Bez kategorii
Like

Co odziedziczyliśmy po wieku XVIII (2)

08/07/2012
533 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Ludzie, którzy doszli do bogactwa, mogą kosztować jego efektów: pędzić próżniacze życie […]. Jak to osiągnąć, jest przedmiotem ekonomii politycznej. Jak to rozgrzeszyć, jest przedmiotem polityki ekonomicznej [K. Zorde]

0


Ideolog John Locke?

 

W wieku XVIII dwóch ludzi uważano za inicjatorów nowoczesnego myślenia o świecie: Isaaka Newtona i Johna Locke. Newton jak powszechnie wiadomo był genialnym twórcą mechaniki zwanej dziś klasyczną. Wiedza na temat Johna Locke nie jest tak powszechna. Kim był John Locke? Tatarkiewicz w swej „Historii Filozofii” określił go dyplomatycznie: „nie był geniuszem”. Każdy, kto zetknął się z newtonowską mechaniką wie, że od strony matematycznej jest ona banalnie prosta. Ale dla Johna Locke była ona nie do pojęcia.

 

Biorąc powyższe pod uwagę, nie należy się dziwić temu, że słynne teorie J. Locke są delikatnie mówiąc kontrowersyjne.

 

  1. W teorii poznania Locke przyswoił sobie arystotelesowskie pojęcie „tabula rasa”. Jako empirysta uważa przy tym, że nie ma w umyśle niczego, co wcześniej nie dostarczyłyby zmysły. Gdyby sobie zadał pytanie, jakie zmysły pozwoliły mu na wgląd w naturę poznania, to by może darował światu swoje odkrycia (warto przeczytać krytykę tych poglądów pióra współczesnego mu Leibnitza).

  2. Locke’a był też zwolennikiem laborystycznej teorii wartości (czyli poglądu, że to praca włożona w wytworzenie dobra stanowi o jego wartości). To od niego pogląd ten przyjął Adam Smith. Ta jawnie bzdurna teza stała się później podstawą marksizmu. Alternatywna koncepcja wartości oparta o rzadkość i użyteczność dóbr, została sformułowana mniej więcej w tym samym czasie przez Richarda Cantillona. Jednak w blasku geniuszu Smitha żadna myśl odmienna nie miała szans się utrzymać ;-).

  3. Konsekwencją przyjętej teorii wartości jest teza o 'świętym prawie wolności’, której ochrona ma być głównym (jeśli nie jedynym) zadaniem państwa. W czasach kolonialnych pisać takie rzeczy mógł tylko człowiek podły lub głupi. Jeśli na dodatek uświadomimy sobie, że słowa te wyszły spod pióra urzędnika państwowego, zajmującego się koloniami, to można się dziwić, że 'kradzione’ w gardle ością mu nie stanęło. Gdyby Locke ograniczył prawo własności do wytworów pracy, byłoby to w pełni zrozumiałe. Ale takie prawo byłoby wobec potrzeb ówczesnych grabieżców bezwartościowe. Stąd pomysł „mieszania”. Mieszając pracę w dobrem naturalnym nadaję mu wartość i przez to uzyskuję prawo do własności. To tak idiotyczne, że aż trudno uwierzyć!! Robert Nozick w swej książce „Anarchia, państwo, utopia” podaje przykład z wylewaniem soku do oceanu. Wskutek tej czynności zmarnujemy trochę soku, a nie staniemy się właścicielami oceanu. Jak bardzo by to śmieszne nie było, z pewnością nie braknie interpretatorów głębi myśli 'geniusza’, którzy de facto bronią jej przed kompromitacją. Dlaczego? Bo ta koncepcja świetnie nadaje się do uzasadnienia własności intelektualnej, ACTA etc.

  4. Ostatnią kwestią, nad którą chciałbym się zatrzymać, jest ilościowa teoria pieniądza, która stała się fundamentem monetaryzmu. Locke uważał, że istnieje prosty związek między ilością pieniędzy w obrocie i cenami. Takiej teorii przeciwstawiają się ekonomiści szkoły austriackiej. Ponownie przywołam Rothbarda i jego tekst: David Hume i teoria pieniądza. Dzisiaj, gdy wielkość dopływu pieniędzy do gospodarki jest trudna do wyobrażenia, fałszywość ilościowej teorii pieniądza mogłaby zdawać się oczywistością. Ale tak nie jest. Nie tylko dominujący monetaryzm jej potrzebuje. Także jego oponenci sięgają po wymysły Locke’a (do tego tematu jeszcze wrócę).

