Jestem załamany. Z jednej strony, OK., trafnie przewidziałem, że powrót Przesów Orła i Tejkowskiego do TVP nie potrwa długo, więc, jak przeczytałem, że już są znowu zawieszeni, wcale się nie zdziwiłem, mogę jedynie podziwiać, jak szybko układ komunistyczno- POwski potrafi się zmobilizować w obliczu prawdziwego zagrozenia, na przykład zagrożenia powrotem programu Pospieszalskiego, albo emisją filmu „Mgła”. Wiec tu byłby powód do dumy, jak w tym dowcipie o facecie, co piłował drzewo siedząc na gałęzi, a przechodzień mu mówił, że piłuje od strony drzewa, więc spadnie. Spadł, patrzy za przechodniem i mówi, „prorok jakiś????”. No wiec na tej samej zasadzie ja ogłaszam się prorokiem, bo przewidziałem, ze Komuchy z SLD i WSIoki z PO odwołają zarząd. No, ale to nawet dziecko wiedziało, […]
Jestem załamany. Z jednej strony, OK., trafnie przewidziałem, że powrót Przesów Orła i Tejkowskiego do TVP nie potrwa długo, więc, jak przeczytałem, że już są znowu zawieszeni, wcale się nie zdziwiłem, mogę jedynie podziwiać, jak szybko układ komunistyczno- POwski potrafi się zmobilizować w obliczu prawdziwego zagrozenia, na przykład zagrożenia powrotem programu Pospieszalskiego, albo emisją filmu „Mgła”. Wiec tu byłby powód do dumy, jak w tym dowcipie o facecie, co piłował drzewo siedząc na gałęzi, a przechodzień mu mówił, że piłuje od strony drzewa, więc spadnie. Spadł, patrzy za przechodniem i mówi, „prorok jakiś????”.
No wiec na tej samej zasadzie ja ogłaszam się prorokiem, bo przewidziałem, ze Komuchy z SLD i WSIoki z PO odwołają zarząd. No, ale to nawet dziecko wiedziało, pytanie było, kiedy i jak. I tu wszystkie moje obśmiechuszki okazały się kompletnie bez polotu. No, bo co pisałem trzy dni temu? Aż wstyd przypominać. Ale przypomnę, bo papier wszystko przyjmie, a komputer jeszcze więcej:
„Oczywiście, zaraz się okaże, że przyjdą nieprawnie, bo zawieszenie upływa dopiero o północy, a w międzyczasie Siły Jasności zdążą się zebrać i zawiesić ich ponownie, kto wie, czy i nie fizycznie, na rzeźnickich hakach, bo jednak taka zuchwałość nie powinna pozostać bez kary, jakiż przykład dla młodzieży???
No, ale co, jeśli nie zdążą? Jak jakiś załgany prawnik hipokryta napisze opinię, że owszem, jak najbardziej mogą zwołać zarząd i podjąć decyzje, bo 28, to 28? Oczywiście, zaraz Trybunał Konstytucyjny na wspólnym posiedzeniu z Sądem Najwyższym, a jak będzie trzeba, to i z radą Galaktyczną Rycerzy Jediogłoszą, że jest to niezgodne z Konstytucją, konkretnie z paragrafem, że Rzeczpospolita jest demokratycznym państwem, prawa, bo ten paragraf służył już do uzasadniania tak karkołomnych rzeczy, że uchylenie jakichś tam uchwał jakiegoś tam zarządu, to doprawdy błahostka.
No, ale młyny sprawiedliwości mielą powoli a w tym czasie Pospieszalski, albo i sam Wildstein, mogłby zrobić nawet dwa, albo trzy programy, z katastrofalnym skutkiem dla pluralizmu. Do tego, rzecz prosta dopuścić nie można i tu obywatelska, czujna postawa cyngli z Czerskiej zasługuje na najwyższe uznanie i nagrodę imienia Pawki Morozowa, tudzież Nieznanego Szmalcownika.
