Jeden etat to ten w pracy, a drugi to ten w domu. Czyżby?
Typowa kobieta wstaje o 6.00 rano. Nie po to jednak by pracować, po prostu musi sie dopieścić i pozajmować sobą. Najpierw łazieneczka nr 1 – ubikacja, szałerek, kremowanie, balsamowanie, mycie włosów, suszenie i układanie fryzury – słowem wszystko dla własnej wygody i samopoczucia. Po półgodzinie zaczyna się tzw. Szafa: grzebanie w szufladach za bielizną – tak jakby ktoś w pracy ta bielizne miał oglądać, tak jakby decyzje zawodowe szefów oraz współpracowników zależały od rodzaju majtek i stanika. Potem przebieranie i dobieranie beżu do brązu, brązu do pasków, pasków do pliski, czy z długim, czy z krótkim, czy na ramiaczka czy nie prześwituje, a dlaczego nie prześwituje jak miało prześwitywać – słowem wszystko by koleżanki nie rozpuściły jęzorów a przyjaciółki pisnęły z zazdrości nad nowym ciuchem. Następnie łazieneczka nr 2 – usta, oko, jeszcze raz usta, bo tamte nie pasują do bluzeczki, puder, może paznokcie poprawić, look oka na oko, zamarcie przed lustrem nad wydłużaniem brwi czy też rzęs i kolejną kreską – słowem wszystko po to by sobie poprawić samopoczucie i samoocenę. 7.30 mozna iść do pracy… a, jeszcze mąż i dziecko. Tamten wk..iony bo dopiero dopchał sie do łazienki więc nie ma co z nim gadać, a dziecko w trymiga, eksportem w rajtuzki, byle bluzkę i do przedszkola gotowe (10 min. max) teraz kanapki, rachu-ciachu bo chleb pokrojony, obłożyc tylko margaryną z pokrojoną wędliną, w folię i wsio. Wszystko 5 minut. Razem: dla siebie 1,5 godziny a kwadransik dla rodziny. 10 minut karnych za spóźnionego męża bo sie nie mógł dostac do łazienki. Wychodzimy – praca!
Praca urzędnicza najcześciej, nauczycielska lub biurowa. Kawusia, plotki, intrygi (skąd tamta fladra Mariola zdobyła takie nowe buty?), 5 godzin pracy rzeczywistej i punkt 16.00 do domu. Nie zatrzyma nikt, bo to kobieta, dzieci, zarobiona sie spieszy. Najwyżej dłużej zostaną koledzy.
W domu czeka dziecko – mąż przyprowadził z przedszkola. Był szybciej bo przyjechał tramwajem (a ona samochodem bo zahacza o market), a poza tym nie ugrzązł na tzw koniecznych zakupach do domu. Te robiła ona godzinę bo 30 min zabarłożyła w sklepach z butami i w ulubionym ciucholandzie (świetna liliowa bluzeczka za 8,50 – koleżanki jutro skisną jak cholera).
