CIP-A w swoim zamyśle przypomina nam koncepcję jednego okienka, tak wyczekiwaną przez chcących działać na własny rachunek i korzyść przedsiębiorców. To, co dokonywało się w wielu okienkach naraz zebrane miało zostać w jednym, które jawiło się owym przedsiębiorcom, niczym przysłowiowe okno na świat… biznesu. Pomysł jednego okienka podzielił los innych pomysłów urzędniczej kliki, przeniósł się do niebytu, czyli w swobodnej urzędniczej interpretacji został uznany za… niebywszy. Być może dlatego, że w owym czasie CIP-Y, która podpowiadałaby co robić jeszcze nie było. Co oczywiste nie mam na myśli kobiecej wersji Ministra Finansów. Niestety towarzyszy nam przeczucie, nawet przekonanie, że taki sam los czeka i jedno interpretacyjne okienko podatkowe, biorąc pod uwagę imperatyw władzy, jakim kieruje się każdy lokalny kacyk fiskalny, […]
CIP-A w swoim zamyśle przypomina nam koncepcję jednego okienka, tak wyczekiwaną przez chcących działać na własny rachunek i korzyść przedsiębiorców. To, co dokonywało się w wielu okienkach naraz zebrane miało zostać w jednym, które jawiło się owym przedsiębiorcom, niczym przysłowiowe okno na świat… biznesu.
Pomysł jednego okienka podzielił los innych pomysłów urzędniczej kliki, przeniósł się do niebytu, czyli w swobodnej urzędniczej interpretacji został uznany za… niebywszy. Być może dlatego, że w owym czasie CIP-Y, która podpowiadałaby co robić jeszcze nie było. Co oczywiste nie mam na myśli kobiecej wersji Ministra Finansów.
Niestety towarzyszy nam przeczucie, nawet przekonanie, że taki sam los czeka i jedno interpretacyjne okienko podatkowe, biorąc pod uwagę imperatyw władzy, jakim kieruje się każdy lokalny kacyk fiskalny, czyli naszelnik miejscowego Urzędu Skarbowego. Dlatego doradzamy rządzącym rodzaj ucieczki do przodu i powołanie do życia… Centralnej Interpretacji Wszystkiego w naszym państwie. Na pewno wizerunkowo i prakseologicznie efekt będzie lepszy pośród skołowanego społeczeństwa, któremu opadają ręce wzdłuż bioder od tej niezrozumiałej, ogłupiającej paplaniny i naznaczonego partyjną interesownością działania.
Poza tym, czy ktoś uwierzy, że fiskus zrezygnuje z tej maszynki napędzającej mu kasę w sposób łatwy i przypominający ten, którym posiłkują się lokalne mafie strażników miejskich używając fotoradary rozstawione po krzakach?
Z pozdrowieniami Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję