Na oficjalne zaproszenie, z wizytą w Turcji przebywał prezydent Czech – Vaclav Klaus. W swoim referacie odniósł sie nie tylko do relacji Czech i Turcji wobec UE, ale omówił również „plusy dodatnie“ i „plusy ujemne“ członkostwa w UE.
Na oficjalne zaproszenie, z wizytą w Turcji przebywał prezydent Czech – Vaclav Klaushttp://www.klaus.cz/clanky/3038
W swoim referacie wygłoszonym na uniwersytecieÇukurova w Adanie odniósł sie nie tylko do relacji Czech i Turcji wobec UE, ale omówił również „plusy dodatnie“ i „plusy ujemne“ członkostwa w UE.
Porównując swoją obecną wizytę do poprzedniej z 2006 roku ocenił, iż „Turcja jest świadkiem niewiarygodnego rozwoju“, kraj odniósł gospodarczy suckes, poziom życia wzrósł, państwo zmienilo się w stabilny, demokratyczny kraj.
W tym samym czasie Czechy, jako europejskie państwo i członek Unii Europejskiej, znalazło sie w bardziej skomplikkowanej sytuacji. Pomimo niezłej sytuacji gospodarczej w kraju, nie uniknięto negatywnego wpływu kryzysu w latach 2008-09. Nie tylko export do krajow UE zmniejszył się ale PKB również o ok.4%. Zachowano za to własną walutę, nie wstąpiono do Euro-zony i dzieki temu uniknięto pułapki zadłużeniowej w strefie euro.
Vaclav Klaus zdaje sobie sprawę, ze Turcja jest przez ponad pół wieku cierpliwym kandydatem do członkostwa w UE. Czechy, w tym on sam, są zwolennikami przystąpienia Turcji do UE. Ale Czechy nie są zainteresowane w członkostwie Turcji w UE z powodów altruistycznych. Czechy wierzą, że „akcesja tego dużego, gospodarczo mocnego, dynamicznego i kulturalnie różnorodnego kraju do UE mógłaby zmienic obecną rownowagę sil w UE, mogłaby pomóc zmodyfikowac jej zachowanie.
My, Czesi nie jesteśmy zwolennikami nadmiernej unifikacji, centralizacji, homogenizacji i standaryzacji europejskiego kontynentu. Nie jesteśmy zwolennikami koncepcji „coraz bliższej Europy“. Wolimy żyć na kontynencie bardziej luźno zintegrowanym. A członkostwo Turcji byłoby pomocne pod tym względem.
Jednakże nie jesteśmy pewni czy Turcja jest w dalszym ciagu zainteresowana w członkostwie w UE.
Wasz dynamiczny wzrost gospodarczy dowodzi, że pełen sukcesów rozwój nie opiera się na wspólnej walucie, na rosnących subsydiach, na wzmacnianiu rządowych regulacji i na centralizacji polityki gospodarczej.
Po upadku komunizmu Czechy mialy jasną i niekwestionowaną ambicję raz jeszcze stać się „normalnym europejskim krajem“ – jako kraj umiejscowiony w sercu Europy – więc samo przez się rozumie, że to wymagalo członkostwa w UE. Uważam, że Turcja obecnie nie jest w takim samym położeniu. Przypuszczam, że chcecie być dynamicznym, prosperującym, demokratycznym i suwerennym krajem z najlepzymi z mozliwych stosunkami z Europą. Nie jestem pewien, czy wy chcecie być „normalnym europejskim krajem“, cokolwiek to znaczy“.
To skłoniło go do przedstawienia kilku myśli na temat Unii Europejskiej.
Obecny kryzys zadłużeniowy, który utrzymuje się w czołówkach codziennych mediów jest jedynie najbardziej widzialnym wierzchołkiem góry lodowej dużo głębszego i wiele dłużej trwającego problemu, istniejącego w Europie, ktory jest długotermonową konsekwencją:
– formy i metody przeprowadzenia integracji europejskiej i
– europejskiego, gospodarczego i społecznego modelu charakteryzującego się rządowym przeregulowaniem i bezproduktywnym „zasiłkowym państwem“ (welfare state)“.(Niewiadomo dlaczego powszechnie nazywanego „państwem dobrobytu“. Jak obecnie wygląda ten „dobrobyt“ możemy się przekonać na przykładzie Grecji).
„Co się tyczy członkostwa w UE nasze doświadczenie mowi nam, że to nie jest jednostronna korzyść. Ma ono przecież rownież swoje koszty. Pozwólcie mi krotko naszkicowac jak ja widzę gospodarcze korzyści i koszty członkostwa w UE.
