Bez kategorii
Like

Ciepły Kraj

31/05/2011
444 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Wędrując sobie dzisiaj do pracy patrzyłem na naszą Polskę, Warszawę, Aleje. Ciepło, słonecznie, oczy bolą od lekko ubranych kobiet.

0


Faceci pogodni – mimo bolących oczu. Spokój, szum samochodów, burzy nikt i nic nie zapowiada, dzieci brak (pewnie w przedszkolach, szkołach albo w niżu demograficznym). Serdeczności.

No, rozpędziłem się, tych ostatnich zbytnio nie uświadczysz ale i tak jest ekstra. Ciepły Kraj zdaje egzamin. Oderwałem wzrok od nóg dziewczyn (nareszcie wypełzłych na dzienne światło) i przeniosłem na twarze. Szukam zmarszczek na czole. Cichego potwierdzenia, że nie tylko ja się martwię. Że jeszcze ktoś, no może nie, co drugi, ale co dwudziesty myśli w drodze do pracy o tym jak naprawdę wygląda nasza rzeczywistość, a co setny odkrywa to, co ja. Tymczasem pustka. Ludzie wprawdzie skrzywieni, zmarszczeni (oprócz pięknych kobiet w bluzeczkach i z nogami – te nie wiedzieć czemu zawsze wesołe) ale jakoś inaczej. Czymś bliższym, docześniejszym, na mniejszą skalę i przestrzeń – min. kubatury biura, max. domu z ogrodem. Słowem, czuję się jak ktoś z innej bajki. Mącę swoimi głupimi zmartwieniami to ciepełko, ten spokojny kraj, ten rytm powszedni. Martwię się. Kuźwa, cóż poradzę, że co zaczynam myśleć o mojej, naszej, sytuacji w kraju to zawsze dochodzę do miejsca, gdy mnie ogarnia wielkie przerażenie. I to nawet nie oto chodzi, że żadna część państwa nie działa w uścisku PO jak należy. Wiadomo, że nie działa. Niech ktoś znajdzie taką jedną, jedyną, malutką – no nic prostszego, żeby się przekonać, jaka wielka dupa wisi nad naszą ceramiczną, jasną klatką. Ale nie oto chodzi. Chodzi o konsekwencje. O poziom zagrożenia. O to, czego się nie boimy, bo nie chcemy sobie z tego zdawać sprawy. Lecimy przez ulicę, ciepło, pot, ale przyjemnie, bo cień czasem, patrzymy pod nogi by dupy nie widzieć nad sobą i nie dawać się kopać po kostkach. Ale nad myślami nie da rady zapanować. Ciepły dziś kraj, ciepłe posadki, ciepłe fotele przed telewizorem, ale co myśl to człowiek zmrożony.

Tragedia Smoleńska. Zmęczeni nią ludzie w ciepłym kraju. Już o niej nie myślą. Już się irytują. Już zawłaszczona przez tych (podobno), przemilczana przez innych, wyjaśniona, dawna, dotycząca obcych, jedna z wielu, po prostu wypadki weekendu w jednym miejscu, przeszłość, przeszłość, przeszłość. Tak ma zostać prawda? – bo przecież nie pójdziemy na wojnę z Ruskimi. Jaką wojnę? Przecież to wypadek (podobno). Ktoś się nachlał. Ktoś kazał. Każący wydał nachlanemu polecenie i nachlany od razu zrozumiał – co dziwne, jeśli chodzi o nachlanych. A w ogóle bałagan i tyle. Tyle, że po nim dziwny porządek. Polacy porządnie dali dupy (znów ta dupa, przepraszam wszystkich), a Ruscy porządnie przejęli kontrolę nad śledztwem. Wszystko łeb musi zmieścić, wszystko inteligent polski przyjąć na wiarę, by martwić się odrą u małego synka, a nie umierać jak ja z przerażenia. Bo jeśli, jeśli, jeśli – to (już o tym pisałem) krew nie będzie dla tamtych jakimś wielkim problemem. Gdy wiadro przelane – krople nie szokują.

Państwo też nie ochroni, bo Państwa nie ma. Przepadło. 10 kwietnia. Nie tylko dlatego, że spadło, wybuchło, lub zostało rozstrzelane na ziemi smoleńskiej. Dlatego, że zostało ukradzione. Przypomnijmy fakty

Marszałek Sejmu, były Minister Obrony, Twórca WSI Bronisław Komorowski ok godz. 13.00 w dniu 10.04.2010 przejął obowiązki Głowy Państwa na podstawie noty dyplomatycznej (a nawet notki, informacji nieoficjalnej) Prezydenta Rosji, państwa traktowanego przez połowę Polaków, jako wrogie, o śmierci Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego na terenie Rosji. Zrobił to mimo, iż śmierci Prezydenta RP nie potwierdził żaden dokument a 2 godziny wcześniej Rzecznik MSZ mówił o tym, że prawdopodobnie 3 osoby przeżyły i są ranne, i że ta informacja będzie dopiero sprawdzana.

Zrobił to łamiąc Konstytucję Polską, Ustawę Zasadniczą własnego (sic!) Kraju, mimo, że Prezydent RP mógł żyć (mógł być wśród rannych), mimo, że nie otrzymał wymaganego prawem potwierdzenia w formie Aktu Zgonu, nie było jeszcze sekcji, rozpoznania przez brata, zeznań świadków, śledztwa. Bronisław Komorowski zajął fotel Głowy Państwa, od tak, na podstawie oświadczenia obcej Głowy Państwa. Miedwiediew zaprosił na grilla i potwierdził, że ma brykiety, a Komorowski po prostu przeskoczył parkan i znalazł się w ogródku.

