Odszkodowanie za represje powinno pochodzić ze środków następcy prawnego PZPR – pisze Adam Słomka.
Były prezydent Lech Wałęsa wyznał w TVN 24, że jest mu wstyd za zachowanie Zbigniewa Romaszewskiego. Zdaniem byłego prezydenta ubieganie się o odszkodowanie od III RP za 2 lata więzienia spędzone w okresie PRL jest wysoce niestosowne.
Nie wyciąga się ręki do biednej Polski. To mi się nie mieści w głowie. Nie wolno tak robić. Walczyliśmy o wolną Polskę i ona jest. Jest poobijana, ludzie naprawdę źle żyją, trzeba ludziom pomagać. A on będąc senatorem jeszcze wyciąga rękę do III RP, która jest tak biedna? To mi się nie mieści w głowie – mówił Wałęsa.
Artykuł 19 Konstytucji RP mówi wyraźnie o szczególnej trosce III RP o weteranów walki o niepodległość. Tymczasem w efekcie “zmowy okrągłostołowej” i “grubej kreski” utrwalacze władzy ludowej spokojnie żyją z wielotysięcznych emerytur. Polskie sądy (w których można odnaleźć wielu sędziów skazujących działaczy opozycji w czasach PRL) rozszerzają pojęcie “niezawisłości” do absurdalnych rozmiarów.
Gdzie pan był, panie prezydencie?
We wrześniu 2009 r. Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił pozew o odszkodowanie skierowany przez nestora lubelskiej opozycji (ur. 1921) Janusza Rożka skierowany przeciwko funkcjonariuszom MO i SB, którzy pobili go w 1978 roku. Na posterunku milicji w Milejowie został pobity przez komendanta posterunku Józefa R. i funkcjonariusza SB Zdzisława H. Obaj zostali skazani za to prawomocnym wyrokiem na kary po jednym roku i jednym miesiącu więzienia. Gdy komunistyczni zbrodniarze katowali Janusza Rożka, prezydent Wałęsa nie przejawiał jeszcze większej aktywności społeczno-politycznej.
Pan Janusz w czasie II wojny światowej był żołnierzem Batalionów Chłopskich. W latach 1945 -1947 służył jako chorąży w KBW i został wydalony z wojska za członkostwo w PSL. Od 1977 zaangażował się w działalność Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W 1978 powołał pierwszą niezależną organizację rolników (Tymczasowy Komitet Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej). Janusz Rożek ściśle współpracował z Konfederacją Polski Niepodległej. Po “Sierpniu 1980″ stał się jednym z liderów rolniczej “Solidarności”. W stanie wojennym został internowany na okres od 13 grudnia 1981 do 28 kwietnia 1982. Skazano go następnie na karę trzech lat pozbawienia wolności za napisanie apelu do wojskowych o niesubordynację. W 1983 uzyskał zwolnienie na mocy amnestii. Był posłem z ramienia Komitetu Obywatelskiego wybranym w okręgu Lubartów.
Uzasadniając wyrok o oddaleniu powództwa, sędzia Jolanta Szymanowska podkreśliła, że Rożek zbyt długo zwlekał z wystąpieniem o odszkodowanie. Był aktywnym działaczem i mógł to zrobić. Miał świadomość, że upływ czasu działa na jego niekorzyść. Od jego pobicia na posterunku milicji minęło 30 lat, a według prawa roszczenia o odszkodowanie przedawniają się po upływie najdalej 10 lat od zdarzenia, które jest ich przyczyną. Sędzia podkreśliła, że Rożek wiedział, kto go pobił i w związku z tym mógł wystąpić o odszkodowanie zaraz po pobiciu. “Jeśli nawet przyjąć, że czas dochodzenia roszczeń, wywołanych represjami w latach 70. czy 80., uległ zawieszeniu do czerwca 1989 r., to powód wystąpił z powództwem dopiero w 2008 r., czyli po upływie 20 lat, kiedy to roszczenie mogło być dochodzone” – powiedziała sędzia.
“Powód nie tylko był zaangażowany w ruch antykomunistyczny, ale działał także w wolnej Polsce, był posłem na Sejm, korzystał z pomocy warszawskich adwokatów, powinien także zadbać o swój interes” – dodała sędzia. Rożek przegrał też proces, w którym domagał się 2 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa za pobicie w 1978 r. – także z powodu przedawnienia.
Czy to się panu prezydentowi mieści w głowie?
Realnie bezkarni utrwalacze
Sąd Najwyższy w drodze uchwały rzekomo zakończył spór o to, kiedy karalność za zbrodnie komunistyczne się przedawnia. Według niektórych sądów to oznaczało, że spraw w ogóle nie należało kierować do sądów a wyroki skazujące nie powinny były zapaść. I choć wkrótce je pouchylano, byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa otworzyła się furtka do występowania o zadośćuczynienie lub odszkodowanie za niesłusznie poniesione kary.