 

Ideologia draństwa

 

Jak to się więc stało, że Locke zdobył sławę nawet większą niż Newton? Newton nie dość, że posługiwał się zaawansowaną matematyką, to jeszcze był Żydem. Locke zaś, jako Anglik należał do „rasy panów”. Wpływowy tatuś ułatwił mu karierę – zarówno naukową jak i dyplomatyczną. W pracy naukowej John Locke dokonał syntezy ówcześnie modnych kierunków refleksji filozoficznej, co jak wiadomo jest podstawą sukcesu. Na dodatek jego poglądy ekonomiczne były bardzo na rękę rosnącej w siłę klasie kapitalistycznej. Co za szczęśliwy zbieg okoliczności! Powstały w tym czasie Bank Anglii (1694r.) rozpoczął swą działalność dzięki łapówce (pożyczce udzielonej królowi). Niezależnego „geniusza” nikt o uleganie takim wpływom nie podejrzewa. Tak jak współczesnych ekonomistów nikt nie podejrzewa o konformizm. To nie ich wina, że odkrywane 'prawa rynku’ są tak na rękę możnym tego świata. K. Zorde w książce "Metafizyczne wątki w ekonomii" bardzo zgrabnie określił rolę takich uczonych: „Ludzie, którzy doszli do bogactwa, mogą kosztować jego efektów: pędzić próżniacze życie, albowiem próżniacze życie w bogactwie jest lepsze, niż próżniacze życie w biedzie. Jak to osiągnąć, jest przedmiotem ekonomii politycznej. Jak to rozgrzeszyć, jest przedmiotem polityki ekonomicznej.”.

Bardzo ważny w całej tej hecy jest kontekst historyczny. Przez cały wiek XVII trwała wspierana przez władze Wielkiej Brytanii kolonizacja Ameryki Północnej. Pobożni purytanie potrzebowali ideologii, która pozwoliłaby im na grabież ziemi i eksterminację tubylców. W Indiach narastała w tym samym czasie ekspansja brytyjskiej „Kampanii Wschodnioindyjskiej” i ci dżentelmeni też potrzebowali ideologicznego wsparcia. W samej Anglii rosły masy pozbawionych własności robotników. Pomysły Locke pasowały tu idealnie. Co prawda ludzie rodzą się wolni i równi, ale wychowanie prowadzi do ich ogromnego różnicowania. Locke nie miał też problemu z uznaniem za naturalny podziału na ludzi posiadających dobra i resztę, skazaną z powodu ich braku na służenie innym. Wraz z pozbyciem się „idei wrodzonych” łatwiej jest uznać, że człowiek dziki nie ma także wrodzonej godności. Nic więc dziwnego, że – jak zauważa demaskator liberalizmu N. Chomsky – według Locke’a zwykli ludzie ’powinni być pozbawieni nawet prawa zabierania głosu w sprawach publicznych’. W Anglii przełomu XVII i XVIII wieku udało się – między innymi dzięki Johnowi Locke zbudować doktrynę, która pozwoliła dżentelmenom (men of best quality) cieszyć się wolnością i panować nad „wielką bestią”, jak określił społeczeństwo „ojciec kapitalizmu amerykańskiego” Alexander Hamilton. Mentor Hume’a i Smitha, Francis Hutcheson dostarczył odpowiedniej do tego doktryny etycznej: jeśli rządzeni zaakceptują post factum działania rządzących, to jest to zgodne z duchem demokracji. Do tego należy dodać świadomość, że – jak zauważa Hume – kontrola opinii jest podstawą rządzenia i … Witajcie w amerykańskim raju….

 

Ilościowa teoria pieniądza

 

Wróćmy na koniec do kwestii ilościowej teorii pieniądza i zastanówmy się, skąd mógł zrodzić się ten niedorzeczny pomysł.

