Bez kategorii
Like

Cios w wolność zgromadzeń

09/07/2012
483 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Analiza próby ograniczenia wolności zgromadzeń przez rządzących.

0


 

                  Pomimo sprzeciwu organizacji pozarządowych zajmujących się prawami człowieka, negatywnych opinii ekspertów z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy i licznych uwag różnorakich stowarzyszeń (m.in. stowarzyszenia Marsz Niepodległości), kilka dni temu, 26 czerwca br. , Sejm Rzeczypospolitej Polskiej głosami obecnie rządzącej koalicji: Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, przyjął projekt ustawy zaproponowany przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, dotyczący zmiany prawa o zgromadzeniach. Nie są to jednak nie mające żadnego większego znaczenia poprawki, lecz celowe zmiany ograniczające wolność i utrudniające organizację manifestacji w Polsce.

                 Po ubiegłorocznym wielkim sukcesie Marszu Niepodległości, który z racji, iż został zorganizowany przez środowiska narodowe: Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo – Radykalny, nie kryjące w swych deklaracjach ideowych kontestacji ustroju społeczno – politycznego III RP i obecnego establishmentu, miał m.in. także wydźwięk antysystemowy, co zostało poczytane, nie bez słuszności z resztą, przez rządzących jako rodząca się na ich oczach, antysystemowa opozycja o profilu narodowym. Nie da się ukryć, że przegłosowana przez Sejm ustawa jest wymierzona głównie w tą właśnie manifestację. Największy od lat marsz wyrażający przywiązanie Polaków do niepodległego, narodowego i silnego państwa Polskiego, może być porównywany nawet do marszu zorganizowanego w 1891 r. , w Warszawie w setną rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja, przez głównego ideologa Narodowej Demokracji, architekta granic II RP – Romana Dmowskiego. Jak wiadomo, owa manifestacja miała na celu wyrwanie Polaków z marazmu i wykorzenienie z polskiego charakteru narodowego cechy bierności, za którą to niejednokrotnie Dmowski krytykował nasz naród. Jak wiemy, obecnie trzymającym władzę aktywność obywatelska nie jest na rękę. Według nich obywatel swoją aktywność na polu społeczno – politycznym powinien ograniczyć do udziału w „święcie demokracji”, czyli wyborach. Jakikolwiek inny aktywizm jest niepożądany, Polacy powinni cieszyć się ze słynnej już „ciepłej wody w kranie”, a politykę zostawić „wybrańcom narodu”. Pogląd ten stoi w całkowitej wręcz sprzeczności z ideą narodową, która zakłada jak najszersze upolitycznienie mas. Logiczne jest więc, że w interesie rządzących jest nie dopuszczenie do pojawienia się na polskiej scenie politycznej nowej siły, nowego zagrożenia, czerpiącego swe ideały z wielkiej, historycznej spuścizny Ruchu Narodowego w Polsce, który mimo wielkich zasług i tradycji, nie ma obecnie godnej reprezentacji w formie partii politycznej mogącej z powodzeniem uczestniczyć w życiu społeczno – politycznym naszej ojczyzny.

Także termin wejścia owej ustawy w życie nie jest przypadkowy. Po opadnięciu emocji wywołanych wielką nagonką na zeszłoroczny Marsz, gdy temat ten zniknął już dawno z przekazów dnia, ustawa pod osłoną EURO 2012 i przy zagwarantowanej ciszy ze strony przychylnych władzy mediów zostaje przegłosowana, po czym z godnie z procesem legislacyjnym zostaje przekazana do Senatu. Jednak z racji zbliżających się wakacji parlamentarnych, wyższa izba parlamentu zajmie się prezydencką ustawą najprawdopodobniej dopiero we wrześniu, więc łatwo jest się domyślić, iż zmienione zapisy ustawy zaczną obowiązywać jako prawo w okolicach końca października, czyli tuż przed Marszem Niepodległości. Ciężko jest tu uwierzyć w przypadkowy zbieg okoliczności, znając strach jaki wywołuje ta narodowa manifestacja wśród rządzących elit.

