Bez kategorii
Like

Co dalej z Ruchem Narodowym?

04/12/2012
544 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Nowopowstały Ruch Narodowy to z pewnością ważny krok na drodze do zintegrowania rozproszonych po Polsce środowisk patriotycznych. Pytanie tylko jaką drogą powinien podążyć aby przekształcić się w realną siłę.

0


                
               Kilka ostatnich dni względnego spokoju wokół „wydarzeń pomarszowych” zdaje się sprzyjać nieco bardziej spokojniej i chłodnej refleksji nad tym co tak naprawdę zmieniło się w polskiej rzeczywistości politycznej po 11 listopada.
          Kwestia pierwsza i najistotniejsza to fakt, iż Ruch Narodowy, pozostający póki co  jedynie na etapie organizowania zdołał już wywołać niemały zamęt w szeregach obecnych „elit” politycznych, które były do tej pory święcie przekonane o swej całkowitej dominacji w sferze publicznej. Można chyba nawet zaryzykować stwierdzenie, iż tegoroczny Marsz Niepodległości stał się swoistym „papierkiem lakmusowym”, wytyczającym w miarę wyraźną granicę między beneficjentami „republiki okrągłego stołu”, a wszystkimi tymi którzy stoją na stanowisku radykalnej zmiany  totalnie skostniałego układu politycznego. Pytanie zasadnicze jakie, się tutaj nasuwa to próba określenia na ile wspomniany podział zaistniał w szerszej świadomości społecznej, a zwłaszcza wśród tych, którzy do tej pory stali okrakiem w stosunku do obecnego systemu. Pytanie to dotyczy w najwyższym stopniu środowisk pisowskich i okołopisowskich (a zwłaszcza ich kierownictwa), które w stosunku do idei Marszu zachowywały się przez dłuższy czas bardzo dwuznacznie, próbując ukręcić na niej własne „polityczne lody” (vide postawa redaktora Sakiewicza), by po jego spektakularnym sukcesie dokonać znów niejednoznacznego zdystansowania, zgodnie z zasadą najsłynniejszego polskiego elektryka: „jestem za a nawet przeciw”. Dokonywano tego poprzez wysyłanie do uczestników i zwolenników idei MN bardzo pokrętnych sygnałów, których zasadniczy przekaz brzmiał: „Sama idea Marszu jest jak najbardziej słuszna, źli są jedynie jej organizatorzy”. Stąd też czy to w publikacjach pisowskich mediów czy też wypowiedziach polityków tego obozu pobrzmiewał wyraźny ton pretensji w stosunku do głównych inicjatorów MN (tj. MW i ONR). Dobrym przykładem może tu być chociażby zachowanie posła Wiplera, który sam będąc członkiem Komitetu Poparcia tejże inicjatywy, już w dzień po 11 listopada rozpoczął krytykę środowiska ONR- u za jego  „radykalizm i nacjonalizm”. Co więcej ze strony pisowskich autorytetów padły nawet zupełnie absurdalne zarzuty, sugerujące, iż to narodowcy dopuścili się zawłaszczenia idei Marszu. Najjaskrawiej na tym tle zabrzmiał głos profesora Andrzeja Zybertowicza, który stwierdził, iż centroprawica utraciła wpływ na Marsz, co miałoby wskazywać iż to właśnie ona (czyli w domyśle PiS i jego organizacje satelickie) były inicjatorem i organizatorem tego wydarzenia (sic!). Był to więc klasyczny manewr obliczony na odcięcie i odizolowanie „dowództwa” od „szeregowych żołnierzy” i zamazanie osi podziału, jaki zarysował się po 11 listopada. W tej sytuacji powstało pytanie, jaką taktykę wobec niskich chwytów stosowanych przez PiS powinno zająć kierownictwo MN i RN??
          Po pierwsze należałoby wyraźnie stwierdzić, co jest zresztą zupełnie zgodne z prawdą, iż zarówno Marsz jak i sam nowopowołany ruch, pozostając formułami otwartymi zostały wykreowane przez środowiska narodowe i że to właśnie one, a nie nikt inny mają największe prawo by kierować dalszym ich rozwojem. Dodatkowo wykorzystany powinien zostać społeczny charakter obu inicjatyw przy jednoczesnym wypunktowaniu i napiętnowaniu obłudnej postawy PiS-u, który szermując stale tą samą wyświechtaną retoryką o „niedzieleniu prawicy” już zapowiedział organizację własnego partyjnego marszu, który wśród licznych uczestników MN zdołał zyskać sobie miano „marszu chińskich podróbek”. To tyle jeśli chodzi o  doraźne działania wokół MN. Natomiast plany bardziej dalekosiężnego rozwoju Ruchu Narodowego powinny objąć kilka zasadniczych segmentów, od których zależeć będzie trwalsze jego zaistnienie w przestrzeni publicznej.
