Znacie Państwo ten eksperyment – żaba wrzucona do wrzątku wyskoczy; wrzucona do zimnej wody i powoli podgrzewana grzecznie się ugotuje.
Przeszło połowa ceny litra paliwa to podatki – VAT, akcyza, opłata paliwowa. W przypadku ropy to odpowiednio 54,1%, benzyny zaś – 54,2%.
http://www.e-petrol.pl/notowania/pomocne-informacje/podzial-skladnikow-cen-paliw
Jako, że wszystkie podatki są przerzucalne, więc i te opłaty, przy dominacji transportu samochodowego, realnie przekładają się na ceny w sklepach.
Tymczasem rząd „dobrej zmiany” kombinuje, jak tu podnieść cenę litra benzyny o 25 groszy w ramach budowy dróg lokalnych.
Zasadnicze pytanie brzmi – kto na prowincji przy takich cenach litra paliwa będzie z owych dróg lokalnych korzystać?
Inna sprawa, że wkurzeni kierowcy, którym w ubiegłym roku znacząco podniesiono stawki obowiązkowego ubezpieczenia OC (a najwyraźniej to nie koniec, choć PiS zapowiadał coś innego), mogą sobie to odnotować w kapownikach i przypomnieć przy okazji następnych wyborów.
Jednakże est modus in rebus: jak onegdaj pisał Stanisław Lem „nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle tylko postępować cierpliwie i powoli”. Gdy w Szwecji w 1967 r. wprowadzano ruch prawostronny, padła propozycja, by zrobić to etapami: na początek TIR – y i ciężarówki.
Tym razem też trzeba by postępować cierpliwie, powoli i etapami. Wzorem szwedzkim w ramach pierwszego etapu znieść osławione „kilometrówki” dla posłów i senatorów. Nie tylko ryba psuje się od głowy – również przykład idzie z góry. Elito – do dzieła!