Korzyści ekonomiczne wynikające z członkostwa w UE mogą być przedstawione w następujący sposób:
1/ Stając się częścią – do niedawna – bardzo prestiżowego klubu rozwiniętych gospodarczo i stabilnych krajów miało poprawić wizerunek kraju i przyciągnąć zagranicznych inwestorów. Szwajcaria nie potrzebuje tego, kraje postkomunistyczne potrzebowały;
2/ Terytorialnie większy rynek – bez barier protekcjonistycznych wśród krajów – jest zaletą (pod warunkiem, że nie jest podkopywany przez finansowe niestabilności;
3/ Pewne finansowe transfery w UE (pod warunkiem, że kraj ten jest poniżej średniej unijnej PKB na mieszkańca, co ma miejsce w Czechach), ale fiskalne zyski netto nie są duże. Są one – makroekonomicznie – praktycznie nieistotne (miały one znaczenie, gdy tylko dwa kraje – Hiszpania i Portugalia – potrzebowały ich i dostawali je dwie dekady temu);
4/ Obowiązkowe wdrożenie prawodawstwa europejskiego i europejskiego stylu rządzenia jest zaletą pod warunkiem, że kraj sam u siebie posiada mniej liberalne ustawodawstwo i jest generalnie gorzej zorganizowane.
Istnieje, jak zawsze, druga strona medalu: koszty ekonomiczne związane z członkostwem w UE:
1/ każdy kraj musi uczestniczyć we współfinansowaniu tej wielkiej, drogiej, mocno zbiurokratyzowanej organizacji; co jest większym problemem dla mniejszych i gospodarczo słabiej rozwiniętych krajów;
2/ Istnieją, wcale nie znikome, krajowe koszty związane z członkostwem (biurokratyczne formalności i wszelkiego rodzaju inne podobne wymogi, organizacja niekończących się konferencji, spotkań, wycieczek zagranicznych, finansowanie sztucznie utworzonych miejsc pracy w UE itp.);
3/ implementacja bardzo ciężkiego, i dlatego podkopującego działalność gospodarczą, prawodawstwa opartego na centralizacji, nadmiernej regulacji, kontroli, harmonizacji, standaryzacji, subwencjonowaniu;
4/ Mniej lub bardziej nieunikniona akceptacja nadmiernie hojnego i daleko demotywującego europejskiego systemu zasiłków
Jako ekonomista wiem, że jest to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe, aby podać ilościowe dane szacunkowe do wszystkich tych czynników. Domyślam się, że pozytywne skutki netto członkostwa w UE kraju takiego jak Czechy są bardzo nikłe, jeśli nie negatywne.
Bardzo spowolniony wzrost gospodarczy, który jest konsekwencją trwającego pół wieku procesu pogłębiania integracji i "Coraz więcej Europy", nie oznacza, że przeciwieństwo może być przypadkiem. Obecnie proponowane rozwiązanie – ruch w kierunku unii fiskalnej – to kolejny przykład "Więcej Europy"
Właśnie przygotowany „pakt fiskalny" – którego Republika Czeska wraz z Wielką Brytanią odmówiła podpisania – daje do zrozumienia, że Bruksela będzie monitorować budżety wszystkich rządów państw UE (i wszystkich szczeblach władzy!). To wymagałoby ogromnej biurokracji ze znajomością poszczególnych państw członkowskich, co jest niemożliwe do osiągnięcia. Poszczególne kraje mogą stracić motywację do samokontroli własnych budżetów.
W wyniku tego wszystkiego, Europa nie będzie "lokomotywą" światowego ożywienia gospodarczego i wzrostu. Oczekuję, że kraje BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) – a ja włączyłbym do tej grupy Turcję – będą najbardziej dynamiczną częścią światowej gospodarki w przyszłości. Plany organizowania unii fiskalnej w UE nie będą miały na to wpływu.
Jestem przekonany, że Unia Europejska powinna być otwarta dla każdego kraju, który chce i jest gotowy do uczestnictwa w procesie integracji. Jak już mówiłem, każdy kraj chcący uczestniczyć powinien mieć szansę aby to zrobić, pod warunkiem, że spełnia polityczne, gospodarcze i społeczne kryteria, które zostały uzgodnione”.
Spolszczenie tekstu, cytaty przemówienia (kolor niebieski), wszelkie podkreślenia i wytłuszczenia oraz komentarze w nawiasach – moje.