Obiad. Ona ugotowała – fakt. 4 dni temu przez 1,5 godziny robiła obiad (zupa + kotlety) na cały tydzień. Gadając jednocześnie przez telefon z przyjaciółką (Ty wiesz w jakich starych butach Mariolka przychodzi do roboty?) Kotlety doczekują swego momentu w zamrażarce (razem z chlebem krojonym, sałatkami z imienin i oporzadzonymi filetami rybnymi na piatek). No oczywiscie ziemniaki. Stary rusza dupę i obiera, bo może by coś zrobił w końcu. Wstawiła (1 minuta) gotują, ona podaje (chyba nigdy z tej kuchni nie wyjdzie) a więc to on myje (bo nigdy nie myje). Po obiedzie kolejne roboty domowe:
Kobieta pada ze zmeczenia na samą myśl, że musi właczyć pralkę automatyczną i ew. zabrać najpierw męża skarpetki (nigdy się nie nauczy obibok) i wrzucić do tej pralki (1 minuta + 30 s. programowania pralki i jednocześnie zwracania uwagi mężowi o tych skarpetkach i skarpetkach z ostatniego półrocza) . Potem robi miejsce na suszarce zabierając wysuszone wczorajsze (on rozkładał by ja odciażyć, ale ona poprawiała rozkładanie bo rozkładał źle i jej majtki byłyby pomięte, czyli nie zdatne do założenia do pracy). Układa w szafkach by było ładnie. Układa, układa, układa i denerwuje się, że on nie układa, wiec jeszcze jemu układa (przez co on rano traci 5-10 minut bo tym razem poukładane jest inaczej, lepiej). Poukładała. Ślicznie i elegancko wygląda poukładane. Może stary by odkurzył zamiast odpoczywać bawiąc się z dzieckiem? Napieta sytuacja – no więc odkurza ona albo on. Różnie. On powinien bo on bałagani (bawiąc się z dzieckiem) a ona nie. W międzyczasie przerwa w uciazliwej pracy bo coś się jej od życia (to minimum) należy, a więc: Plebania, Klan, N jak Nuda, Na Wspólnej, Samo Życie, Samo Zdrowie, XFucktor lub Wojewódzki. Gdy reklama robi kolację -sobie! Mąż prymityw zjadł jak robol kiełbasę w ręku z bułką. Ona ma ładne kanapeczki (jak malowane), na pokrojonym chlebku i herbatka (20 minut, minus karne 10 minut za 30 minut telefonu z koleżanką i zbitą przez siebie szklankę, którą SAMA musiała posprzątać przez co musiała rozłączyć się z koleżanką). Potem ekspedycja dziecka do spania. Mały marudzi, poświęca mu 15 minut. Potem idzie mąż opowiedzieć bajkę i uśpić. Sam zasypia przy tym – LEŃ. Dziecko jeszcze coś marudzi. Ona budzi meża by dokończył usypianie. Aha, pranie!! Skończyło się. Stary przyjdzie od dziecka to rozwiesi przed wyjściem ze śmieciami i z psem (na szczęście siaty z samochodu juz przytargał dwoma kursami) – oczywiście, że źle rozwiesi, ale przecież musi sie nauczyć. Rozwiesza, a Ona poprawia i utyskuje. On musi popracować… – a ONA?
O niej już On nie myśli? Może by tak porozmawiał z nią pracoholik skubany!! Trudno, telefon do przyjaciółki. Potem komputer. Bo jak on sobie pracuje w najlepsze to może ona coś zrobi pożytecznego. Podobno świetne są kremy 40+ na Allegro. On kończy, telewizja, budzi żonę nad lapkiem – chodźmy spać. No tak, przypomniał sobie o niej. Przed snem. Teraz jeszcze mu się zachce…
Ach Ci faceci. Oni nie muszą pracować jak One na dwa etaty: jeden w pracy – jeden w domu.
NOC i prawie koniec opowieści.
Aha, oczywiście ten LEŃ mąż załatwia takie drobiazgi jeszcze jak: przynoszenie z piwnicy i znoszenie do piwnicy, przestawianie, montowanie, poprawianie i naprawianie wszystkiego w 5 sekund po tym jak kobiecie przyjdzie coś do głowy inaczej ma mix min, uwag, dąsów i gadanie, gadanie gadanie. Do tego załatwianie spraw urzędowych, samochodowych i przynoszenie pieniędzy (najlepiej wszystkie od razu żonie). Bo to on zarabia wiecej, oczywiście tylko w skutek dyskryminacji, a także tego, że jak ona miała szansę na lepiej płatną pracę to z niej nie skorzystała, bo tam to nie urząd, musiałaby się narobić, a tutaj wszystkich zna i ma wesołego, przystojnego szefa, który na wszystko jej pozwala i nie wymaga zbyt wiele.
Nie jest tak? To jak drogie Panie? Dalej bijemy się na stereotypy?
"Doradzajac przyjacielowi, staraj sie mu pomóc, a nie sprawic przyjemnosc" Solon"
3 komentarz