateńskiej człowieka, który uczestniczył w życiu polis, czyli swojego państwa. A jeśli ktoś nie uczestniczył w życiu państwa, tylko ograniczał się do tego, aby zajmować się wyłącznie swoimi prywatnymi sprawami, Grecy nazywali go mianem `idioty". Jeśli zatem radio, telewizja albo jakieś inne medium umożliwia obywatelowi włączenie się do życia społecznego, to pełni ono funkcję demokratyczną i polityczną zarazem. Nie brać zaś udziału w polityce, to znaczy: nie żyć. Bo każda wypowiedź polityczna ma wymiar polityczny. Jeśli zaś system albo grupa ludzi chce uniemożliwić innym swobodne wypowiadanie tego, co uznają za ważne dla swojego życia i pożyteczne dla życia publicznego, to taką postawę nazywamy totalitaryzmem. My się tu odwołujemy do starożytnych Greków, czyli do świata pogańskiego jeszcze, który potrafił stawiać pytania o to, co ludzkie i piękne. To, że jesteśmy chrześcijanami, nie oznacza odcięcia się od tego, co ludzkie. Wręcz przeciwnie. To, co Boże wydobywa i podkreśla piękno tego, co naturalne.”
Tekst w całości i do odsłuchania jakby się komuś chciało, albo mi nie wierzył na słowo, że to prawda, lub że abp tak powiedział – na stronie
Radio Maryja, 2011-07-10