Ciekawostką dotyczącą owego projektu ustawy, jest jakże szeroko omawiana zaraz po zeszłorocznych obchodach Święta Niepodległości sprawa zasłaniania twarzy podczas publicznych manifestacji. Jeszcze kilka miesięcy temu wszystkie mainstreamowe media domagały się zakazu zakrywania twarzy przez uczestników zgromadzeń, lecz teraz, gdy przegłosowany przez Sejm projekt zmiany ustawy nie zakazuje tej czynności, żadne płynące z „głównym nurtem” media nie odważyły się odświeżyć tematu ustawy o zgromadzeniach w swoich programach.

                Które jednak konkretne zapisy prezydenckiego projektu ustawy budzą największe podstawy do twierdzenia, iż zagraża on wolności zgromadzeń w Polsce? Otóż największe obawy rodzi zapis umożliwiający zakaz zorganizowania zgromadzenia, jeżeli w tym samym czasie i miejscu lub na trasie przejścia zgłoszonych zostało dwa lub więcej zgromadzeń i nie jest możliwe ich oddzielenie lub odbycie w taki sposób, aby ich przebieg nie zagrażał życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach, a organizator zgromadzenia zgłoszonego później, pomimo wezwania go przez organ gminy, nie dokonał we właściwym terminie zmiany czasu lub miejsca zgromadzenia albo trasy przejścia uczestników. Problem polega jednak na tym, iż nie ma tu sprecyzowanego zapisu mówiącego, o tym, że zakaz może dotyczyć wyłącznie zgromadzenia zgłoszonego później. Można więc sobie łatwo wyobrazić sytuację, iż przeciwnicy jakiegoś zgromadzenia zgłaszają swoją kontrmanifestację zahaczającą o trasę przemarszu przeciwników, po czym nie zmieniają miejsca swego przemarszu, w konsekwencji czego organ gminny decyduje się na wydanie zakazu przeprowadzenia manifestacji obu stronom. Owa nowela prawna doprowadza do sytuacji, w której de facto, możliwe będzie zablokowanie każdej z manifestacji w sposób całkowicie legalny.

Kolejnym z zapisów godzącym w wolność zgromadzeń jest punkt informujący, iż termin na zawiadomienie o zgromadzeniu organu gminy wynosi trzy do najpóźniej sześciu dni przed datą zgromadzenia. W praktyce uniemożliwia to organizowanie zgromadzeń będących reakcją na sprawy bieżące.

Ostatnią oczywistą wadą ustawy jest obowiązek narzucony na przewodniczącego manifestacji przeprowadzenia zgromadzenia „w taki sposób, aby zapobiec powstaniu szkód z winy uczestników zgromadzenia”. Jest to kuriozalny zapis, gdyż jak powszechnie wiadomo,  szczególnie podczas wielotysięcznych manifestacji (a właśnie takie przecież zagrażają interesowi rządzących) przewodniczący zgromadzenia kimkolwiek by nie był i czegokolwiek by nie zrobił nie jest w stanie w 100% zapanować nad często rozentuzjazmowanym tłumem. Dzięki temu punktowi pojawia się także pole do działania dla prowokatorów, których działalność mogliśmy zaobserwować chociażby podczas zeszłorocznego Marszu Niepodległości. Będzie to także wielkie ułatwienie dla mainstreamowych mediów, mających dzięki temu zapisowi pole do popisu dla oczerniania i obarczania winą za wszystko co złe jednej, konkretnej osoby, czyli przewodniczącego zgromadzenia. Zapis ten spowoduje także demobilizację różnych mniejszych środowisk do organizacji dużych manifestacji.

                 Podsumowując należy jednoznacznie stwierdzić, iż obecna koalicja rządowa PO – PSL przy aktywnym wsparciu prezydenta wywodzącego się bezpośrednio z Platformy Obywatelskiej, dąży do ograniczenia wolności organizacji zgromadzeń w Polsce i jej działania mają na celu gnębienie w zarodku nowych, nie wykształconych jeszcze, przejawów opozycyjnej działalności Polaków.

0

Micha

3 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758