Wbrew przewidywaniom większości światowych mediów wizyta Trumpa w Europie okazała się jego triumfem.
Kolosalny sukces w Polsce i na spotkaniu przedstawicieli „trójmorza” i kontrast w zestawieniu z totalną klęską gospodarzy spotkania G20 w Hamburgu powiązaną z osobistym niepowodzeniem pani kanclerki zmusi do głębokiej refleksji wszystkich przeciwników obecnego prezydenta USA i jego polityki.
Pierwszym który wykazał się refleksem był Tusk, który najwyraźniej doszedł do wniosku że trzymanie się kurczowo rządzącej spódnicy nie rokuje sukcesu i trzeba szukać innej drogi.
Do pomyślenia mają też prezydent Czech i kanclerz Austrii wykazując zbyt daleko posuniętą posuniętą wstrzemięźliwość, jeżeli nie nazwać tego tchórzostwem w sytuacji kiedy tylko zdecydowana solidarność może przynieść pozytywne i dla ich krajów rezultaty.
Nawet dwugodzinna rozmowa z Putinem, która tak zirytowała wszystkich uważających siebie za jedynych posiadających prawo do rozmów z prezydentem Rosji, zademonstrowała jedynie że Trump posiada całkowitą swobodę w doborze partnerów bez potrzeby czynienia jakichkolwiek koncesji.
I pomyśleć że gdyby nie klęska wyborcza Busha seniora, który przegrał na własne życzenie lekceważąc wewnętrzne problemy społeczne w USA, to nie byłoby ćwierćwiecza straconego na rzecz destrukcyjnej działalności rozkładania zachodnich społeczeństw i tworzenia kondominium, a raczej spisku niemiecko rosyjskiego w Europie.
Wizyta Trumpa w Europie jest znakomitym otwarciem na „dobrą zmianę” w Europie, ale też i na stworzenie nowych perspektyw we współpracy z Ameryką, co daje nadzieję na możliwość uratowania naszej, chrześcijańskiej cywilizacji.
Wejście na tę drogę wymaga jednak żmudnej pracy i odpowiedniej inwencji twórczej.
Należą do nich zarówno stworzenie perspektyw rozwojowych dla tych krajów europejskich które traktowane są w obecnej UE jako państwa drugiej, a nawet trzeciej kategorii, jak i wzmożenie między nimi a Stanami Zjednoczonymi współpracy gospodarczej i wymiany handlowej.
Nie jest to łatwe ze względu na fakt że rynek amerykański jest przyzwyczajony do kupowania w Europie tylko gadżetów snobistycznych w postaci samochodów okrzyczanych marek, biżuterii, kosmetyków i modnych ciuchów.
Niczego poza tym ten rynek od Europy nie potrzebuje, nawet wina francuskie znalazły mocną konkurencję w kalifornijskich.
Istnieje jednak możliwość rozszerzenia gatunkowego podaży, przede wszystkim w artykułach konsumpcyjnych.
Można też wprowadzić na szerszą skalę kooperację przemysłową. W Polsce zaistniała możliwość wykorzystania naszego potencjału przemysłu lotniczego do kooperacji z Boeingiem, ale po naszym wejściu do UE i podjęciu przez nią konkurencyjnej produkcji zastrzeżonej dla zachodniej Europy takie możliwości urwały się.
Dotyczy to wielu innych dziedzin z elektroniką na czele, wymagałoby to jednak dużej dawki dobrej woli po obu stronach Atlantyku, a do tego jeszcze daleko.
Techniczną przeszkodą jest niewątpliwie różny system miar, ale na przykład w przemyśle okrętowym nie jest to już tak duża przeszkoda jak w innych dziedzinach.
Mając na względzie fakt rozmiarów gospodarki europejskiej i amerykańskiej poziom obecnej wymiany jest mikroskopijny.
A tworzenie wspólnej obrony naszej chrześcijańskiej kultury, do czego apelował Trump w Warszawie, będzie wymagało między innymi zacieśnienia współpracy gospodarczej.