O pieniądze do toruńskiego sądu wystąpiło trzech następnych funkcjonariuszy bezpieki. Tylko w Toruniu łącznie domagają się od państwa już blisko 500 tys. zł. Pierwszy skorzystał z niej 63-letni Mieczysław K., teraz zrobili to inni jego byli koledzy po fachu: Witold P., Bronisław S. i Bogdan B. Szczególnie rzuca się w oczy – z uwagi na kwotę – wniosek tego ostatniego. Mężczyzna dostał w 2007 r. rok więzienia w zawieszeniu i niespełna 1,3 tys. zł kar finansowych za prześladowanie drukarzy Toruńskiego Informatora Solidarności. Teraz, po anulowaniu wyroku, żąda od państwa aż 320 tys. zł. “(…) Trudno ocenić bezmiar szkód wyrządzonych mi przez tę na zimno zaplanowaną eksterminację, prowadzoną wobec mnie przez IPN” – uzasadnił wysokość roszczenia.
Dalej wskazał, że po wytoczeniu mu sprawy przez IPN stracił “eksponowane stanowisko” w firmie, której był “twarzą”, a przez to obniżył się poziom jego życia. W sądzie będzie domagał się przede wszystkim odszkodowania za utracone zarobki (oszacował je na 300 tys. zł, reszta to zadośćuczynienie).
Witold P. chce ponad 107 tys. zł, a Bronisław S., który podczas swojego procesu wyznał, że “jest dumny z pracy w SB”, a potem pozwał zmarłego niedawno byłego opozycjonistę Wacława Kuropatwę za to, że ten nazywał go “SB-manem”, żądał 40 tys. zł.
Po nich podobne wnioski prawdopodobnie złożą następni – w całym kraju IPN zdążył skierować do sądów ok. 300 ?przedawnionych? spraw za zbrodnie komunistyczne (większość została osądzona).
Czy to się panu prezydentowi mieści w głowie?
22 lata opóźnienia w dekomunizacji
W Sejmie RP I kadencji (1991-93) byłem sygnatariuszem wniesionego projektu ustawy „o Restytucji Niepodległości”. Projekt Konfederacji Polski Niepodległej zakładający m.in. dekomunizację i lustrację był składany na początku prezydenckiej kadencji Lecha Wałęsy. Poza posłami KPN został wsparty w I czytaniu przez posłów NSZZ Solidarność i Porozumienia Ludowego Gabriela Janowskiego. Prezydent Wałęsa w żaden sposób nie wyraził wtedy publicznie wsparcia dla prac nad tym projektem. Kluby parlamentarne prawicy „okrągłostołowej” zamiast pracować nad tym projektem wolały iść drogą ustępstw wobec postkomunistów. Ponownie w III kadencji Sejmu RP (1997-2001) projekt ustawy dekomunizacyjnej Konfederacji Polski Niepodległej – Obóz Patriotyczny został „utrącony” w związku z wycofaniem poparcia dla niego przez posłów AWS. Niektórzy z posłów Akcji wycofujący swoje podpisy pod naszym projektem twierdzili, że zostali do tego nakłonieni przez późniejszego kandydata Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego Mariana Krzaklewskiego.
Dziś również Tomasz Nałęcz czy Jan Lityński przeprowadzają krytykę senatora Zbigniewa Romaszewskiego. Oboje popierali wprowadzenie obecnej Konstytucji RP, w tym art. 19, wyrażającego w imieniu państwa jasne wsparcie dla kombatantów. Kilka dni po wyroku w sprawie Romaszewskiego sąd uznał, że mam otrzymać 180 tys. zł. Jako młodociany więzień byłem sądzony w pokazowym procesie politycznym i byłem pozostawiony „bliologii”, która poprzez gruźlicę miała mnie doprowadzić na Rakowieckiej w zamyśle komunistycznych zbrodniarzy do śmierci. Premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher oraz blisko 100 angielskich parlamentarzystów poprzez presję na Wojciecha Jaruzelskiego spowodowało wtedy podjęcie mojego leczenia.
W 1986 r. pułkownik SB zabija moją Mamę. Funkcjonariusze SB, MO, sędziowie i prokuratorzy, którzy tuszowali sprawę tego politycznego zabójstwa są nadal bezkarni – tak zdecydował niedawno „niezawisły” sąd.
Odszkodowanie za represje powinno pochodzić ze środków następcy prawnego PZPR. W przyszłości zmierzę się zapewne i z takim wyzwaniem.