Wielki sukces Newtona w racjonalistycznym podejściu do nauk przyrodniczych zdawał się być możliwy do powtórzenia w naukach humanistycznych i społecznych. Nikogo więc w tamtych czasach nie dziwiły próby formułowania bardzo ogólnych twierdzeń, opisujących funkcjonowanie człowieka i społeczeństwa. Jeśli jednak głoszenie takich praw zestawimy z liberalizmem, dochodzimy do paradoksów. Jeśli bowiem uznamy funkcjonowanie takich prostych praw, to nie możemy odmówić rządom prawa do ich uwzględniania w swych decyzjach. Prawa stają się regułami interwencji. Z jednej strony chcielibyśmy więc, by sytuacja człowieka zależała wyłącznie od jego pracy i zapobiegliwości, z drugiej zaś uznajemy prawo do ingerencji władz w imię 'praw rynku’. Problem w tym, że te rzekome prawa są wątpliwymi uogólnieniami, które w pojedynczych przypadkach mogą prowadzić do skrajnej niesprawiedliwości.

 

 

Parytet gospodarczy

 

Rozwój gospodarczy każdego kraju może być zmaksymalizowany w stosunku do jego możności tylko wtedy, gdy posiada on odpowiednią ilość pieniądza w obiegu. Ta myśl nie pochodzi z deklaracji „Nowej Architektury Finansowej”. To punkt wyjścia w teorii niejakiego Johna Lawa, który postanowił wdrożyć ideę pieniądza papierowego. Wbrew często spotykanej opinii, Locke nie był bezwzględnym wrogiem papierowego pieniądza. Uważał jedynie, że ma on ograniczone zastosowanie: może być używany w transakcjach wewnętrznych.

W początkach wieku XVIII funkcjonował już Bank Anglii, który konsekwentnie zmierzał ku współczesnym zasadom kreowania pieniądza z niczego. Znane były też papiery emitowane przez bank Amsterdamski (florin-banco) i Hamburski (marc-banco). Dzięki stuprocentowym rezerwom i gwarancji stałej wartości, florin-banco cieszył się bardzo dużym uznaniem.

We Francji dwukrotnie kilkakrotnie w latach 1701-1706 wyemitowano papierowe substytuty pieniądza. Jednak wobec spadku jego wartości i narastającemu oburzeniu społeczeństwa, w roku 1712 papiery te zostały wycofane (dzięki złotu przywiezionemu z Peru). Jednak toczone przez Ludwika XIV, zwanego Królem Słońce wojny i ekspansja kolonialna kosztowały, a skarb był pusty. Kiedy po jego śmierci rządy sprawował Filip II Burbon-Orleański, zjawił się jego znajomy John Law i przekonał go, że może „dokonać dzieła, które wszystkich wprawi w zdumienie”. W dniu 2 maja 1716 roku Law uzyskał patent na druk papierowego pieniądza. W 1718 roku idąc w ślady Banku Anglii, Law postarał się, by jego bank został uznany za Bank Królewski. Nakazano, by wszystkie większe transakcje były regulowane złotem lub banknotami (monety srebrne zostały dla mniejszych transakcji). Pozbawiony dostatecznej kontroli bank idzie na całość. W roku 1718 jest w obrocie 12 mln banknotów, z końcem 1719 sięga już miliarda. Law nie był głupi – dostrzega, że parytet został złamany i pieniędzy jest więcej, niż towarów jakie można za nie kupić. Tworzy więc spółki, których akcje stanowią podstawę emisji pieniądza. W ten sposób powstaje słynna Kompania Missisipi. W roku 1720 bańka spekulacyjna pęka. Państwo jest zrujnowane, Sekwaną płyną trupy, a Law ucieka z kraju. Ale podobnie jak po każdej bańce zostaje grupa ludzi, którzy okazali się sprytni i wzbogacili się do tego stopnia, że jeden z nich chciał sobie nawet kupić Polskę! Nastąpiło też faktycznie ożywienie gospodarcze i rozwój kolonii. Jednak były też straty niewymierne. Nie brak nawet opinii, że gdyby nie zrujnowane wówczas zaufanie społeczeństwa, udałoby się uzdrowić system finansowy państwa i nie doszłoby do Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Mając na uwadze tą historię, warto szczególnie w sferze finansów zachować daleko idącą ostrożność.

 

Jerzy Wawro, lipiec 2012

0

Filozoficznie

Nieregularnik internetowy www.filozoficznie.pl.

3 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758