Ważne jest wypracowanie wspólnego stanowiska wobec świata innych kultur ze szczególnym uwzględnieniem bliskiego i dalekiego wschodu.
Musimy się bronić nie tylko przed inwazją terroryzmu, ale też i przed rozsadzającą od wewnątrz implikacją obcych kultur.
Powoływanie się na wielokulturowe źródła naszej cywilizacji jest oczywistym fałszowaniem historii. Czerpanie wzorców z innych kultur i wzajemna wymiana nie wymaga przesiedlania całych ludów co czyni się obecnie.
Wystarczy rozwinięta wymiana dóbr materialnych i zdobyczy kultury przy rozmiarach obopólnego osadnictwa ograniczonych do niezbędnego optimum.
Jest to znacznie skuteczniejsza droga do ogólnoświatowego dobrobytu i stanu rzeczywistego bezpieczeństwa niż tworzenie wybuchowego tygla mieszaniny kulturowej.
Wspólna polityka obronna, zdolna do wytworzenia siły odstraszającej każdego ewentualnego agresora może przynieść w rezultacie upragniony pokój.
Wymagać to będzie również skutecznej ochrony granic zarówno przed dywersyjną inwazją personalną, jak i przed napływem niepożądanych towarów i idei.
Możemy stworzyć wspólnie z Ameryką ponad miliardowy blok promieniejący na cały świat dobrobytem, a przede wszystkim chrześcijańską kulturą zdolną do zaoferowania współpracy na równorzędnych warunkach i pomocy potrzebującym.
W swoim warszawskim przemówieniu Trump, który mimo swego wieku jest człowiekiem młodszego pokolenia w stosunku do mojego, powtórzył te podstawowe prawdy dla których moje pokolenie poświęciło swoje życie, a o których ja piszę od kilkudziesięciu lat już nie dla pokolenia Trumpa, ale przynajmniej dwóch jeszcze młodszych.
Jeżeli zapowiadanego dzieła podejmie się to przejdzie do historii może jeszcze lepiej zapisany niż Reagan i co jednak najważniejsze, przyczyni się do uratowania nie tylko naszej kultury, ale też i całej ludzkości.
PS. Wszystkim malkontentom wybrzydzającym na fakt braku kilku prominentnych osób w Warszawskim szczycie mogę tylko zwrócić uwagę na fakt że niech poszukają takiego drugiego narodu w Europie, a nawet na całym świecie który potrafi zebrać przedstawicieli kilkunastu krajów dla zademonstrowania swego sprzeciwu w stosunku do polityki uprawianej między innymi ich kosztem przez możnych tego świata.
A nieobecność Orbana należy potraktować jako udogodnienie dla tego spotkania ułatwiające możliwość dialogu pod hasłem że jesteśmy otwarci na twórcze rozmowy o naszej wspólnej przyszłości.
Niektórzy narzekają na brak konkretnych decyzji w czasie wizyty prezydenckiej, trzeba w tym miejscu wyjaśnić że prezydent nie jest „załatwiaczem”, jego rola polega na wytyczaniu kierunków polityki czemu dał wyraz ponad wszelką wątpliwość.
Wykonywanie będzie zależało nie tylko od strony amerykańskiej, ale też od aktywności krajów europejskich.
Pod tym względem można mieć zaufanie do obecnych władz w Polsce że tej aktywności im nie zbraknie.
Brama dla wielkich dziejowych przemian została otwarta, czy przez nią przejdziemy będzie zależało od nas samych też.
Na pocieszenie dla pesymistów mogę jedynie stwierdzić, że nawet częściowe zrealizowanie zapowiedzi Trumpa wpłynie na likwidację, a chociażby osłabienie ciążącego na Europie, a szczególnie na Polsce spisku niemiecko rosyjskiego.
Miejmy jednak nadzieję że zapowiedziane dzieło pójdzie dalej i stworzy nowy, wielki i pozytywny układ sil na świecie.