Już zapomnieliśmy o tym wydarzeniu, już przeszliśmy nad nim do porządku dziennego. A tymczasem art 131 pkt 2 Konstytucji RP stanowi:
Marszałek Sejmu tymczasowo, do czasu wyboru nowego Prezydenta Rzeczypospolitej, wykonuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej w razie:

1) śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej,

2) zrzeczenia się urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej,

3) stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze,

4) uznania przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością, co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego,

5) złożenia Prezydenta Rzeczypospolitej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu

W chwili, gdy Komorowski przejmował obowiązki Prezydenta RP nie było można mówić oficjalnie o śmierci Prezydenta w rozumieniu polskiego prawa gdyż jeszcze formalnie w Polsce słowa Prezydenta Miedwiediewa nie są źródłem prawa. Wobec powyższego Prezydent RP do czasu wystawienia świadectwa zgonu lub sądownego uznania za zmarłego, mógł być wtedy, co najwyżej uznany za zaginionego* (zgodnie z art 10 ust 3 Ustawy o Aktach Stanu Cywilnego i art. 30 Kodeksu Cywilnego). A zaginiecie Prezydenta nie upoważnia Marszalka Sejmu do wykonywania obowiązków Prezydenta RP do czasu potwierdzenia tego stanu przez Trybunał Konstytucyjny:

Art 131 Konstytucji

Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej.

 

Tymczasem takie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nigdy nie nastąpiło. Komorowski wykonał, co wykonał posługując się niewłaściwą podstawą prawną, co stanowi nie tylko rażące naruszenie Konstytucji RP (podlegające ocenie przez Trybunał Stanu), ale też obciąża tą czynność (wstąpienia w obowiązki Prezydenta RP) rygorem nieważności z mocy prawa i zrównuje ze zbrodnią Zamachu Stanu, która w każdej chwili może zostać potwierdzona, ukarana, a w swej istocie stanowi przesłankę do unieważnienia z urzędu wszystkich czynności faktycznych i prawnych, jakie nastąpiły w jej konsekwencji.

Zdajecie sobie sprawę, czym się martwię?

Państwo Polskie traci podstawy do legalnego działania. Jeżeli zamachowiec stanu, a prywatnie pieszczoszek WSI, bezprawnie podejmuje decyzje w imieniu Prezydenta RP, to te wszystkie decyzje także są nieważne. Nieważna jest, zatem decyzja o ogłoszeniu wyborów na Prezydenta RP, nieważny wynik tych wyborów, a obecny „prezydent rp” nie jest Prezydentem RP. Idźmy dalej, mamy jeszcze ważnego Premiera, ale już niedługo, ponieważ niedługo uzurpator urzędu Prezydenta RP podejmie nieważną z mocy prawa decyzję o rozpisaniu wyborów, na której podstawie odbędą się nieważne wybory i powstanie niekonstytucyjny (a wiec z mocy prawa nieważny) parlament, z nieważnymi posłami i senatorami. Pojawi się łże-premier działający bez podstawy prawnej, oraz prawodawstwo (ustawy, uchwały) z mocy prawa nieważne. Zresztą takie prawo już się pojawiło, poprzez nieważne podpisy złożone przez fałszywego prezydenta rp. Że co, że można to usankcjonować, konwalidować i nadać rygor prawny? A guzik. Trybunał Konstytucyjny się nie wypowiada na ten temat, bo jeszcze prawnie wybrani posłowie nie zapytali go oto. Za chwilę nie będzie już umocowanych konstytucyjnie posłów, wiec ewentualne wnioski do TK będą z mocy prawa nieważne i jeśli nawet TK tego faktu nie podważy, to sam obciąży swoją decyzję bezwzględnym rygorem nieważności. Bo nawet Trybunał Konstytucyjny nie może być sędzią we własnej sprawie.

A najśmieszniejsze i najbardziej tragiczne, jest to, że ten wadliwy stan prawny państwa powstał na podstawie jednego pisma Miedwiediewa. Ciekawe, kto mi odpowie, co się stanie, jeśli teraz Prezydent Rosji napisze notę dyplomatyczną, że serdecznie przeprasza, ale zbyt pochopnie stwierdził śmierć Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, bo wsteczne badanie materiałów z sekcji wskazuje, że osoba wtedy odnaleziona i o której się dowiedział Miedwiediew nie była Lechem Kaczyńskim?

Co się stanie, jeśli nastąpi ekshumacja i w trumnie prezydenckiej okaże się kto inny? Co się stanie z organami Państwa, prawem, kilkunastoma (kilkudziesięcioma) miesiącami obfitującymi w decyzje, umowy międzynarodowe? Państwo nielegalne, oparte na kłamstwie, niewiarygodne, bananowe i rządzone przez juntę byłych oficerów WSI musi w końcu upaść.

Ba, można go upaść pstryknięciem w dowolnej chwili. A jeśli nie upadnie to się zdegeneruje. Prawo nie będzie traktowane w państwach bezprawnych z nielegalną władzą. Bo gdy brak prawa i sprawiedliwości to pojawia się w końcu siła i krew. Popatrzmy na Afrykę, na inne Ciepłe Kraje.

I rozejrzyjmy się z powrotem po naszym. Czy też już to widzicie?

Za chwilę, może być Gorący.

I tym się właśnie martwię.

 

0

Tomasz Parol

Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl

502 publikacje
2249 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758