Telewizja bez Pospieszalskiego i Gargas jest pluralistyczna, prawidłowe wyważenie sądów zapewniają Kuczyński i Paradowska z lewicy, Żakowski i Lis w centrum oraz Wołek i Król z prawej strony. Albo odwrotnie. Wszystko się zgadza, pluralizm taki, że ze świecą takiego szukać, gdzie nie spojrzeć, czy to na Białorusi, czy w Libii, czy w Senegalu. A tu pojawia się Pospieszalski i bęc! Pluralizmu skokowo ubywa, tak gwałtownie, że aż Fundacja Helsińska dzwoni i pyta, co się dzieje, bo im mierniki skaczą, jak szalone, lampki migają, syreny wyją i w ogóle, jak w filmie „The Day After”, korytarzami biegną na stanowiska policjanci miłości, dopinając gorączkowo ekwipunek i poprawiając przy pasach kombinerki do przecinania niepluralistycznych kabli i światłowodów, klik, klik, wiiizzzzzg, trzaskają włączniki zagłuszarek, łiiiiiii, łuuuuu, łiiiii, stroją się na zagrażające pluralizmowi częstotliwości, admini odrzucają w biegu kubki z kawą, wskakując, niczym do F-16 za konsole komputerów(Łup!!! Jeden przejechał się fotelem na kółkach i plasnął w ścianę, nie szkodzi, straty być muszą, ludiej u nas mnogo!), klikając nerwowo myszkami- startuj, startuj, no startuj żesz, poganiają swoje wysłużone komputery, bo w tym czasie załgani blogerzy wklejają linki do niepluralistycznych programów na You Tube i gdzie tylko się da, by rozjątrzyć i podzielić Polaków, jakby nie wiedzieli, że zgoda buduje.”
No i co? Wielkie mi mecyje, że niby Sąd Najwyzszy, Rada Jedi, ktoś plasnął w ściane fotelem na kółkach… wstyd, doprawdy między ludzi takie denne teksty puszczać. Bo życie, jak zawsze, okazało się o wiele bardziej barwne, to, co się wyrabiało dzisiaj na Woronicza przekracza wszystko, co zdołał wymyslic mój pokręcony umysł, mimo ustawienia pokręteł surrealizmu na maksa i to z przekręceniem gałki poza czerwone pole oznaczające przeładowanie i samodestrukcję mechanizmu.
Zarząd zdążył jedynie podpisac umowę z Janem Pospieszalskim na 30 odcinków „Warto Rozmawiać”. Więcej podpisac nic już nie zdążył, bo Imperium dokonało kontrataku. I to jakiego! Jak czytam, w „wpolityce”:
„Umowa programu "Warto Rozmawiać", zaakceptowana przez Zarząd, miała być dziś podpisana przez dyrekcję TVP 1, tak by program już w środę mógł wrócić na antenę. Umowa nie dotarła jednak do dyrekcji anteny, a pracownicy Biura Zarządu TVP nie wiedzą, co się stało z dokumentem. Umowy nie pokazano także zawieszonemu członkowi zarządu TVP Przemysławowi Tejkowskiemu.W tej sytuacji w TVP panuje powszechne przekonanie, że umowa na "Warto Rozmawiać" wyparowała z budynku.”
No i co? Gdzie mnie tam, chudziakowi, to tego, co Układ wyrabia NAPRAWDĘ?
Co ciekawe jednak, umową (lub jej kopią) zdaje się dysponować Agnieszka Kublik z "Gazety Wyborczej", która tak dziś opisuje szczegóły dokumentu:
„I tak zarząd już po godz. 16 wyraził zgodę na podpisanie umowy z firmą Rewolta na produkcję 30 odcinków "Warto rozmawiać", każdy po 45 minut.Jak wynika z dokumentu podpisanego wczoraj przez prezesa Orła, w sumie TVP wyda na te 30 odcinków 1 mln 868 tys. zł (netto). Rewolta dostanie 1 mln zl (netto).