To, że Janusz Rożek, Zbigniew Romaszewski czy ja sprawowaliśmy mandaty parlamentarne nie było zasługą środków budżetowych. To z woli naszych wyborców próbowaliśmy na drodze parlamentarnej wprowadzić zmiany, które jasno wyznaczyłyby granicę miedzy komunistycznym katem a jego ofiarą. Nie można czynić zarzutu z wieloletniej służby na rzecz Polaków i z ich mandatu. Tego prezydent Wałęsa nie rozumie. Żadnemu opozycjoniście nie chodzi o pieniądze wyrwane z budżetu państwa. Jeśli jednak tysiące komunistycznych zbrodniarzy, funkcjonariuszy MSW PRL, komunistycznych sędziów czy prokuratorów zwalczających demokrację pobierało i pobiera od 1989 r. emerytury i korzysta z innych apanaży … to zarzuty prezydent Wałęsa powinien kierować w swoją stronę. Miliardy złotych przez 22 lata po rozpoczęciu funkcjonowania Sejmu RP I kadencji trafiły na konta zbrodniarzy. Zamiast ponieść zasłużona karę zostali wynagrodzeni. Ich ofiary żyły lub żyją w III RP na krawędzi nędzy. Jak to się ma do zapisu konstytucyjnego wprowadzonego m.in. głosami środowiska politycznego pana Nałęcza i Lityńskiego? Obiecanych „100 mln złotych” też prezydent Wałęsa nie zrealizował. Zapewne również z powodu „polskiej biedy budżetowej”.
Czy to się panu prezydentowi mieści w głowie?
Brak dekomunizacji i lustracji oraz szał „niezawisłości” sędziowskiej prowadzi do patologii. To prowadzi również do sprzeciwu środowisk antykomunistycznych.
Symboliczny mój protest ze stycznia 2012 r. w sprawie faktycznej bezkarności członków zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym (WRON) był związany z naruszeniem podstawowych zasad moralności, która jest konieczna dla funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. W tym samym sądzie jeszcze w 2012 r. sędzia Wojciech Małek utajnia jawną rozprawę prowadzoną z mojego wniosku bez żadnych podstaw prawnych. Jego podwładny sędzia Igor Tuleya nie widzi niczego niestosownego w uczestnictwie w procesach lustracyjnych czy porównaniach metod CBA do metod stalinowskich. To wszystko w sytuacji, gdy ma świadomość „pracy” swojej mamy w SB i skierowaniu przez MSW PRL własnego ojca na studia w Moskwie.
W 2011 r. obecny sędzia Trybunału Stanu mec. Piotr Łukasz Andrzejewski w rozmowie z Nowym Państwem (nr 7/20011) oceniał: “Po wprowadzeniu stanu wojennego i wydaniu surowego dekretu o jego funkcjonowaniu wiceminister sprawiedliwości odbył naradę z sędziami. Sformułował wówczas dyrektywę: „musicie, towarzysze, pamiętać, że wyroki sądowe są formą dialogu władzy ze społeczeństwem. W aktualnej sytuacji nie mogą być łagodne”. Wówczas prezesi sądów byli powoływani z uwzględnieniem klucza partyjnego. Dziś na szczęście tak nie jest, ale sędziowie, którzy byli pod pręgierzem opinii publicznej po stanie wojennym, nie zostali poddani właściwej selekcji. Nie potwierdził się optymizm pierwszego prezesa Sądu Najwyższego Adama Strzembosza, że wymiar sprawiedliwości sam się oczyści. Okazało się, że w III RP kariery wielokrotnie porobili sędziowie, którzy zasłużyli się tym, że stosowali nielegalne prawo stanu wojennego, co wynika z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Zważywszy na to, że założycielem III RP jest jej pierwszy prezydent gen. Wojciech Jaruzelski (siedzący dotąd na ławie oskarżonych) – wydaje się, że dziś wiele orzeczeń i wielu sędziów temu aktowi założycielskiemu odpowiada. Mimo że mamy wielu naprawdę dobrych sędziów, którzy wydają wyroki odpowiednie dla państwa prawa. Niestety, ci, którzy sprzeniewierzyli się zasadzie niezawisłości i są niezawiśli od systemu prawa, nie są od sądzenia odsunięci.
Mnie nie dziwi wobec tego uchwała Sądu Najwyższego w sprawie ścigania komunistycznych czynów zbrodniczych.
Dziwi mnie i wstyd mi natomiast za to, że prezydent Wałęsa daje swoją wypowiedzią powód SB-kom do rechotu przy drogim koniaku sączonym przed drogim telewizorem zakupionym z wielotysięcznych emerytur, z którego wylewa się krytyka senatora Romaszewskiego…
Adam Słomka
Przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej – Obóz Patriotyczny
Poseł na Sejm RP (1991-2001)
Za: stefczyk.info (20.01.2013) (" Prof. Żaryn: nawet pomnik Dzierżyńskiego mógłby dalej stać")
za:
http://www.bibula.com/?p=66863
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.