      Kwestia pierwsza to zagadnienie samodefinicji RN i  precyzyjne określenie własnej pozycji wobec aktualnego układu politycznego. W moim przekonaniu najrozsądniejszym w obecnej sytuacji rozwiązaniem będzie aktywność obliczona na utrwalenie zarysowanej osi podziału i zmuszenie przeciwnika do gry na naszych zasadach. Dlatego też argumentacja podnoszona w retoryce ruchu winna obejmować wszystkie te zagadnienia, które wymuszać będą na adwersarzach zajęcie jasnego stanowiska za lub przeciw obecnemu systemowi. Cios ten musi być wymierzony w cały establishment (bez względu na jego partyjne szyldy), po to by zaznaczyć własną odrębność.
          Kwestia druga to wykreowanie narodowego przekazu politycznego oraz jasne określenie grupy docelowej, do której ma on zostać skierowany. Na obecnym etapie tworzenia się RN przekaz ten winien oprzeć się z jednej strony na hasłach prostych, czy wręcz pewnych skrótach myślowych z kanonu klasycznej ideologii narodowej (takich jak np. suwerenność państwowa i narodowa, ideowość i poświęcenie dla dobra publicznego, uczciwość w życiu politycznym, duma i godność narodowa, niezależność ekonomiczna etc.), mogących ściągnąć pod jego sztandary szerokie spectrum zwolenników; z drugiej natomiast radykalnych i bezkompromisowych, odpowiadających na zapotrzebowanie szerokich mas społecznych, niezadowolonych z aktualnej sytuacji politycznej i gospodarczej. Przekaz ten powinien dotyczyć w stopniu szczególnym młodego pokolenia, które przez swój wysoki frekwencyjny udział w Marszu wysłała jasny sygnał, iż czuje silne zapotrzebowanie na autentyczną polityczną alternatywę. Tą właśnie alternatywą musi się stać Ruch Narodowy, który dzisiejszej młodzieży, bardzo często zasilającej szeregi bezrobotnych, a więc zdesperowanej, zagubionej i zradykalizowanej wskaże właściwą drogę wykorzystania nagromadzonej w niej energii i potencjału.
          Kwestia ostatnia to wypracowanie właściwej formuły organizacyjnej dla nowo powstałego ruchu. Tu odpowiedzi zdaje się dostarczać samo życie. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, iż od pierwszego Marszu Niepodległości w roku 2010 mamy do czynienia z prawdziwą eksplozją patriotyzmu, przejawiającą się w oddolnym „wysypie” inicjatyw o charakterze narodowym, które „szeroką ławą” ogarniają całą Polskę. Ta właśnie oddolność i niezależność powinna stanowić zasadniczą siłę RN, który winien wpisać się w ten właśnie nurt, poszukując jedynie nowych dróg aktywizacji społecznej oraz szerszej integracji już istniejących środowisk. Może zatem warto przyjrzeć rozwiązaniom i metodom, podejmowanym przez inne europejskie ruchy narodowe i tożsamościowe??Może warto  przeanalizować działania podejmowane przez polski ruch narodowy w okresie międzywojennym??Jedno wszelako jest pewne Ruch Narodowy musi obudzić w Polakach „ducha obywatelskiego”, który pozwoli naszemu narodowi na nowo odzyskać wiarę we własne siły, poczucie dumy i godności, ktore deptano skutecznie przez ostatnie dwadzieścia kilka lat. Niechaj więc zawołaniem współczesnego RN staną się słowa przedwojennych narodowców: „Naszem naczelnem hasłem jest walka o nową Wielką Polskę. Walka ta, jak Polska długa i szeroka wszędzie wre. Jej uczestnicy- chłopi, robotnicy, inteligenci rzucają na szalę olbrzymi zapas bohaterskich poświęceń i entuzjazmu, który zbrojny nie w karabiny, lecz w bezkompromisową i radykalna postawę moralną łamie zwycięsko wszelkie zapory”.

       

0

Franco

Endek z krwi i ko

19 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758