(…) w dokumencie "Wniosek do decyzji zarządu spółki TVP SA" w rubryce "wnioskodawca" nazwisko Schymalli zostało ręcznie przekreślone, a w rubryce "podpis dyrektora/wnioskodawcy" pieczątkę przystawił i się podpisał… prezes Orzeł.
Jak widać, red. Kublik zna nawet ręczne dopiski na dokumencie, nie mówiąc już o dokładnych kwotach; oznacza to, że niemal na pewno widziała dokument. A umowy nie ma, zniknęła, czy raczej zniknięto ją. Czyzby pani Kublik porwała dokument, w biegu go rwała, żuła i połykała, żeby uchronić Ojczyznę przed Pospieszalskim, a te skrawki, które wykrztusiła po dobiegnieciu na Czerska, rozprostowała na kolanie i opisała? Znając stopień sfanatyzowania tej pani, nie była by to najbardziej nieprawdopodobna wizja, zresztą, ja właśnie pisze o tym, że wszystkie moje fantazje wobec tego, co się dzieje naprawdę, to jak zsiadłe mleko do tequili, albo fale na Zalewie Zegrzyńskim do tychże w okolicach Cieśniny Drake i to w zimie. Co ja tu będę fantazjował i mozolnie opisywał jekies fantastyczne wydarzenia, poczekam dzień, dwa i spiszę sobie z newsów. Tylko, że nikt się nawet nie uśmiechnie, bo i z czego tu się śmiać?
A to jeszcze nie koniec, na Woronicza dwukrotnie wzywano policję, najpierw, funkcjonariuszy wezwał prezes Orzeł. Nastąpiło to po tym, jak odwołany przez niego dyrektor Biura Zarządu Marian Kubalica miał próbować – nie będąc jeszcze oficjalnie przywróconym do pracy – przejrzeć pomieszczenia Biura Zarządu. Potem policję wezwał powołany przez prezesa Orła Dyrektor Biura Prawnego; gdy przyszedł dziś do pracy, nie mógł odnaleźć laptopa z umowami (zostawił go w gabinecie).
No i co? Przecież to wszystko jest jak, „Tożsamości Bourna”, z „Czwartego Protokołu”, przecież Tarantino może zrobić z tego Kill Bill ileś tam nie zmieniając nawet przecinka w scenariuszu, jaki napisało życie, czy raczej ci mafiozi i gangsterzy, którzy przestali zwracać uwagę już zupełnie na jakies duperele, typu zasady i pozory. Nie wystarczy im ot, tak sobie legalnie przejąć wadzę, trzeba wręcz fizycznie podp.. umowę, ukraść laptopa… No, dobrze, że Orła nie zaatakował jakiś samotny szaleniec wyposażony w pistolet z nabojami, który generalnie chciał zastrzelić jakiegokolwiek prezesa, najlepiej z PO, albo wręcz Diurawego Stefana (dorzucajac kolejne stygmaty do 8 już istniejących) ale akurat go nie było, więc poszedł na Woronicza.
OK., kolejna nauka. Jak jakimś sposobem znowu odbijemy cokolwiek, nie wolno się wahać nawet minuty, trzeba przejmować, publikować, ogłaszać, wynosić, wrzucać do netu, fotografować, podpisywać umowy, czyli to wszystko, do czego nawoływałem wcześniej, tylko jeszcze szybciej, niż dotychczas, PLUS- przy drzwiach trzeba postawić paru krzepkich chłopaków, którzy nie będą się wahali, żeby dać, komu trzeba, w mordę. Bo Wersal, że zacytuje klasyka, najwyraźniej ostatecznie się skończył. Mamy do czynienia z bandytami i gangsterami. Nie mówiąc już o tym, że z mordercami.
P.S. Z wielkim żalem piszę, że mi kompania wsadziła firewalla na Niepoprawnych dziś rano. Nie mogę otworzyć. Wysłałem protest, ale zanim odwieszą, niestety mogę jedynie Niepoprawnych pozdrowić z Ekranu i Niezaleznej, bo tych nie zablokowali. Mam nadzieję, ze jutro już będzie OK., to podgonię.
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/users/seawolf/
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha